Saturday, February 11, 2012

EXTREME GREEN GUERRILLAS


Stosy materiałów na moim stole powoli zaczynają układać się w rozpoznane mniejsze stosiki, które za kilka dni zostaną zarchiwizowane czyli zamknięte w osobnym pudle z napisem "Berlin, luty 2012".
Jeden ze stosików zasili pudło pod moim ulubionym tytułem Green Guerrilla, gdzie dotąd trzymałem wszystko co dotyczy guerrilla gardening. Tym razem powaliły mnie dwa wizjonerskie pomysły czyli coś co nazywa się Extreme Green Guerrillas: Animal Messaging Services (AMS). Michiko Nitta we wstępie oświadcza, że E.G.G jest przeciwna używaniu Internetu i telefonii komórkowej dla utrzymywania łączności i przesyłania informacji. Proponuje w zamian Animal Messaging Services (A.M.S), który to system wykorzystuje migracje zwierząt (ptaków, ssaków, ssaków morskich itd.) do przesyłania informacji bez zbędnego produkowania CO2...
W tym samym środowisku powstał projekt zaprezentowany na International Design Festival Berlin w 2011 roku, którego przesłanie bardzo mi się spodobało: mushroom cultivation as a wey to make the world a better place! (hodowanie grzybów jako droga do uczynienia świata lepszym). Poza instalacją (czyli zestawieniem prostych sposobów na domową hodowlę różnych gatunków grzybów jadalnych: np. boczniaków) były też warsztaty i nawet pokazy wykorzystania tak wyhodowanych grzybów we własnej kuchni. Całość działań i przesłanie zostało określenie jako fungutopia. Jak tak dalej będzie, to wydziały ogrodnicze splajtują na akademiach i uniwersytetach rolniczych, a rozkwitną przy akademiach sztuk pięknych...?
W 2005 we Włoszech, w 2010 w Niemczech (ale w dwóch wersjach językowych: niemieckiej i angielskiej) ukazała się rewelacyjna książka Gianny Mari Gatti - The Technological Herbarium czyli Vegetable Nature and New Technologies in Art Between the Second and Third Millenia i jest to dzieło niezwykle inspirujące. To jedna z tych książek, które gdy znajdą się w rękach jakiegoś sprytnego warszawiaczka to natychmiast wyrośnie nam nowa dziedzina sztuki, filozofii i wiedzy najwyższej na wymiar paszportu Polityki. Swoją drogą, to już najwyższy czas aby nasi zieloni czerwoni odkryli, że można - bez dawania politycznej d... - pozostać zielonymi i jednocześnie wbić się na lewackie ścieżki czynienia świata lepszym za małe pieniądze i na swoim podwórku. Dyskusje i krytyki, które zmierzają do tego aby jednych cymbałów wywalić i ozłocić innych cymbałów (wynik tzw. walki politycznej) aby proces ten powtarzać za sprawą dużych ilości sił, środków i emocji aż do czasu odkrycia, że wielu tych samych dziadów załapuje się po kilka razy na posadki za naszą kaskę.
Najbardziej polityczna jest zawsze niezależność, nawet kurs na ten stan już kole w oczy ideologów i polityków. Extreme Green Guerrillas to niezły kierunek, dla tych którym trudno jest uwierzyć w mądrych, sprawnych i odważnych polityków i to, że jest "wyższa kultura bankowości"... Kiedy oglądam polemiki naszych ugrupowań politycznych (fantastyczne są grupy post-PiSowskie plus pospolite ruszenie p. Palikota) to widzę jak dziadostwo odnalazło wspaniały rezerwat. Będziemy musieli pracować pewnie ze sto lat aby utrzymać taką ilość dziadoskich kolesi. Bo nowi się już czają za ich plecami, tylko jeszcze nie wiedzą czy kapitalizm upadł, czy socjalizm się przyjmie, a może ksiądz Natanek wskaże trzecią drogę? Tak czy siak z kaski trzeba będzie wyskoczyć, bo mamy na utrzymaniu wielką ilość zdrowych chorych: tzw. rolników, tzw. polityków, tzw. duchownych, tzw. lekarzy oraz tzw. klasę robotniczą (na którą z ideologicznego musu już się załapują drobni wykonawcy kładący flizy na czarno... co spędza sen z oczu komisarzy ludowych Krytyki Politycznej, bo nie wiedzą bidusie jak im liczyć emeryturę? czy od tego ile lat pracują czy od tego ile udało się im nieopodatkować?).
Idzie wiosna (czuję to mimo, że za oknem jest minus ileś...) i czas zaplanować naszą zieloną partyzantkę na wielu poziomach. Każda cukinia i pomidor wyhodowany na balkonie, każdy obieg wartościowego jedzenia i każda godzina spędzona w kontakcie z naszym pozaludzkim otoczeniem jest sto razy bardziej rewolucyjna niż studiowanie Marksa. Z Marksa zróbcie podstawki pod skrzynki z kompostem, to już najwyższy czas.
Na focie Joshua Light Show i Ash Ra Tempel w Berlinie, fota Jacka E Zero ze wspólnej celebracji archeologii mediów na Transmediale 2012. Sztuka was wyzwoli!

1 comment:

jeszcze studentka said...

Zazdroszczę - dawno nie byłam w Berlinie, może w tym roku mi się uda? Pozdrawiam serdecznie!