Tuesday, April 15, 2008

Kwietniowa bieganina


Fota : Rodzina katolicka z okolic Sarajewa, pochodzi z książkowej relacji z jezuickiej wyprawy na Bałkany, opublikowanej w 1899 roku. Jest tam więcej takich rodzyneczków, miodzio i tyle.

Bieganina kwietniowa wchodzi w fazę kulminacji... W sobotę pięknym pociążkiem, który zmierza do Berlina dojechałem (tym razem) do Wrocławia. Średnia prędkość 50 km/godzinę i liczne zastępy sprawdzaczy biletów to kolejowa forma budyniu, która zaczyna sprawiać surrealistyczne wrażenie. No bo wyobraźmy sobie, że ktoś otwiera sklep i ma w nim jedynie ocet, margarynę i baleron... Nawet najbardziej sentymentalni ludzie nie będą się w nim zaopatrywać, a my musimy czasem jechać pociążkiem i nie ma wyboru! We Wrocławiu wygłosiłem wykład pt. psychogeografia transu z transowym efektem u słuchaczy. Nie było tłumów ale ... w sobotę, o 13-stej, w mieście licznych rozrywek i kultury to chyba sukces, że ta grupka się zjawiła. A w mieście było trochę atrakcji bo "naziole" pod pretekstem uczczenia ofiar katyńskich postanowili trochę poszaleć. Jakoś przemknąłem na dworzec i od nowa pięć godzin, chmary sprawdzaczy biletów (był nawet cywilny sprawdzacz sprawdzaczy biletów...jak u Kafki) i moja ulubiona stacja : Trzebinia. Trans pewny i bez specjalnego treningu. A kto we Wrocławiu będzie grał na Juwenaliach? No kto? Kult! Jaka niespodzianka (!) i rodzi sie pytanie : a co z Kazikiem Staszewskim? A co z Korą i Marylą Rodowicz. Co z tymi co się nawzajem obdarowują Fryderykami?
W niedzielę wybrałem się na Festiwal Inicjatyw Niezależnych Artystycznie. Bogdan rozwinął naszą Flagę Świata i czekał na tłumy od południa do około 18-stej. Całkowite nieporozumienie i osłabiająca niekompetencja, do tego katakumby Pauzy... to sceneria obowiązkowa dla "niszowych", "niezależnych" itd. Do tego pewna pancia nie mogła się zdecydować czy jest bardziej lesbijką, biseksualistką czy może transwestytką i częstowała zgromadzonych banałami przetykanymi oświadczeniami o swej skromności. Pokazała swoje dzieło, które powstało podczas sesji fotograficznej eksponującej marną bieliznę damską pod pozorem rewolucji seksualnej.
Tak się składa, że podobny album został dawno wydany i nosi tytuł : Women by women, wydano go w wersji niemieckiej i angielskiej w 2003 roku (Prestel). Foty są tam na wysokim poziomie i bielizna (o ile jest) naprawdę fajna. Ale dajmy spokój tej pani, bo co można powiedzieć tym, którzy jeszcze walczą podczas II-giej światowej...chcą, to niech walczą i tak nie uwierzą, że jesteśmy w Unii i na granicach możemy pokazać dowód osobisty albo nawet ...nic. Był też aspekt pozytywny tej pomyłki organizacyjno-ideowej : poznałem dwóch fajnych gości. Bo spotkanie to jest to co jest najważniejsze w tej naszej przestrzeni ale...na spotkanie nie dają grancików. I to jest ten ból i musi być panel i kiermasz itd. itd. Do białej gorączki mnie doprowadza określenie "niszowy", to uzurpacja i dyskurs władzy i tyle. To Telewizja Polska jest niszowa i fundamentaliści od "warto rozmawiać" są niszowi, nie my. Nie dajcie sobie wmówić niszowości, katakumb, braku informacji i prasowych przekłamań i przeoczeń. Chodzi o kasę, o brudne zwalczanie konkurencji (tych co nie zapłacili za usługę w postaci promocji) i o rząd dusz. Do tego służą przyjazne gesty na pokaz i społecznościowe akcje. I do tego służy przypinana łatka niszowości. Tego jakoś FINA nie może zauważyć, albo nie chce? bo to nie jest zabawne i takie cool- studencko-zajebiste.
W poniedziałek zagraliśmy do pięknego filmu w ciekawym miejscu firmowanym przez Teatr im. J.Słowackiego. Byłem zdziwiony sporą grupą słuchaczy i oglądaczy (bo część publiczności śledziła film ale wiele osób miała zamknięte oczy!). Po raz pierwszy od lat zagrałem koncertową formę bez instrumentów dętych...co za ulga! Historia Joanny d'Arc pokazana czarno-białymi obrazami i scena płonącej na stosie kobiety mocno nas zainspirowała. Myślałem o płonących mnichach buddyjskich i do teraz ten obraz pozostaje gdzieś blisko mnie.
Gazeta nie uznała za warte odnotowania, że to Karpaty grają i w jednozdaniowej informacji wymieniono jedynie nazwisko reżysera filmu, a na okrase podano mylną informację co do miejsca zajścia. Już widzę jakie teksty i foty byłyby gdyby miał grać ..... sami wiecie! Ale efekt tej zmyły okazał się odwrotny, czyżby ludzie już się zorientowali, że nie całą prawdę piszą w gazetkach?
Jutro w Lokatorze mamy krytycznie odnieść się do zjawiska handlowego pt. World Music aby utwierdzić opinię o naszym malkontenctwie...no bo to taka fajna sztuka przecież i tak fajnie pokazuje jak ludy tubylcze też śpiewają i grają. Oczywiście nie tak zawodowo i jak my tu na Zachodzie... Po tej prowokacji (teraz to się nazywa sound lecture...) chcemy zagrać i przypomnieć muzycznie kulturę Tybetu. Wszystko co się dzieje jest w szerszym planie o.k. ale czuję, że poza napięciem nerwowym jakie u dziennikarzy powoduje wielki problem naszych gwiazd sportów motorowych i szołbiznesu, coś nam wszystkim umyka. Zrozumiałem to kiedy na pasku w TVN-ie pokazała się dobra nowina w postaci zdania : iksiński polityk średniego poziomu (nie premier, prezydent czy ktoś taki) - chce się spotkać z Dalaj Lamą. Wow! to sukces Tybetu, że mąciwoda z Bolandy kategorycznie chce sie spotkać! I jaka to łaska pańska... Może niech ten pan się spotka z wikarym u siebie na wsi albo lepiej może poczyta sobie coś poza historią Solidarności. Ale ziarno karmiczne zostało zasiane, więc wybaczmy może to aroganckie "chce".
Ale bywa gleba jałowa... w takim Nowym Sączu pan prezydent miasta (PiS) z pomocnikami (PiS) jadą do Chin bo taka jest racja stanu (PiS) tego "naddunajeckiego grodu" (określenie rozpoetyzowanej redakcji naddunajeckiej gazetki, nadającej się jedynie ale za to doskonale do polerowania szyb w oknach).
Taki ten kwiecień ciekawy.... a jeszcze jest kilka spraw do załatwienia!!! No bo jeszcze Łódź i implozja w Drukarni na Podgórzu. Primordial Undermind i Charalambides to niezła ekipa do implozyjnej psychedelii wiosennej.
Tak więc : budyniu nie zabraknie!

2 comments:

POLYFEM said...

A fe, Marku, jaki ty jestes "niekomercyjny", "nieelastyczny"! Brak tych podstawowych (zdaniem
niektorych) w obecnym systemie cech pewnie powoduje, ze Gazeta nie zauwaza pewnych rzeczy:) Popatrz na Kazika - on jest taki, hm... gospodarny:) Odnajduje sie doskonale w wolnorynkowej (a fe...)
rzeczywistosci pod bandera niezaleznosci i delikatnego smrodu undergroundu. Jesli to okrasi jeszcze publicznie kilkoma przeklenstwami (o, na przyklad " bedziesz wisial ... ty kurwo jebana") to sukces, w spoleczenstwie tak ceniacym wolnosc myslenia (!), wypowiedzi (!) wlasnych inicjatyw gospodarczych -
MUROWANY! Nie, ze cos mam do przeklenstw - sam uwielbiam klac:) Ale trzeba wiedziec kiedy i jak:)

Mysle tak sobie, ze z Dalaj Lama sam bym sie chetnie spotkal, ale zaproszenia i pozwolenia (:)) nie
wystosuje, bo pewnie i tak by nic z tego nie bylo... Ale uwielbiam takich maciwodow jak ten, a poza
tym, ten usmiech Avalokitesvary mnie zawsze zabija w miejscu i odradza w czystszej postaci.

Bardzo zaluje, ze nie moglem byc na Joannie d`Arc, ale nie wiedzialem. Za to na pewno bedziemy z zona 29-go w Drukarni i zobaczymy na zywo jak wypadaja Wasze "kwietniowe stresy".

Pozdrawiam, Tomek (http://polyfemo.blogspot.com/), wiosna roku Ziemnej Myszy


P.S. "Naddunajecki grod" - to brzmi naprawde mocno...
P.S. W takim wypadku pozdrowienia z "Nadwarcianskiego grodu" - Czestochowy
P.S. Pozwolilem sobie umiescic link do Twojego bloga na swoim:)

adsensowicz said...

Witam, bardzo podoba mi sie blog. Skorzystając z okazji chciałbym zaprosić Was na moją strone z Tapetami Naruto www.tapetynaruto.pl .