Londyn robi wrazenie...tym razem moim - numer 1- stal sie wysokosciowiec w ksztalcie pisanki...Podobno to nie jest jajo ale pocisk karabinowy ale kazdy ma prawo do wlasnej interpretacji tego co w przestrzeni publicznej. Pod jajem - ultranowoczesnym budynkiem - zasadzono kilka drzew, ktore przetrwaly wieki : metasekwoje byly pokarmem dinozaurow! Po rajdzie miedzy bardzo starymi i bardzo, bardzo nowymi budowlami dochodzimy do Tate Modern i pochlania nas na dwa dni prawie calkowicie. Duchamp (szyba!) i Picabia, Picabia w oryginalach to jest dla mnie duzo, duzo ciekawsze niz Picasso. Ten ostatni chyba jest troche przereklamowany. Siedem pieter (bo na ostatnim jest niby tylko restauracja ale za to kto tam jada....) miodu dla naszych zlaknionych oczu...W dolnej hali flux zabawy dla dzieci, koncert flux muzyki i tysiac innych atrakcji plus dlugi marsz z mapka pt. street art! Filmujemy, fotografujemy na dwa aparaty i chloniemy.... Wyjatkowo dzisiaj nie odniose sie do Polski, nie bedzie haterstwa i WW. Odpuszczam raz na zawsze! szkoda czasu na dziadostwo i tyle. Sorki za brak czcionek ale pisze w.... Nothingham po sesji fotograficznej w blokowisku gdzie krecono film o Joy Division....tak, to tutaj! O glownym powodzie dla ktorego tu jestesmy napisze w nastepnym odcinku.
No comments:
Post a Comment