Friday, October 03, 2008

Tym razem Kanada

Inuici to ludność pochodzenia azjatyckiego, która zamieszkuje Grenlandię, USA (Alaskę), Syberię i Kanadę. Ale są w Kanadzie także Innuici (2 x n) i są to leśne plemiona indiańskie, które mają nieco inną kulturę. Inuici, zwani także Eskimosami mają bardzo interesujące zwyczaje, mitologię i muzykę obrzędową, w tym niezwykłe techniki wokalne. Bardzo ciekawe są obchody święta pęcherzy z użyciem suchych łodyg pasternaku i pęcherzy ryb i ssaków upolowanych w roku poprzedzającym rytuał. Wszystko to bardzo przypomina kulturę Saamów i Ajnów. Od jakiegoś czasu bardzo to mnie zajmuje i jak to bywa - po wyprawie do Jokkmokk w Szwecji, którą zapoczątkowaliśmy eksplorację Północy (chociaż wcześniej bywaliśmy już w okolicy...) - trafia się Ani zobaczenie ziem Inuitów w Kanadzie. Jutro leci do Montrealu i jest szansa na parę innych miejsc w okolicy. Tym razem ja i kocia zostajemy w domu. Mam nadzieje na ciekawe wydawnictwa i fotografie bo jestem przekonany, że bez dotknięcia miejsca gdzie żyją ludzie o interesującej nas kulturze nie możemy do końca zrozumieć wielu inspiracji, ograniczeń i kontekstów. Niby to oczywiste ale w praktyce nie całkiem realizowane. Za oknem ciemno i wilgotno więc łatwiej trochę zrozumieć długie obrzędy przy ogniu i dobrym jedzeniu. Czyż nie robimy tego w grudniu i my? Szyld nieco inny ale jak zwał to zwał a sens wymusza natura i tyle.
W szklanej kuli kłębi się od strasznych gęb ( jak to określał Witkacy) - wszystkie jakby oszalałe i chore?! W dziale szołbiznesowym szklanej kuli moda na macierzyństwo, tym razem bliźniaki Pana Panasewicza, troszkę wcześniej były opowieści o tej ostrej (kiedyś) paniusi z Kombi. Ale Kombi gra teraz na imieninach nowobogackich i na studenckich imprezach już spokojnie mogą zarabiać bezlitośni krytycy systemu z Kultu. Ale muszą sie pilnować bo powraca Kora z Piątym Elementem...u wozu! Ale generalnie to ACHTUNG ! ACHTUNG! bo grasuje wielki kot lub młoda snieżna pantera czyli irbis. A ludzie się po Himalajach za nią naganiali, nawypatrywali i nic = bo siedzi koło Liszek w Galicji! Tak więc Ania ma farta, że się nie będzie musiała przez kilka dni bać irbisa. Chociaż właściwie co taki irbis może nam zrobić? Nie podskoczy przecież nam tu kociniak jakiś. Bo się napuści na niego kibiców albo stoczniowców i kot jak ich zobaczy to nie przetanie wyć i wybałuszać oczu. Bo Eskimosi nawet nie dadzą rady naszym chłopom...co żywemu nie przepuszczą! Można mu też szybko pokazać fotkę naszego prezydenta i to już będzie zagłada!

No comments: