Monday, October 18, 2010

ALMA YORAY


Alma Yoray nie żyje! Przyglądam się czarno-białej fotografii z 1990 roku; Alma, ja, Marek Leszczyński i Piotr Kolecki. Zalegamy w wysokiej trawie, tuż obok ogródka gdzie Alma hodowała truskawki. Wszystko to w Przesiece, w domu, w którym powstawała wielka sala medytacyjna z okrągłymi oknami wychodzącymi na...skały! Nagrywaliśmy razem materiał, który nosi nazwę Brown Session. Alma recytowała, improwizowała, tańczyła poezję Zen. Na zewnątrz hałasowała piła i próbowaliśmy szczelniej zamykać okna, ale Alma zapytała mnie; czy to są niewłaściwe dźwięki? i w odpowiedzi otwarliśmy okna szerzej. Przestaliśmy się przejmować tym co działo się wokoło... Poznałem Almę w Teatrze Witkacego w Zakopanem dzięki Andrzejowi Dziukowi; razem z Piotrem K. improwizowaliśmy do Jej jednoosobowego spektaklu. Nie pamiętam aby Alma określała to co robi na scenie słowem butoh, ale dzisiaj wiem, że dotąd nie widziałem nic bardziej prawdziwego niż butoh Almy. Może dlatego wiele lat nie chciałem butoh w naszych koncertach?
Graliśmy z Almą wspólną trasę; pamiętny Domek Kata w Koszalinie, także Słupsk (mieszkałem w tamtym czasie w maleńkiej wsi Warcino, pomiędzy Miastkiem a Słupskiem) gdzie koncert z udziałem Almy był wyjątkowo mocny.Potem z A. odwiedziliśmy Almę przy okazji kolejnego koncertu w Jeleniej Górze. Alma była zawsze gdzieś blisko i zawsze w planach kolejnych odwiedzin. Wiem, że są setki osób, które Almę znały bliżej, są też znani muzycy, którzy o Almie Yoray mogą powiedzieć więcej; oby to zrobili! Ja wiem, że wiele Almie zawdzięczam, mimo, że nie posłuchałem Jej rad i nie poświęciłem się wyłącznie muzyce. Jeszcze pamiętam wielki szpulowy magnetofon (pożyczony cudem przez Piotra lub Marka od jakiegoś dobrego ducha) jak powoli przewijał taśmę magnetyczną pod ścianą Zendo budowanego przez Almę. Nie mogłem tej sesji nazwać inaczej niż Brown Session; to była ważna lekcja! Alma Yoray nie żyje!
Shoha: Ucichły nagle / cykady wśród kamieni / deszcz spadł w tej chwili
Niesamowicie brzmi opowieść o Almie Yoray...

2 comments:

Anonymous said...

Wybierałam się do niej, ale nigdy nie dotarłam, za to słyszałam o niej dużo dobrego od tych, który ją znali... - ovoo

Hubert Heathertoes said...

piekne wspomnienie o pięknej duszy!