Saturday, December 29, 2007

Koniec roku

Od rana powinniśmy biegać po górach ale nagła zmiana planów pozwala mi napisać kilka słów obiecanego podsumowania. Z ulgą powitam to wstępne zakończenie roku 2007. Wstępne, bo Nowy Rok nadejdzie tak naprawdę na początku lutego. Zdecydowanie bardziej przekonuje mnie cykl księżycowy niż sztucznie podrasowany kalendarz kościelny. Właściwie to większość świąt w roku jest sztuczna i prawdziwego ich znaczenia można się dogrzebać po trudnych studiach. Na tzw. św. Łucję paliłem wiele świec ale nie wiem czy to zgodnie z duchem czy alternatywnie? Ale o tym innym razem.
Cóż, może podam jakie to nazwiska padły w wielu recenzjach mojej płyty Cyber Totem : John Hassel, Rapoon, Ben Vida, Brian Eno, Biota i Bill Laswell. Tą porcję podaję z kilku recenzji krajowych, dobrych. Muszę podziękować Patrykowi Balawenderowi i Dariuszowi Brzostkowi za czas jaki poświęcili na napisanie recenzji. Panowie, ratujecie moje resztki wiary w krajowe środowisko muzyczne (cokolwiek by to miało oznaczać)!
Naprawdę nie chodzi o to, że pisali dobrze ale o to, że wysłuchali cierpliwie i zastanowili się trochę. Niestety, to nie jest reguła u naszych recenzentów. Dochodzi do tego bezinteresowność i niezależność. Trochę to patetyczne i słodkie jak na mnie? Sorry, poprawię się za chwilę. Co do innych zjawisk z naszego super-offu (no bo jak Maria Peszek jest z offu...) to odzew na nasze info o 10-leciu Karpat Magicznych nadszedł z : USA (ciekawa propozycja niezależnego radia), Słowacji (projekt letniego festiwalu - celebracji, niestety chyba na to nie będziemy mieli czasu i energii) oraz ze Szwecji (propozycja wręcz bajeczna ale napiszę jak się upewnię, że to realne). Nie jesteśmy snobami ale to proste : działamy tam gdzie nas chcą i cenią. Poza Polską gramy takie same koncerty jak w kraju, tyle samo dobrych co takich sobie...więc?
Przebijam się przez "Estetykę Fotografii" Francois Soulagesa. Znalazłem tam cytat z Celine'a :
"Bardzo pożytecznie jest podróżować, to wprawia w ruch wyobraźnię. Reszta to tylko rozczarowanie i mordęga". To koresponduje z naukami mojego ojca: " podróż to jedna wielka udręka" chociaż nie wyjaśnia dlaczego jednak to robimy? W zbliżającym się roku szykują się nowe podróże i pocieszam się tylko innym cytatem, z Jamesa Joyce'a : " wyobraźnia jest pamięcią". Może to właściwy trop? Podróż = wyobraźnia = pamięć?
Tych co się zaśmieją z tego co napisałem, odsyłam do klasyki : Terence McKenna i "Pokarm Bogów". Ten gość miał dopiero jazdę.... Czyta się to znakomicie ( nomen omen jak Castanedę....) ale wierzcie mi, to nie jest odkrycie, że nasza kultura jest, oględnie mówiąc, ufundowana na szalbierstwie i niskich pobudkach. Odkryciem byłby przepis/plan/projekt co zrobić aby kogoś to obchodziło. Podanie grzybów psychoaktywnych, które zostaną (o ile zostaną) skonsumowane razem ze spirytusem i papieroskami nie poprawi sytuacji. Naprawdę, prymitywni ludzie nie zobaczą od tego Wielkiej Matki i nie zostaną filozofami. Terence jest o.k. i gdyby żył chętnie zabrałbym Go na spacer po Karpatach gdzie aż roi się od magicznych roślin ale dla mnie problem leży gdzie indziej. Każdego dnia zastanawiam się i decyduję : co zrobić (lub czego nie zrobić) aby ocalić to co wiem, to co doświadczyłem i to jak żyjemy i jak żyje i czuje tych kilka osób, z którymi warto się zadawać. Nie obchodzi mnie uszczęśliwianie wszystkich. Może - tu wtrącę cynicznie - bajanie o grzybkach i sporyszu dobrze się rozeszło i to był sposób na dobre życie autora? Jeśli tak to jeszcze raz o.k. Ale czy to nie jest troszkę mało ambitne lub/i naiwne?
Jutro już pewnie dotrzemy w góry, a w górach wszystko jest prostsze.

No comments: