2 sierpnia udało się zorganizować długo wyczekiwaną sesję nagraniową z Tomkiem Hołujem. Korzystając z kilku dni pobytu Tomka w Karpatach (TH mieszka na stałe w Sztokholmie) zamknęliśmy się na kilka godzin w górskim domu w okolicach Mszany z całym zestawem instrumentów i sprzętu. Przed rokiem muzykowaliśmy już razem w tym samym miejscu, ale tym razem zabraliśmy nagrywarkę i sprzęt umożliwiający użycie naszych instrumentów silnie modyfikowanych elektronicznie. Zdecydowaliśmy się na pewnego rodzaju minimal :-) a przynajmniej naszą wersję minimalu: Ania zabrała tzw. dużą gitarę (piękny i wyjątkowy elektroakustyczny zwierz!) plus mikrofon do instrumentu, który ma zawsze ze sobą czyli do: głosu. Ja zdecydowałem się wyłącznie na mocno modyfikowane, ale także z opcją akustyczną! - cymbały santur. Tomek tak długo stroił swój zestaw tabli, że dzień przed nagraniami bayan przestał grać...ale na szczęście był mój zestaw tabli, bardzo fachowo "ogarnięty" kiedyś przez Janka Kubka. Moje przeświadczenie o tym, że instrumenty powinny być "na chodzie" niezależnie od tego czy się aktualnie na nich gra czy nie przyniosły ratowniczy skutek. Do tabli dodaliśmy nieco gongów, garnków, blach, czyneli, dzwonków, czukpi (drewniane pałki przecięte wzdłuż do praktyki buddyjskiej medytacji i rytuałów) i kawałków drewna akustycznego.
Tomek Hołuj, kiedyś współzałożyciel grupy Ossian jest czynnym malarzem i grafikiem. Mieszka w Sztokholmie, a ja od dawna ceniłem Go najbardziej i jego wyjściem z Ossian (a później Osjana) mierzyłem koniec mojego zainteresowania muzyką tej formacji. Zdaję sobie sprawę, że dla młodszych fanów Osjana jest całkiem odwrotnie, ale tym gorzej dla nich... :-) Warto może przypomnieć, że przed autorskimi płytami tej grupy Polskie Stowarzyszenie Jazzowe wydało nagranie pt. Księga deszczu (fragmenty) (kompozycja zbiorowa) Zespół Ossjan... które zajmowało jedną stronę LP. Po drugiej stronie tego longplaya znajdowały się nagrania... "zespołu Deep Purple"...! Wydawnictwo PSJ w serii Klub Płytowy PSJ nie było powszechnie dostępne, ale dla zainteresowanych wystarczyło. Nagranie z tej płyty nie ma wiele wspólnego z pierwszą płytą Księga deszczu... ale to jest inna historia. Tomek H. popełnił też muzykę w składzie Stańko/Szczurek/Apostolis/Hołuj wydaną jako LP pt.Lady go... (1984, aktualna cena tej płyty w 1984 roku to 250 zł, Księga deszczu z Deep Purple była wcześniej i kosztowała 65 zł...). Długi czas Tomek nie grał i malował swoje piękne obrazy w Sztokholmie. W Jego pracowni stał jednak wielki bęben wystrugany niegdyś przez Słomę... i pewnie to on nie pozwalał odejść od muzyki zbyt daleko?
Nasz kontakt był przez wiele lat dość sporadyczny i zawieszony, aż tu nagle...
Decydując się na sposób w jaki chcieliśmy muzykować postawiliśmy wszystko na jedną kartę czyli uznaliśmy, że jedynie autentyczna improwizacja i rejestracja tego co słychać (bez możliwości mieszania ścieżkami w studiu) to jedyna uczciwa droga. Nie chcę w tym miejscu nikogo oceniać ani też przyszywać łatek, ale kiedy widzę i słyszę co pod improwizacją rozumieją różne składy młodych wilków, to litość mnie ogarnia i zażenowanie. Improwizacja jest staranną mieszanką odwagi, otwartości, gotowości słuchania innych, odpowiedzialności i uczciwości. Dopiero po tym wymieniałbym wyobraźnię, umiejętności techniczne i intelektualne wybory. Bez odwagi... i uczciwości wszystkie te elementy można o kant d... rozbić.
Wiejski dom, piec lampowy, mały mikser, trochę przetworników, mikrofon bez statywu, brak kolumn głośnikowych i nie nagłośnienie instrumentów perkusyjnych... wspaniały chleb i ser, doskonały makaron z pomidorami i paprykami, zielona herbata... Wsparcie ze strony Ewy... sąsiad, który zgodził się zrezygnować na ten wieczór z cięcia piłą tarczową :-) ciepło, jabłka w ogrodzie, świerszcze i pasikoniki, które nie zgodziły się zrezygnować tego wieczoru ze swoich sesji... :-)
Trzy godziny nagrań. Teraz mamy już wyedytowane 7 długich (za długich?!) fragmentów stanowiących osobne całości, osobne energetyczne muzyczne istności, muzyka to magia jakiej nikt nie zna całkiem dobrze, dotykamy jej tylko. Teraz wielkie stoły mikserskie i decydowanie z innymi, innymi zaufanymi, co było muzyką, a co jedynie stwarzaniem warunków, sposobności, miejsca?
Usłyszymy, zobaczymy. Piękna sesja i taka bez oczekiwań. Taka będzie płyta... już wiem, że piękna i czuję, że bez oczekiwań. Nie nazwiemy się Wielkim Improwizatorami, nazwaliśmy się tak jak nas rodzice nazwali T(Tomek).A(nna).M(arek). Nie oryginalnie, nie światowo, bo już dość oryginalności i światowości. Mamy tego po dziurki w nosie, niech Improwizatorzy zdobywają ułudę. Tomek napisał do mnie: przy następnym spotkaniu będziemy mniej grali, bo chcemy z Wami pobyć i porozmawiać... Tak, kiedyś nawet muzyka przestanie być aż tak ważna.
Zmiany w systemie podatkowym w 2025
11 hours ago