Sunday, August 08, 2010

PTASIE OKO


Ostatni tydzień obfitował w lekko "odjechane" sytuacje. Nie chodzi mi wcale o krzyże w Warszawie, bo do zrozumienia tego zjawiska niezbędna jest wiedza z zakresu psychiatrii, ani też o (inne) dziwaczne zachowania Jarosława K., od których śmierdzi siarką na odległość ale o nasze zwykłe akcje, w rodzaju koncertu w Starym Sączu lub poszukiwania nasion filigranowej roślinki w pienińskim morzu turzyc i traw.
W Starym Sączu był park, ławeczka, dwa głośniki wyglądające jak budki dla szpaków, pan Rysiek czyli mistrz konsolety i my. Przestraszona publiczność wpadła w rezygnację i apatię już w połowie drugiego utworu, który nie nawiązywał ani trochę do tutejszego kanonu jakim są dzieła wszystkie artysty Piasecznego aka Piasek. Niektóre wokalizy nie były tu słyszane od spalenia ostatniej wiedźmy, a buczenie na trąbie Hucułów najwidoczniej nie wpadło w ucho wesołej (na początku) młodzieży. Po krótkim montażu słowno-muzycznym na temat etnobotanicznych aspektów muzyki tradycyjnej nie domagano się bisów więc oddaliliśmy się pospiesznie. I tak to budyniów żyje własnym życiem, którego nic nie zmąci. Piasek zawsze będzie tu królem a my kwiatkiem do ortalionu i tylko nie mogę pojąć po co w to brnąć? My musieliśmy... ale zacni organizatorzy?
Trochę się napawam widokiem opublikowanego przez Zew Północy mojego tekstu i fotek - "Joik - kod, symbol, muzyka". Zew to świetne pismo o Skandynawii, a pisząc do niego mam poczucie, że popieram interesujący i prawdziwy projekt żywych ludzi a nie jakąś mega fabrykę z filiami produkującą pod dyktando akcjonariuszy. Mam zamówienie na następne teksty i jeden z nich; "W cieniu Akkhi" wysłałem dzisiaj do Redakcji.
Tekstu do etnobotanicznych spacerów po Europie przybywa ostatnio dość szybko ale trochę zaniedbałem pisanie o tundrze, zamierzam to jutro naprawić.
Trochę pobiegaliśmy po Małych Pieninach i natrafiłem na bardzo piękną łąkę wełniankową w drodze do jedynego w Polsce stanowiska Ptasiego Oka czyli pierwiosnki omączonej. Pierwiosnki już praktycznie zobaczyć się nie da ale całe kolonie owadożernych roślin: tłustoszy, tak! W Szczawnicy i Jaworkach tłumy wakacyjnych turystów pasą się na serkach z owczego mleka. Wysoko na hali przechodziliśmy obok małej bacówki i zauważyłem wąż, którym doprowadza się czystą, zimną wodę. Tak się tym wzruszyłem, że zakupiliśmy i my spory serek i jest o.k. Polecam więc z czystym sumieniem.
Zbliża się czas próby! Nowa edycja Cybertotemu wygląda jak na ilustracji: Ramunas Jaras, Konrad Gęca aka DubCore, Mirek Badura i ja... to nowa odsłona projektu pod kryptonimem: Thereminovox Interactive Instalation Project! Wiem, wiem, wszyscy mają po dziesięć thereminovoxów w domu ale zapomnieli na nich grać. Nasza akcja zaczyna się już, już...

No comments: