Thursday, May 21, 2009

ATAK BUDYNIOWA


Miałem wczoraj emocjonujący dzień... zaczęło się od rozmowy z Bardzo Ważną Osobą na temat pieniędzy, na które czekam od 5 miesięcy ... i dowiedziałem się, że jak przyjdą z Warszawy to... będą. Nie dość, że w tym kraju płaci się fachowcom po 200-300 EUR i jednocześnie gada, gada, gada o odpływie ludzi myślących, to jeszcze wpycha się nas w dołującą sytuację :już pisałem o tym łańcuszku : ja nie dostaje w terminie.... to i ja nie płacę innym w terminie, zero planowania i tylko kolejny raz okazuje się, że pieniądze leżą... w Warszawie. Rozwój Budyniowa dalej będziemy opierali na płaceniu za szalony bełkot, m. innymi takim facetom jak Karol Guzikiewicz ? Aż się chce oponę zapalić!
Po tym już rutynowym zajściu otwarłem wiadomość, że z jakiś niejasnych przyczyn, przygotowywany od kilku miesięcy i potwierdzony od miesiąca, nasz udział w czerwcowej akcji CSW Łaźnia w Gdańsku jest nieaktualny. Mieliśmy przez kilka dni przeprowadzić pełną akcje PHOTO::DRONE City Mapping Project i akcje FOTOGRAFIA ORGANICZNA z wystawą, której druk przyspieszyliśmy ze względu na te plany. Złożyłem piękny materiał do photo::drone z fotografiami z 10 dotąd przeprowadzonych akcji (m.innymi CSW Warszawa, CSW Żylina, CSW w Białymstoku, Festiwale w Słowenii, Polsce, Berlin itd. kolorowy komiks ....) i ...budyń ! Już myślałem, że to wyczerpuje definicję kiepskiego dnia ale okazało się to jedynie wstępem do naprawdę kiepskiego czasu. Na siedzeniu w autobusie relacji Nowy Sącz - Kraków (Szwagropol) zostawiłem naszego NIKON-a w dużym futerale i wysiadłem na przystanku przy ul.Konopnickiej (k/-manggha-). Miałem dużo bagażu, ciężki plecak, kurtkę i .... stało się. Po ok. pół godzinie interweniowałem telefonicznie ale aparatu już w autobusie nie było. Jechało ze mną dosłownie kilka osób i większa część siedziała z przodu, rejestrowałem obecność jakiegoś -gostka- za mną ale czujność mi odjęło czy coś?! Bardzo to smutne, że facet tak bez problemu zakosił drogi sprzęt i wplątał się / i mnie w bardzo mało fajną sytuację karmiczną. Trudno mi będzie wsiadać do autobusu z wiedzą, że otaczają mnie głupcy i złodzieje. Pewnie będziemy razem podróżować... co to za człowiek? jakiś "bejdok" ? Najprawdopodobniej złodziej wysiadł przy ul.Karmelickiej. Więc jakby ktoś zaoferował Wam nowego NIKON-na D80 (nie podam wszystkich cech charakterystycznych, ale jest szansa rozpoznać) za -okazyjną- cenę to dajcie znać. Ciekawy jestem co czeka mnie dzisiaj ?
P.S.
W "biednej" - jak chcą wypasieni obywatele Bolandy - Bułgarii, mój zawodowy, górski polar odebrałem z autobusu po jego całym kursie i wielu wioskowych przystankach, na Słowacji nasz portfel ludzie oddali nam i sami, czynnie szukali właścicieli ale w bogatej, wielkiej i solidarnej Bolandzie ukradną Ci ważny sprzęt bez chwili zastanowienia.... a kierowca i inni ludzie z autobusu i PKS-u mówili mi, że : ..." panie, stare komórki kradną, wszystko kradną...". Fakt : przypominam sobie, że kiedyś Tomkowi J. ukradli w autobusie ...harfę z Afryki... leży pewnie gdzieś na telewizorze, w pokoju wyłożonym boazerią. Jako trofeum?
Praktyczne otarcie się o ciemną stronę budyniu daje do myślenia.
No ale są miejsca i ludzie, którzy mają poważniejsze problemy i pewnie, mimo złości i rozczarowania jakie czuję, warto odnaleźć właściwe proporcje. Fota z demonstracji na terenie Indii... odbyła się kilku dni temu. a proporcje są takie, że zbiór małych złodziei aparatów fotograficznych, z przyrostem czasu i masy, przerodzić się może w ideologie i państwa złodziejskie, które kradną inne państwa...statki...ludzi...życie... Masa przechodzi bardziej w budyń niż w jakość.

No comments: