Saturday, June 02, 2007

stanica


Po svadbie na Słowacji i dwóch następnych wyjazdach; z TV Kraków i z warsztatowiczami do Czerwonego Klasztoru musieliśmy czekać "aż" dwa tygodnie aby znowu wrócić na południową stronę Tatr. Tym razem była to nasza ulubiona Stanica w Żylinie. Najpierw jak zwykle był Martin i fabryka butów Ecco (tak, tak kochani... i o połowę tańszych w przyzakładowym sklepie niż na Szewskiej...) i potem już wielkie prostokąty fabryki KIA obsadzonej wielkimi sosnami...posadzonymi tu kilka miesięcy temu! No i "rondel", czyli układ estakad pod którymi znajduje się dawna stacja kolejowa, znany ośrodek sztuki współczesnej STANICA.
Ze względu na zajęcia Pani Doktor musieliśmy pobyt w Żylinie podzielić na dwa wyjazdy po kilka dni każdy. Za pierwszym razem omawialiśmy moją część projektu dotyczącego "ogrodu dźwiękowego" , a Ania prowadziła warsztaty pracy z głosem. Bogdan jak to Bogdan : "fotil". Wcześniej, razem z Robem, Peterem i trio Pink Baret (od Pink Floyd i Syd Barrett) odwiedziliśmy Koszyce. Graliśmy pośród fotografii Roba i jego filmów wyświetlanych z projektora...
Za drugim pobytem mieliśmy rewelacyjny artystyczny "vylet" w teren. Para umelcov wymyśliła ciekawy projekt,który polegał na tym, że obiekty artystyczne umieścili w kapliczkach i ich otoczeniu. Miejsca te pełniły dotąd rolę małych, miejscowych galerii sztuki na wsi i jest naturalne aby wystawiać tam właśnie... Aż strach pomyśleć co by było w Polsce.... I znowu mieliśmy trochę refleksji na temat różnic mentalnych : tam dążenie do porozumienia, u nas : do konfrontacji.
No i wreszcie trochę muzyki...w Stanicy urządziliśmy specjalny koncert aby zarejestrować wspólne z Pink Baret granie. Przyszło sporo ludzi, niektórzy przyjechali z dość daleka i zaczęło się! Sala teatralna i koncertowa Stanicy jest o.k. ale wieczór był wyjątkowo upalny...
Na drugi dzień wizyta w domowym studiu fajnego gościa od nagrania i ciężki wybór... no i akceptacja wstępna materiału. I tak jak zwykle wyszło , że w styczniu skończyłem Cyber Totem, w kwietniu nagraliśmy live w Berlinie z IIC, a maju live psychedelic rock na Słowacji...
Nie wydaje mi się to bardzo dziwne ale fakt : trochę się musieliśmy "nabiegać".
No tak, dzisiaj ogladaliśmy smoki nad Wisłą i trochę spacerowaliśmy po Krakowie. To nie jest zbyt częsta okazja dla nas i dlatego czuję się naprawdę o.k. Podobno Rubik dał ostre sacropolo na Rynku, a niech mu tam! Nawet mnie nie zirytował plakacik : we wtorek kanapka z łososiem, we czwartek podajemy zupy, w sobotę muzyka na żywo...... ciekawe z czym, chyba z kapustą i czosnkiem! No dobra, że Giertych zakazał Gombrowicza... mam Dzienniki z czasów studenckich wydane w podziemiu. U nas musi być zawsze jakieś podziemie, no to co w tym dziwnego. dziwne jest, że głupi jak BUT facio ogłasza to na cały świat przynajmniej raz w tygodniu. Witkacy zakazany?! No kochani - a Niemyte Dusze to co? Takie przepisy jak się golić i myć. Takie praktyki to by Samoobronę zabiły w dwa tygodnie! Niech zakazują. Lata mi to, a fajnie przeczytać jak Stasiuk poleca Romanowi "macanie kur".... Napisałem specjalnie z zaznaczeniem, że to cytat, bo ludzie z dawnego Wolność i Pokój, co przeszli masowo do "dobrej" , bo solidarnościowej ubecji siedzą i spisują takie blogi. I tylko patrzeć jak "kolbami w drzwi załomocą"...nic się nie zmienia i tylko ryje do koryta inne. Jak powiedział niejaki Dylan : nie ma prawicy ani lewicy, jest tylko góra i dół. Teraz jest jeszcze przestrzeń po bokach.... Pewnie Roman i reszta tej bandy jeszcze nie wie jak się ten Dylan naprawdę nazywa....bo jak się zorientują to koniec z płytami i gitarami. Tylko święcona woda i kropidło. swoją drogą, że też skrzywdzona tak potwornie Armia (chodzi mi o ten zespół nurtu - rock z kruchty-) przez Lady Pank gra jeszcze na szatańskich instrumentach ... A przecież może wystarczy etacik w tv bo- warto rozmawiać-!

No comments: