Friday, March 13, 2009

KOT i WĄŻ


To kot i zaskroniec rybołów napotkany na drodze do Detwy, na Słowacji... Kot i wąż bez szkody dotarli do skraju drogi. Kot się oddalił z wdziękiem, wąż wlazł do pękniętego, kamiennego fundamentu i tyle go widzieliśmy... Całe zajście trwało około 10 minut i przyglądało mu się z troską kilku mieszkańców Kokavy i nasza, czteroosobowa ekipa. Zaskoczeni tym, że nie musieliśmy wyrywać węża z objęć śmierci z ręki włościan i zachęceni wspomnieniem interesujących nagrań na fujarach pasterskich (styl gry - z Kokavy, jak styl z Detwy) zapuściliśmy się do kilku sklepów. Po napotkaniu sklepiku z antykami, nasze zaniepokojenie wzrosło. W domu towarowym zobaczyliśmy kolekcję czarno-białych fotogramów po 10-50 koron za sztukę... To uznaliśmy za ostatnie ostrzeżenie... uciekliśmy z krzykiem i obłędem w oczach do samochodu. Z metafizycznej bojaźni zaczęło sie nam dwoić w oczach ! Nie mogliśmy się doczekać powrotu do kraju gdzie wąż byłby /...urva!/ zadeptany w dziesięć sekund, my dostalibyśmy /...urva!/ w twarz, a w miejscowym domu towarowym (w którym na próżno szukalibyśmy schronienia przed pościgiem /...urva!/ mocnych, młodych chłopów na rentach) /...urva!/ moglibyśmy podziwiać /...urva!/ Harnasia, fantastyczne /...urva!/ dzieło polskiej animacji piwowarskiej. Dzieło, dodajmy, dużo bardziej popularne niż "Katedra" /...urva!/ czy "Siedem Bram Jerozolimy"...
To nie ma się chyba co dziwić, że węże i koty /...urva!/ wolą Słowację?

No comments: