Thursday, December 31, 2009

2010


2010 nadchodzi! Jakoś nie spodziewam się niczego specjalnie dobrego...w szołbiznesie bez zmian?!? W ramach postanowień na nowy (?) czas postaram się trochę mniej krytykować artystów wyrobników - łatwo nie mają bo taka Agnieszka Chylińska będzie tyrać po nocy w Kraku, Doda w Łodzi itd. No wiem, że dostaną swoje ale mimo wszystko - co to za życie? W Budyniowie nic ich nie czeka więcej - no może następny Sylwester w Łodzi...
A my jak te paniska: w cieple i przed tivi ... ale też niekoniecznie przed tivi. Dla nas to raczej taka pauza i wyhamowanie i dlatego bardzo się ucieszyłem z filmików, które Willi nam przysłał i A. "powiesiła" wraz z nową muzyką od Long Ital na www.magiccarpathians.com (skąd można bez poczucia winy ściągać naszą muzykę) nie tylko my możemy oglądać..no, nie są zbyt dobre do tańca ale też warto się zastanowić do jakiego tańca nie - a do jakiego tak? Jak się pierwszy filmik zobaczy (nakręcony w kościele...!!!) to widać, że nasz kraj jest dziadowski nawet w swej niby specjalności : u nas nowe kościoły muszą być bombastyczne, przytłaczać, muszą być z setek tysięcy ton betonu i przypominać jakieś pokręcone arki (koniecznie) i nie wolno tam wchodzić inaczej niż na czworakach a z didjeridu, to już zupełnie nie! Nawet w tym musimy być jakimś budyniowem totalnym.
Jakiś mnie sentymentalny nastrój dzisiaj chwycił i nie dość, że nastraszyłem kilkoro przyjaciół życzeniami to jeszcze sobie oglądałem filmiki z całego roku na www.karpatyoffer.pl
Całkiem fajny kawałek dokumentacji i trochę naszego życia...
Nasza Kocia aka Kotsi Aboura, biedna i słania się na nóżkach jak po narkozie, kiedyś po operacji... cierpi bidula i chodzimy z nią na zastrzyki,jak tak się niezgrabnie gramoli na kolana to mi się zawsze ten klecha wyświetla co twierdził w tivi, że koty nie mają "duszy"...Co to za wypierdki u nas uchodzą za mędrców od etyki i wszystkiego innego?
Nowe płyty się powoli pojawiają tu i tam, ludzie piszą, że o.k. więc o.k. i postaram się ten budyń z naszego życia odgarniać dalej. Na początek roku zapowiadają się nowe i miłe przedsięwzięcia i będzie można je śledzić na starych i nowej stronie w sieci.. Do życzeń spokojnego i nieco refleksyjnego przetrwania pierwszych zimowych dni dodaję dość starą fotkę ze Słowacji, którą zrobił nam Bogdan w Żylinie. Jak widać po napisie - nie tylko my ulegamy konsumpcjonizmowi i relatywizmowi poglądów... tylko budyń jak był durny to jest dalej!

Monday, December 28, 2009

TYGRYS


Udało się miło i spokojnie przebrnąć przez święta i kilka dni wolnego. Szok "urlopowy" lekko nas przyginał w stronę stanów depresyjnych ale na szczęście w całym mieszkaniu mamy dostęp do internetu i otwarte laptopy pozwalały zająć się czymś co-zostało-odłożone-na-inny-czas. Czy to już uzależnienie od pracy ? Ciekawe, że w górach wolny czas mi nie ciąży...i jakoś za laptopem nie tęsknie zbytnio? Powoli i z pewnym mozołem (to słowo ciągle ma zastosowanie w kraju budyniu po horyzont) udaje się płytę Cybertotem Remix Project wpuszczać w nasze naszpikowane rafami tryby muzycznej społeczności. A społeczność to niezwykle wymagająca, tak wymagającej nie znajdziesz chyba nigdzie... wiadmo; to my wydaliśmy gigantów muzyki wszelakiej więc przebić się jest trudno.
Od lutego wejdziemy w Rok Tygrysa i niestety wygląda to dla mnie dość kiepsko?! I jak zwykle : trzeba się pilnować, dużo pracować, dbać o zdrowie, mało wydawać ale to właściwie nic i tak nie pomoże i... byle do następnego roku! Tygrys "po zbóju" się zapowiada! W ramach "pilnowania się" pierwszy raz od 4 lat nie będziemy w Sylwestra pracowali i nie zapalimy ogniska na Sopatowcu... i ta przerwa jest nam potrzebna. Coś się też wypala jeżeli chodzi o warsztaty; jako wyznawca "starej szkoły" uparcie spodziewam się zainteresowania i zaangażowania ze strony uczestników warsztatów a wszystko powoli idzie w stronę konieczności zabawiania publiczności. To mi się nie podoba i poczekam na inną/nową falę.
Słuchamy znakomitej muzyki z płyty ECM, to bardzo subtelna i doskonale brzmiąca muzyka lutnisty o nazwisku - Anouar Brahem (płyta ECM 1457, Conte de l'incroyable amour z 1992 roku). Grają : A.Brahem na lutni oud, Barbaros Erkose na klarnecie, Kudsi Erguner na flecie nai i Lassad Hosni na bendir i darabuce. Miodzio!
A. dłubie przy naszej stronie na myspace i jest kilka nowości do posłuchania! Płyty powoli stają się mniej ważne i to także za sprawą beznadziejnej polityki cenowej. Po ostatniej wizycie w Empikach jestem zdruzgotany : CD po 70 - parę złotych? To jakiś koszmar i nieporozumienie, absolutnie nie wolno się z tym godzić tak jak nie wolno płacić abonamentu na telewizję beznadziejną, kolesiowską i oszukańczą. Nie uważam się za biedaka i lubię kupować płyty ale sorry - CD za blisko 80 zł to jest złodziejstwo. Przy łatwości kopiowania i cenie jednostkowej ok. 5 zł (bo tyle kosztuje płyta przy nakładach od dwóch tysięcy) to jest jawne złodziejstwo. To same "majorsy" i chciwi dystrybutorzy zabijają sprzedaż płyt a nie ludzie, którzy ściągają poszukiwaną przez siebie muzykę.
Na focie : drewno i kamień, fotografię zrobiłem w pięknym zakątku Tatr - Zelene Pleso w Tatrach Bielskich. To obok tundry jedno z najpiękniejszych naszych przejść w tym roku.

Wednesday, December 23, 2009

POD EVERESTEM !


Nie ekscytujcie się zbytnio, mam jakieś "zawieszenie" z Azją i nie ciągnie mnie ostatnio specjalnie w tamte strony ale pewnie przyjdzie czas... Wczoraj za to zapłaciliśmy za noclegi na targu Samów w Jokkmokk, które odwiedzimy na początku lutego. Będziemy tam już drugi raz więc liczę na wiele interesujących chwil i nowe materiały dotyczące kultury i natury Ludu Słońca i Wiatru! Sądząc po trudności w zaklepaniu noclegów, cenach, temperatur lutowych, nocy polarnej.... "nasze" tundrowe pustkowia nie zapełnią się raczej turystami z Polski?!
Kilka ostatnich dni to pasmo trudności i denerwujących przeszkód : a to płyty Cybertotem Remix Project nie odpalają, a to bank czegoś nie dopilnował itd. itd. więc gdy po dość długim czasie inkubacji "ruszyła" moja nowa strona : www.cybertotem.eu bardzo się ucieszyłem i zapraszam do zaglądania tam ! To ma być strona z eksperymentami ze studia, katalog instrumentów tradycyjnych, relacji z naszych "soundwalków" i miejsce na rozbudowane opisy płyt jakie wydajemy poza główna "firmą" : Karpaty Magiczne... Na pierwszy ogień poszedł Cybertotem Remix Project i jest już trochę tekstów o tym projekcie,mp3 dwóch utworów z mojej bazowej płyty Cyber Totem i info o naszym teamie. Sukcesywnie będę uzupełniał opis o sylwetki muzyków biorących udział w przedsięwzięciu. Będzie też wiele etnobotaniki (a może bardziej etnobiologii) i katalog ciekawszych fotek z wypraw. Od nowego roku Michał "zawiesi" materiały nt. płyty Ani : Vaggi Varri - tundra soundwalk. Nie chciałem mieszać na stronie KM na myspace i czuję też, że warto wrócić do bardziej autorskich sieciowych ujawnień.
W wirze tzw. "świątecznym" i ja nie całkiem się wybroniłem ale pokonując trasy tramwajami wypatrywałem ciekawych reklam i streetartu. No i np. napis WISŁA ktoś wzbogacił o literkę "z" przed i "ś" po... a wielki plakat z mózgiem w słoiku powalił mnie całkowicie... Sygnowany przez www.nobel.edu.pl głosi : " nie trzymaj mózgu w słoiku" ? Ja rozumiem, że projektant (i pewnie wielki plastyk !) swój mózg trzyma w słoiku i wyjął go tylko na chwile? Niestety, była to chwila zbyt krótka!Nobel pewny!
Pogoda za oknem jest taka, że czas poszukać swojego miejsca pod Everestem! Czego i Wam życzę i dziękuję za wsparcie poprzez czytanie.
Na focie ciepłe miejsce pod Everestem ... fota Alicji, która po powrocie z Tybetu, Nepalu, Indii, Wietnamu, Tajlandii, Birmy.... zimuje na pustkowiu pod... Gorlicami ale ciągle "pod" Everestem.

Saturday, December 19, 2009

INVASIVE ALIEN SPECIES


Z obcymi zawsze kłopot... powstaje w Polsce ( i UE) "czarna księga" roślin "obcych", które zagrażają naszej rodzimej florze i określane są jako Invasive Alien Species. No i problem jak zwykle z tym co jest "rodzime", jak "zagrażają" itp. gdyż właściwie gdyby nie zjawisko IAS to w Europie byłyby pustki trwające od ostatniego zlodowacenia... Nie dość, że sam Homo sapiens przybył tu jako obcy i być może wykończył (jeżeli nie fizycznie to przyniesionymi chorobami) "rodzimy" gatunek w postaci Neandertalczyka to ileż mamy rodzimych, europejskich gatunków ? Naukowcy na usługach faszystów w hitlerowskich Niemczech też tropili "obce" gatunki roślin zagrażające rodzimym... Może jednak trochę umiaru w tych "czarnych listach" bo pamiętam ze szkoły, że zagrażała nam wroga moczarka kanadyjska zarastająca nasze rodzime stawy z rodzimym tatarakiem (z Azji...) ale już sama nazwa "kanadyjska" informowała w tamtym czasie o wrogim nastawieniu tej rośliny.Moim profesorom na studiach leśnych odginało poważnie w druga stronę i jak głupi musiałem się uczyć o amerykańskich gatunkach topól, które miały zbawić nasz kraj. I dzisiaj ani moczarki w stawach nie widzę i na szczęście topole nie zastąpiły naszych lasów. Ale nazwa jest jak na tytuł płyty lub kolejny odcinek serialu "Z archiwum X" : Invasive Alien Species ! Wow!
Koniec roku blisko (bo w lutym... sami powiedzcie czy - księżycowy to nie trafniejszy kalendarz ?) ale przymus świętowania w grudniu powoduje, że mamy święta dwa razy i czas na jakieś wstępne podsumowania. Z grubszych spraw to niestety w kilku kwestiach jest bez zmian : China Lies, Tibetan Dies ...a w polityce jest jak opisałem słowami Salvadora Dali w poprzednim wpisie... To może zaprenumerować pismo ; Rangzen - The Magazine Of The Tibetan Youth Congress ? Koszt tej prenumeraty to 15 dolców ale przecież chodzi o wsparcie i wiadomości z pierwszej ręki : www.tibetanyouthcongress.com, pismo wydawane jest w Dharamshala. Sytuacja się nie zmienia to może my coś zróbmy?
Paczki z płytami Cybertotem Remix Project w rękach Poczty Polskiej ( a ręce to dość słabe...) i powoli ruszy lecznicze słuchanie. A warto szlifować swoje umiejętności bo widać jak Polityka wyławia talenty i nikomu nie znane a interesujące osobowości : po całej plejadzie naszych zdolnych muzyków ( np. Muniek!) przyszedł czas na Gabę Kulkę i otrzymała i Ona "paszport Polityki". W takich wypadkach przychodzi mi na myśl aby dzieci sławnych ojców i mam nagradzać już w kołysce, po co mają czekać i coś tam kombinować,skoro i tak wiadomo, że dostaną nagrodę?! Po takiej nagrodzie w kołysce mielibyśmy już spokój i ten teatr pozorów nie byłby aż taki przygnębiający. Tak więc po Marii Awarii co jak kometa ozdobiła nasze niebo szołbiznesu teraz Gaba K. będzie ubogacać nasze dobrze płatne przesięwzięcia państwowo-telewizyjno-polonijne. A dzieje się na tej niwie wiele interesujących akcji bo np. taki IPN wziął się już za historię muzyki punk w Polsce i jak to IPN ; kształtuje ją w bardzo fachowy i zaskakujący sposób. Gwiazdą IPN stał się zasłużony "Dezerter" co jak się okazuje nie jest taki znowu dezerter... Ja tam nigdy punkowcom nie wierzyłem tak na 100 procent i sprawdza się. W wiązanej transakcji IPN-owska wersja historii wyparła takie ekipy jak Brygada Kryzys czy Republika (bo głupio o jakiś telefonach śpiewał) oraz (ba!) kilka innych i najbardziej walczącym z systemem totalitarnym został zespół Dezerter, który w 1982 roku był zadowolony z "systemu" co też zeznał do kamery relacji z Jarocina, sprzedający dotąd raczej anarchizm salonowy plus nasz polityczny bicz boży nadający się zawsze i wszędzie czyli Kazik. Ale co z Muńkiem? Transakcja ma charakter wiązany bo obok honorarium za muzykę do debilnej gry w stan wojenny opiewa jeszcze na wyjazd do Nowego Jorku w jesieni 2010! Każdy by na to poszedł!? A swoją drogą gra w stan wojenny to jakaś niesmaczna akcja! Tylko ciut ciut nas dzieli od zakupienia przez IPN klocków Lego do układania obozu koncentracyjnego autorstwa Libery. Takiego obrotu sprawy nie przewidział sam Libera i tylko pozostaje "wybrać" muzykę do tego bliskiego już spektaklu budyniowatości. Ja stawiam na obrazoburcze teksty Wielkich Córek : Marii i Gaby : obozowe wesołe piosenki o seksie!? Parytet już przecież prawie obowiązuje i po synach wielkich ojców czas na córy... Kolejny raz życie przerasta sztukę!
Na pięknie wypolerowanej i czyściutkiej fotce Bogdana K. ja sam na sam z huculską trembitą żałośnie zawodzę - bo "jak widzę to się wstydzę", stary jestem a jednak.

Sunday, December 13, 2009

LUX LUCIA


Dzisiaj jeden z ważniejszych dni w roku. Może nawet najważniejszy? Mocny czas zaczyna się od Mikołaja i apogeum osiąga w dniu święta Łucji (od lux : światło, jednostka miary w postaci luksów naprawdę nie pochodzi od chrześcijańskiej świętej...) i jest to czas także najbardziej manipulowany przez strażników jedynie słusznej tradycji. Już mnie nawet nie irytują te coroczne bajania o biskupach z Azji Środkowej i świętej (no jasne!) Łucji, brzmi to jak wiadomości rządowe za czasów tzw. komuny ... której apogeum ogłoszono 13 grudnia w święto Łucji. Od strony symbolicznej ogłoszenie stanu wojennego w tym dniu było jasną zapowiedzią upadku starego porządku... więc wszystko się zgadza. Postać Mikołaja w teatrze rytualnym Karpat nie ma wiele wspólnego z usilnie nam wmawiana tradycją biskupią, jest to postać w masce i czerwonym stroju o dość ambiwalentnej postawie : " przedchrześcijańska warstwa znaczeniowa naszych Mikołajów odpowiada archetypowi demonicznej i tajemniczej istności związanej z zimowym przesileniem, opiera się na rodzimej tradycji i ma ścisłe powiązania z rytuałami tamtego czasu". Taki Mikołaj nie był jowialnym brodatym gościem od prezentów i brania dzieci na kolanko w celu pogłaskania po główce, był postacią, która nagradzała ale też czasem nieźle straszyła i sięgała skrytych przewinień. Nie ma się też co dziwić, że ostatnio tak mocno księża i biskupi dystansują się od koncepcji Mikołaja przybywającego z Laponii... jest bowiem śmiała tradycja mówiąca o ścisłym związku czerwonych ludzików prowadzonych przez renifery jakie pojawiają się w wyniku kultywowania starego eurazjatyckiego specyfiku o nazwie Amanita muscaria...z "naszym" Mikołajem!? Ta koncepcja jest i tak mniej egzotyczna niż bajenda z biskupem z Azji Środkowej i na dodatek świętego cerkwi wschodniej... i patrona Karpat! Ale powróćmy do Łucji. Nasza dzisiejsza ważna Istność "oprócz imienia nic jej nie łączy z chrześcijańską legendarną świętą". Prawdziwa Łucja jest "cała w bieli, ma zasłoniętą twarz, trzyma gęsie skrzydło, pojawia się czasem z garnkiem ale częściej z misą napełnioną popiołem. Cicho, bez pozdrowienia wchodzi do domu, skrzydłem omiata kąty, ściany i twarze domowników./.../ Drzwi naciera czosnkiem /.../". Jej aktywność przejawia się poprzez " pantomimę bez słów, z cichym skrzeczeniem w postaci odstraszających, nieartykułowanych dźwięków". Tak jak cicho przyszła, tak cicho odchodzi. Niczego nie przynosi i niczego nie zabiera. Łucja zazwyczaj nie chodzi sama, towarzyszą jej zamaskowane dziewczyny - pomocnice. Łucja ma jeden, główny cel przybywania do domów : odstrasza i chroni przed strzygami. "...Na Liptowie w wieczór poprzedzający święto Łucji, młodzieńcy opasani sznurami z dzwonkami biegali po wiosce i strzelali biczami aby odstraszyć strzygi" i pomóc Łucji. Wiara w strzygi : pół-demoniczne i pół-kobiece istności o złych zamiarach "była zwyczajem ogólnoeuropejskim". Te demoniczne siły zyskiwały szczególne wpływy w niektóre dni (np. w przesilenia wiosenne, letnie i zimowe) i w tym okresie warto było się przed nimi zabezpieczyć poprzez głośne dźwięki,śpiewy i oczywiście światło-ogień.Rozumie się, że nie chodzi raczej o kantaty pana Rubika ...bo opis technik muzycznych jako żywo mi coś przypomina " trzaskanie, trąbienie, emitowanie odstraszającego huku" (czy "huk" można przełożyć na "noise"?!). Całe zjawisko o nazwie "Łucja" ma na celu magiczną ochronę przed demonicznymi siłami strzyg - po łacinie strix... Na miejscu mądrali w habitach, jacy dzisiaj w wieczornych wiadomościach będą wciskali kity o tradycji świętej Łucji, wziąłbym pod uwagę to, że Kościół oficjalnie wierzył w strzygi do XVIII wieku, kiedy to Maria Teresa zakazała prześladowania strzyg i ich niecnych praktyk!
13 grudnia w tym roku wypada na dwa dni przed najcięższym w roku nowiem księżyca wiec warto produkować noise i palić ogień do wtorku, środy!
Warto odkrywać swoje prawdziwe kulturowe korzenie i z ochotą celebrować święta! Siłowe przejmowanie zastanych tradycji (a było tak ? czyż nie?) ma skutek w dostosowywaniu się słabszych w taki sposób, że po jakimś czasie nie wiadomo już kto kogo przejął i wszystko w swej istocie jest dalej jak było...pozostaje jedynie aspekt siły, majątku, bezkarności stosowania przemocy, panowania w mediach czyli tzw. dyskurs władzy.
A skoro o władzy mowa to przyglądam się w tivi naszym politykom i postaciom typu Bronisław W. i natrętnie przychodzi mi na myśl anegdota opowiedziana w "Dzienniku Geniusza" Salvadora Dali : otóż pewnej osobie o cuchnącym oddechu, której się odbiło (a może to być porównywane z wypowiedziami wielu polityków) poradzono : "byłoby lepiej, gdyby pan to wypuścił dupą"! O jakże to celna rada dla pana Bronisława W.!
Już oczyma wyobraźni widzę jak zamiast wypowiedzi polityków pojawia się wielogłosowy utwór złożony z pierdnięć, bo wg. Salvadora Dali " podbrzusze to wielce złożony instrument organowy, który wydaje rozmaite dźwięki, a dzięki któremu można bez zbytniego wysiłku wydobyć jak z magazynu dwanaście modusów, czyli dźwięków skali modalnych, z których wybierze się jedynie te, co będą pełniły funkcyję ozdobników melodycznych.../.../...lubując się w pierdnięciach półgłośnych, uzyskiwałoby się dźwięki ściszone do tego stopnia, że by się ich nie odróżniało, albo też produkowało by się w unisonie kilka dźwięków wysokich lub niskich dających muzykę nieprzyjemną i bez smaku, na co zgodzić by się można jedynie w wypadku harmideru albo wielkiego chóru." Proponuję świąteczny eksperyment : wyciszyć tivi i oglądać obrady komisji oraz wypowiedzi polityków z wyimaginowaną ścieżką dźwiękową wg. wyżej zaproponowanego przepisu. Jednocześnie z tym oryginalnym doświadczeniem (tivi chronić nas będzie od doznań węchowych) pojawić się może refleksja nad charakterem pracy mediów : w czym tak naprawdę "robią" dziennikarze!? Gdyby nam zabrakło wyobraźni to ściszenie tivi nie jest stratą a może umożliwić nam usłyszenie głosu Łucji i poczucie gęsiego skrzydła na twarzy. To doświadczenie, w odróżnieniu od harmideru polityków jest warte cierpliwości i skupienia.
Wszystkie cytaty nt. Łucji pochodzą z fantastycznej książki pana profesora Martina Slivki pt. "Slovenske l'udove divadlo", Bratysława 2002.Moja fota zrobiona w Beskidzie Makowskim pokazuje, że krępowanie drzewa nie świadczy źle o drzewie ale mówi nam wiele o tych co takie praktyki stosują.

Friday, December 11, 2009

VAGGI VARRI


No i wreszcie przytaszczyłem do domu pudła z płytami Cybertotem Remix Project... jeszcze pakowanie wkładek i wysyłka... Bardzo się dobrze tej płyty słucha dzięki muzyce ale też bardzo przyzwoitemu masteringowi Piotra P. Odbierając CRP zamówiłem nową płytę : Vaggi Varri - tundra soundwalk A., którą już anonsuje pismo Zew Północy na swej bardzo ciekawej stronie! Ekonomiczne bariery jakie towarzyszą naszemu działaniu powodują, że "dłubiemy" nad zawartością bardzo starannie. Vaggi Varri ma świetny, osobisty tekst A. w polskiej i angielskiej wersji, szkice przebiegu trekkingu w Sapmi (Laponii) oraz usytuowania obszaru nagrań w Skandynawii, foty i graficzne elementy wzięte z wystroju samskiej knajpki nad brzegiem jeziora Laddjujavri... Ej boy! Laddjujavri....Zobaczcie sami... A. obawia się tej obowiązkowej fali krytyki jaka w kraju budyniu mentalnego dotyka każdego, kto odważył się zrobić coś poza uczęszczaniem na mszę. Ale co tam, troszkę miziania nam nie zaszkodzi i niech zgadnę : każdy piszący ma znacznie lepszy sprzęt nagrywający (zawsze to słyszymy... i to niezależnie czy nagrywaliśmy na DAT, na mini disc'u, na dyktafonie kasetowym czy na ZOOM'ie...) i nigdy by się nie wybrał nagrywać strumienie do Laponii bo nasze, polskie są znacznie bardziej interesujące... I nic nie pomoże nasza płyta z brzmieniem Dunajca (wtedy słyszeliśmy, że : "wielkie mi rzeczy nagrać Dunajec") ani też z brzmieniem mofety z Karpat (wielka mi sztuka nagrać mofetę... a co to jest?) itd. itd. Jak się te krytyki nawarstwią ( Cybertotem i Vaggi Varri) to ubaw będzie po pachy! Robię to wszystko po to aby zmęczyć naszych dobroczyńców bo lada miesiąc pojawi się płyta i wydawnictwo z ważnym tekstem : Monografie instrumentów karpackich a po tym wszystkim nowa płyta Karpat Magicznych.
Piątkowy wieczór w jesiennych barwach i stos kopert i płyt ... to jest ten eliksir trzymający mnie przy życiu w zagłębiu budyniu. W tle właśnie Ramunas Jaras z Kovna gra bardzo mocną muzykę - odpowiednik żeń-szenia (Panax ginseng) z leczniczej instrukcji do Cybertotem Remix Project.
Po naszej wyprawie do Rumunii została relacja, wiele fajnych fotografii Bogdana i Michała ale wczoraj pojawił się też filmik ! na stronie Karpaty Offer.

Sunday, December 06, 2009

Jack Rose


Właśnie się dowiedzieliśmy z sieci, że zmarł na atak serca Jack Rose, gitarzysta i muzyk znany szerzej z projektu Pelt. Zrobił na nas duże wrażenie grając jako support przed The Magic Carpathians i Bardo Pond podczas pamiętnych dni w Filadelfii, w 2001 roku! To młody gość i całkiem jesteśmy zaskoczeni ! Otwarłem właśnie dwie Jego płyty : Pelt - techeod i Pelt - rob's choice, wydane przez vhf records (www.vfhrecords.com). Będziemy też sprawdzali czy nie zachował się fragment Jego koncertu na naszych materiałach video z tamtej trasy w USA. Wydaje mi się, że może kawałeczek?
Dość długo nie pisałem bo ciągła walka z budyniowem jest tak uciążliwa, że szkoda mi bloga na opis kiepskich akcji... Ostatnio doszły nas słuchy, że można wylecieć z radia za nie zaproszenie namaszczonej na gwiazdę osoby i to jakaś nowość dla mnie... Bo ja stary kombatant widziałem wiele takich akcji ale jakby odwrotnych - ktoś wylatywał bo zaprosił jakiegoś alternatywnego albo "politycznie niepewny element" ale za nie zaproszenie? Gwiazda to pierwszej wody ale nie było mnie przy tym więc tylko podpowiadam : to jakaś awaria rozumu chyba?!
Nowe płyty idą jakoś opornie, niby są ale jeszcze 2-3 dni... albo plastyczka robi nas w konia i czekamy już 1,5 miesiąca aż położy genialne kreski i rzuci czcionkę z zasobów internetowych ... albo sami nie mamy czasu aby coś napisać, przetłumaczyć i dorysować. Ale dopnę swego bo jak tak patrzę na te płyty Jack'a Rose to myślę sobie, że może jak zostaje po kimś muzyka, to nie jest wcale tak mało...