Sunday, March 30, 2008

Bieg w kajdanach

Na początek reszta nostalgii z poprzedniego tekstu...
Na początku lat 90-siątych ubiegłego wieku (ale brzmi?!) po powrocie z wyprawy do Nepalu, gdzie po raz pierwszy byłem w obozie uchodźców tybetańskich, wydałem pierwszą w Polsce kasetę z liturgiczną muzyką Tybetu. Takie nagrania dzisiaj to nie problem ale w tamtych czasach. Na okładce był graficzny znak Roku Tybetu...no i kilkanaście lat później przygotowujemy znowu darmowe wydawnictwo z tym samym znakiem. Z wielu "koncertów na rzecz Tybetu" jakie stały się moim udziałem (jeszcze za czasów Atman'a i później) najbardziej konkretny był ten zorganizowany m.innymi przez the Band of Endles Noise. Właściwie była to trasa koncertowa i jak pamiętam w Szczecinie przybyło z 20 osób ale w Katowicach były tłumy...i wielkie kłopoty. Ale czasy się zmieniły i teraz podobno unikamy lansu. Ktoś chciał robić składankę na rzecz Tybetu ale zrezygnował bo boi się, że zarzucą mu lans... Takiego zarzutu nie boi się Justyna S. i Stanisław S. - wiadomo, Oni już nie muszą się lansować na Tybecie, wystarczy Białoruś.
Z tym lansem to jakaś paranoja ; a wystarczy czytelny cel i jego osiągnięcie aby problem lansu przestał być zasadny. Jeżeli zebrana kasa pomoże chociaż jednemu dziecku z Tybetu to zarzut lansu mi lata. Lans to jest tylko wtedy gdy tivi, instytucja tak bogata, że mogłaby utrzymywać cały obóz lub szkołę, robi szoł z gwiazdami przemysłu pończoszniczego i scen przykościelnych.
Kochani, lans to jeszcze zobaczycie... ale niech tam. Ważne są karmiczne sytuacje, które w zadziwiający sposób objawiają się nam we wszystkich telewizjach - z tivi Trwam łącznie!
Kiedy tak stałem dzisiaj na krakowskiej manifie (gdzie uzbierało się z pięć flag Tybetu ale ludzi było naprawdę dużo i byli autentycznie zaangażowani), pomyślałem sobie, że nigdy nie wiadomo : energia to energia i niech płynie!
Ważne jest aby słuchać muzyki z Tybetu i tej zainspirowanej kultura Tybetu. Może już nie płyta komercyjna z tytułem FREE TIBET (pamiętacie cacko Ghost?) ale sieć, wymiana, zawieszenie praw autorskich. Jestem pewny, że warto przestrzeń nasycać tybetańskim dźwiękiem. Kultura jest dziwnym obszarem, czasem polityczny kryzys powoduje, że zakwita i ustanawia własne prawa. Muzyki nie da się powstrzymać. To znacznie skuteczniejszy sposób działania na rzecz Tybetu niż atakowanie tzw. "chińczyków", bo co to oznacza? Mamy atakować tych wywłaszczonych chłopów i studentów mających kłopoty z internetem? Najbardziej na manifie podobał mi się banerek : Wolny Tybet - Wolne Chiny.
Ale zawody sportowe a igrzyska olimpijskie szczególnie, ze zniczem na okupowanej ziemi, to już inna sprawa. Może Komitet Olimpijski zaakceptuje nową dyscyplinę sportową : "bieg w kajdanach" dla krajów, które mają w dupie wartości olimpijskie i prawa człowieka?
Obrazek powyżej to część plakatu kolportowanego przez młodych Tybetańczyków w Nowym Jorku w 2001 roku. Apelowali aby sprzeciwiać się pomysłowi przyznania Olimpiady Chinom. Nie posłuchano ich, nie posłuchano wielu ludzi. Niech teraz nikt nie udaje zaskoczenia!

No comments: