Sunday, February 28, 2010

DIZZEE RASCAL vs SPOKO CHOPIN


Gdyby mi ktoś powiedział, że będę do drugiej w nocy słuchał i oglądał MTV...i to dla rapera! A jednak gość o pseudo Dizzee Rascal mnie do tego nakłonił! Ej man... Może to trochę dlatego, że wcześniej przez pomyłkę otwarłem kanał z akademią ku czci RMF FM, na którym puszyła się plejada miejscowych gwiazd jak z remizy... a Dizzee podziałał po tym jak zimny prysznic na umęczone szołbudyniem skronie? Przed południem zrobiliśmy powtórkę za sprawą płyty "Boy in Da corner" z wytwórni Matador. Rap do gamelanu, heavy metalu, rocka ... to całkiem przyzwoita porcja energii i pokojowej oraz twórczej koegzystencji wielu muzycznych światów. A to ostatnie warto podkreślić bo u nas (czy to moja wina?) wyjdzie palant w okryjbidasie i namawia do mordobicia. Wpisuję DR na tajną listę dobrych rzeczy w muzyce. Na tej liście w dziale: kino, kilka dni temu wpisałem z wielką satysfakcją film Romana Polańskiego The GhostWriter. Naprawdę dobry i naprawdę mocny film z Ewanem McGregorem, Pierce Brosnanem, Kim Catrall (nie lubię ale doceniam) i Olivią Williams (doceniam ale jest okropna). Szkoda, że aby robić takie filmy trzeba się tułać po świecie, byle dalej...
Coś tam pisze i coś tam ustalam z kilkoma organizatorami koncertów ale jakoś słabo mi idzie. Trochę to zniechęcające ale przetrwam.
Dzisiaj w Krakowie namaszczali niejakiego Fryderyka Chopina i to na Wawelu! Zapowiada się trudny rok: maratony grania muzyki Chopina na czas, Fryderyk jako skrywana dotąd (ale dlaczego?) inspiracja punk rocka, folku i subkultur podwórkowych z zapleczem w stołecznych fundacjach kultury. Aż mnie skręca z ciekawości jak to będzie z obecnością muzyki Chopina w twórczości Patrycji Markowskiej i kiedy pan Rymanowski jednym zręcznym cięciem brzytwy swego intelektu wydobędzie zeznania o lekko tylko skrywanym rondem kapelusza ale silnym wpływie Fryderyka Chopina na patriotyczną i opozycjonistyczną twórczość Zbigniewa Hołdysa. Pan Minister sypnął kaską i nasi wspaniali plastycy wysypali jak z rogu obfitości te dresy, dziwne pisownie nazwiska i generalnie zajebiaszcze i jakże swojskie i takie ludzkie! przedstawienia Frycka. Bo Frycek spoko kolo był i jakby żył to by dostał swój teleturniej albo program: Gotuj z Fryckiem! Pewni są wszyscy, że byłby jak Budka Suflera: wielki ale swojski i ludzki? Jakby Fryderyka przygarnął Pan redaktor Kleszcz to by chłopina nie przymierała na suchoty ale podpasła by się na spyrce rodu Tutków. Górale nikogo w potrzebie nie zostawiają i byłoby jak w zaangażowanym wierszu: ... mówię Chopin a w domyśle Lenin!" Chopin ze wsi Warszawa - to hasło powali Nowy Jork na kolana. No więc nie Fryderyk a Frycek i nie Chopin (bo załapał by się najwyżej na szoł Kocham Polskę) a Szopen! Niech się to wreszcie stanie, odwagi i więcej patriotyzmu panie Ministrze. Bo Polska żyje nartami biegowymi, panczenami i muzyką Fryderyka: pa pa pa papapapa pa pa pa ... jak zanuciła w tivi jedna patriotka. A dużą kasę i tak dostaną piłkarze.
Fota moja i silnie zainspirowana muzyką Fryderyka Chopina.

No comments: