Monday, November 01, 2010

MSZENIE


Nie chciałem wczoraj pisać o Babiej Górze i wsi Zawoja razem, bo się Zawoi to jeszcze nie należy. Zawoja Policzne wita nas, charakterystyczną dla przysiółków udających wieś, rozpierduchą i rowami pełnymi śmierdzących fekaliów. Obok rur z domowych klozetów, wypuszczonych wprost do rowów przy szosie, stawia się tzw. ogólnogóralskie domy z bali. Jak z tych megachat sikną ścieki, to Policzne przyciągnie wielkie rzesze osieroconych bywalców sklepów z dopalaczami. Taki tajfun z trutki na szczury będzie miał tu godną konkurencję. Kiedy podniesiemy nos w górę aby nie czuć ścielącego się zapachu megagumna, to zobaczymy rozorany stok pod kolejny wyciąg. To stary model wyciągu poprzez jakieś nawykowe już, gminne gwałcenie gór, tych gór, które tak kochają miejscowe społeczności?! Jedyne sensowne miejsce w tej okolicy to malutkie sioło Czatoża, leżące na południowy-zachód od Policznego. Wszystko co niżej to jakiś festiwal niemożności. Miły pan stojący na przystanku zapytał nas czy zwiedziliśmy Zawoje? Nasze zdumienie było chyba widoczne, bo już nie wracaliśmy do tematu. Dobrze, że jest w Zawoi pomnik dwóch gości: Hugo Zapałowicza i Wawrzyńca Szkolnika; może kiedyś się tu mieszkańcy zreflektują i zobaczą to co my; wszystko z czego tu żyją zawdzięczają Naturze i tym świetnym facetom, tyle, że jeden urodził się w Lublanie, a drugi gdzieś na Litwie. Ci dwaj panowie zrobili przez dwa lata więcej niż miejscowa społeczność przez ostatnie pięćdzisiąt. Hugo Zapałowicz wytrzymał w Zawoi jedynie dwa lata i szybko wyemigrował do Lwowa, aby badać florę Karpat Wschodnich... Miejscowi dygnitarze zbudowali wąski chodniczek z "kostki wszędobylki", biegnący przez kilka przysiółków i daczowisk, które noszą zbiorczą nazwę Zawoja.Jest to duży plus dla turystów, którzy nie mogą liczyć na rozkłady jazdy zastane na przystankach i tym chodniczkiem trzeba sunąć z pięć kilometrów albo więcej. Ja się nie obrażam, bo wiem, że tak zdobyta wiedza musi kosztować, ale słyszeliśmy wiązankę miejscowej gaździny na tych; ku... milionarów co se robią jaja i jezdza jak chcą, ku... milionary! Wiem też, że jak taki "milionar" już przyjedzie, to zabiera ludzi ponad każdy nadkomplet i pokazywanie w tivi busów z nadkompletami martwych podróżnych nie wzrusza go wcale. Transport publiczny, koncesjonowany przez gminę, dostarcza nam więc posmaku ryzyka!
Jest więc zbawienny chodniczek i kilka knajp, beznadziejny wyciąg narciarski z erodującym zboczem i brak kanalizacji; czy coś jeszcze oferuje Zawoja? Tak, oferuje mieszkańcom głupie zwalczanie Babiogórskiego Parku Narodowego i obronę przed najstraszniejszym wrogiem ludności miejscowej - straszliwymi kurakami leśnymi vel głuszcami, a nie daj bóg może i cietrzewiami! To beznadziejnie wypiętrzona Babia Góra i straszne kuraki (jest tam pewnie ich z pięć i są to już tylko osobniki głuche bo zdrowe zwariowały od pił spalinowych i "milionarów") zagrażają Zawoi. Po cholerę więc pomnik Zapałowicza i Szkolnika stawiać, postawić Janowi Pawłowi i spokój.
Dlatego właśnie Zawoja i Babia Góra są to osobne rzeczywistości i nie należy je łączyć razem. Tak jak nie należy łączyć Zakopanego z Tatrami. Znajdziemy sobie inne drogi na Babią Górę. Obecne władze chcą być większe niż Góra, ale... jakoś nie mogą. Miejscowa tzw. społeczność (?) boi się kuraków i Parku, ale nie boi się kroić działeczek ojcowizny pod wozy drzymały nowych osadników, napływających z Katowic i Krakowa (taki styl; domki letniskowe na kółkach!)i do tego jeszcze chce aby turyści zwiedzali wioskę? Czy nie znajdzie się nikt, kto powie tym ludziom, że gdyby nie Babia Góra, legenda głuszca i niedźwiedzia, Wołosi i ich woły siwe, genialny Słoweniec i Litwin, to by pies z kulawą nogą do Zawoi nie przyjechał dobrowolnie?
W kiosku na Przełęczy Krowiarki można kupić bambusowe fleciki z Indonezji i jest to jedyny ślad prastarej kultury Górali Babiogórskich? Wiedziałem, że obszar ten leży od wieków na szlakach na Południe, ale Indonezja? Wow! BPN też jakoś poza kilkoma plakacikami i starą mapką, jaką kiedyś gdzieś pozyskałem dość przypadkowo, nie zasypał nas w schronisku na Markowych Szczawinach interesującymi materiałami? Może to jest celowa polityka; napiszą coś o przyrodzie i już Gmina śle umyślnych do mediów z takimi tytułami: "jest w Polsce wieś, gdzie ptak i chrząszcz mają więcej do powiedzenia niż wójt i radni" ( a Newsweek drukuje takie prostackie teksty!) Tak stawiające sprawę wsie są faktycznie chyba już tylko w Polsce ale czy to powód do chwalenia się? Może niech Newsweek dopisze: jest taka wieś w Polsce co szcza na turystów... chwytliwy tytulik? I trochę bardziej prawdziwy.
Ale coś się rusza przed wyborami i jeden z kandydatów chce zmienić bojowe hasło dziwaków z Gminy: Głuszec albo Ty na; Głuszec i Ty ! To byłaby prawdziwa rewolucja! Pisze o niej gazetka Wieści Babiogórskie (numer 1 ! ...) i może to szansa? Szkoda, że dotychczasowe hasło nie było szersze; Babia Góra albo Ty! Można by przecież na miejscu splantowanej Babiej Góry wybudować jeszcze drugi milion beznadziejnie dziwacznych domków chłopskich typu; jak wyobrażam sobie dworek i zameczek jaśnie państwa i zalać Małopolskę "milionarami".
Na Krowiarkach w drewnianym, turystycznym szałasie jest sporo napisów pozostawionych przez dumnych zdobywców. Poza X kocha Y i "ja tu byłem - Józek" jedno jest ciekawym komentarzem do rozmodlenia mediów, PTTK, BPN; na Babiej byłem w h.. razy - JP2 Może to być też reakcja na pamiątki z Indonezji? Czy nie prościej byłoby zauważyć Babią Górę, ma przecież ponad 1700 m wysokości, legendarne dzieje, wyjątkową przyrodę i położenie na głównym europejskim wododziale, wspaniałych badaczy. To zbyt mało?
Na focie ogłoszenie przybite do drzewa gdzieś na wielu kilometrach bezkresnej Zawoi. Najbardziej podoba mi się to, że o(p)tykanie mchem (czy ktoś pamięta słynny mech o(p)tyk z Kabaretu Starszych Panów?) jest profesjonalne! To fakt; nikt tak dobrze nie mszy jak w Zawoi!

No comments: