Friday, October 16, 2009

GHARANA


"Gharana" to w Indiach "szkoła", w sensie grupy celebrującej, rozwijającej , a czasem modyfikującej jakiś styl muzyczny lub podejście do praktykowania muzyki. Gharana się pojawia lub nie i nie można jej sztucznie stworzyć. Mimo pozornego osamotnienia czujemy się częścią pewnej tradycji i dlatego "gharana" to także tytuł naszej nowej płyty, która powstała w wyniku kolektywnej improwizacji. Płyta zawiera pierwszą, koncertową porcję muzyki z sesji nagraniowej w Sopatowcu, która odbyła się rok temu. Umieściliśmy 4 fragmenty utworów z tej płyty do posłuchania na naszej stronie. Nie mają tam tytułów a tylko numeracje od 1 do 4. Płyta będzie dostępna wyjątkowo ! w najbliższą niedziele w -manggha- w Krakowie i podczas koncertu w Bielsku-Białej, w następną sobote. To co zostanie, Bogdan wyśle chętnym ale potem poczekamy na wydanie tego materiału w Anglii.
Za oknem pojawiają się ciągle nowe klucze i stada odlatujących ptaków - lecą na południowy-zachód i opuszczają nad naszym osiedlem pradolinę Wisły... za to sikory nigdzie nie odlatują i od samego rana podjadają specjały z karmnika. Taki czas każe przypomnieć sobie o pismach, gazetach i odkładanych lekturach. No i dzisiaj mam obok laptopa stosik ... więc może przegląd prasy? A z prasą jak z resztą kultury : co ciekawsze rzeczy pojawiają się lokalnie i strażnicy masmediów udają, że ich nie widzą. I niech tak zostanie! Dzisiaj dostałem autorski Fragile, wydawany w Krakowie na dobrym poziomie i bez fanfar... Całkiem interesujący temat numeru : uwodzenie - początkowo mnie zaskoczył ale po chwili udało mi się zabrać głos w tej kluczowej dla kultury kwestii. Bo uwodzenie jest metodą dość powszechną w organizowaniu tzw. życia kulturalnego. Krakowskie Biuro Festiwalowe uwodzi frontalnie jak agent Tomasz : białe zęby, drogi samochód i generalnie zapach kasy... i któż się może oprzeć ? Ale można uwodzić też na pozorny chłód i obojętność jak środowiska muzyki elektronicznej. Wszystkie style są w użyciu ale jeden nie przystoi : tak normalnie i ciepło, po ludzku ; bo wszyscy potrzebujemy tego samego... I dlatego cieszę się bardzo, że są takie ludzkie pisma jak Fragile, które nie są stworzone aby obalać rząd lub nakręcać koniunkturę ale na taki dzień jak dzisiaj. Pod Fragile (bo wiadomo...) leży uparte pismo ekologów Dzikie Życie z wywiadami (nr 10/184 2009) z okazji XX lecia Pracowni na rzecz Wszystkich Istot czyli radykalnej ekologii w akcji. Ile się mędrków śmiało z nas na początku, ilu napluło na nas, ile razy byliśmy sektą ... a wszystko po to aby wylansować kilku ekologów gazetowych i zmusić księży aby odkurzyli św. Franciszka i święcili karpie ... teraz ja mam kupę śmiechu! Moje drogi z Pracownią rozeszły się dawno temu, uznałem, że więcej zrobię jako zawodowy specjalista od obrony przyrody przed pazernymi istotami. No i też można podumać : czy nie bardziej "kulturalne" jest to uparte pismo z wieloma potknięciami ale i mocnymi stronami niż wielkonakładowe gazety /niby/ "rozdające karty"? Niech sobie rozdają...
A jak ma się to pisanie na blogu o "prawdziwych" bo papierowe, pismach dla prawdziwych ludzi ? To ciekawe, odpowiednikiem blogu jest stały cykl felietonów w gazecie ale różnica polega na tym, że felietony są zawsze w jakiejś konkretnej gazecie a blogi są autorskie i indywidualne. Już nie chcę być felietonistą jakiegoś pisma i udawać jednomyślność z wydawcą, mogę coś opublikować aby poczuć nostalgię wraz z zapachem farby drukarskiej ale mój blog jest jedyną akceptowalną redakcją i wydawnictwem.
Grupa Rammstein wydaje nową płytę i robi fantastycznie cyniczne rzeczy aby się znaleźć w darmowej promocji. Taki Onet łyka to gładko i donosi o gumowych penisach i żelu, załączonych do pudełka z płytami. Jestem pewien, że te przedmioty są adresowane do tych wszystkich rzutkich "managerów" i "art directorów" : zawsze ich można złapać na dupę i cycki, zawsze! A swoją drogą interesująca jest lista oferowanych gadżetów reklamowych towarzyszących nowej muzyce Rammstein. Wynotowałem w celach naukowych : bluzeczki dziewczęce, koszulki, bluzy i coś co najwidoczniej bluzą nie jest i nazywa się : "long sleeve koncertowy" ?, stringi, bokserki, portfel, saszetka, paski, zegary, piórniki, torby...a nawet ; piersiówka Rammstein. Nie dziwię się, że chłopakom to imponuje - taki piórnik albo stringi do biura/redakcji, a na stanowisku w korporacji to i z czasem portfel się przyda. Portfel Rammstein i taki tyci, tyci irokezik od dobrego fryzjera i już można bronić praw autorskich Kazika. Na miejscu Kazika bałbym się bardziej o "nową" muzykę, bo niektórzy Jego fani mówią, że jest "...ujowa". Ale koledzy pomogą i wymyślą jakąś "męską muzykę" albo coś równie głupiego i będzie dobrze. No bo stringi z .... jakoś tego nie widze?! A jak widzę to się wstydzę...bo to już okropna perwersja.

No comments: