Sunday, December 05, 2010

JAZDÓW


Leczymy depresję po-kolejową jaka spadła na nas spodziewanie po powrocie z Warszawy. Koncert w CSW to nie granko w pubie i chwała Andrzejowi Z. za cierpliwość i dopilnowanie wielu spraw. Tym razem zagraliśmy z Ulą i Ramunasem Jarasem, który z pewnymi trudnościami trafił na ulice Jazdów. Granie w dobrych warunkach (dobre warunki to; duża scena, doskonałe oświetlenie, zawodowe nagłośnienie, backstage i pokoje gościnne) jest zawsze przyjemnością. Depresja nasza wiąże się z koleją (do Warszawy bardzo przyzwoicie, ale z Warszawy jakiś złom wagonowy i brać kolejarska jak z komuny), ale także z uczuciem nieproporcjalności wysiłków w stosunku do zainteresowania oraz ogólnych wątpliwości, co do sensu tego rodzaju akcji w falach wzbierającego budyniu. Andrzej Z. zakazał mi utyskiwania więc na tym zakończę wątek koncertowy.
Jest nowa płyta World Flag Records z wybranymi fragmentami swobodnej improwizacji jaką popełniliśmy z A. w interesującym składzie z Jeffem Gburkiem, Ramunasem Jarasem, Mirkiem Badurą, Konradem Gęcą i duetem Radio Samsara. Improwizacja miała miejsce w sierpniu i zanotował ją Piotrek z NS Studio, wszystko oczywiście stało się całkowicie przypadkowo. To co chciałbym teraz napisać o koncertach i nowych płytach byłoby dość smutne i depresyjne, powstrzymam się więc (jak nakazał Andrzej Z.) i poczekam do wiosny? Budyniowo bywa czasem przytłaczające!
Za kilka dni ostatni koncert w 2010 roku! To będzie granie w krakowskiej Eszewerii i może uda się miło zakończyć koncertowy rok?!
Do końca grudnia muszę jeszcze skończyć dwie płyty; Kapeli Byrtków w ramach Festiwalu Karpaty Offer i dla Greenpeace. Nie będzie więc zbyt wiele wolnego czasu. Właściwie to nie wiem już co to jest wolny czas? To chyba dobrze, bo chyba wolny czas następuje po tym jak płuca wypełni budyń mentalny?
Na focie wykonanej camera obscura niezrównanego Bogdana - Karpacka Muzyka Improwizowana w Spiskiej Sobocie na Słowacji: Jan Kubek, Marek Styczyński, Serhii Marczuk i Michał Smetanka. Projekt miał premierę 26 listopada 2010 roku w Teatrze Witkacego w Zakopanem.

1 comment:

Anonymous said...

Marku, byłem na piątkowym koncercie i było to dla mnie wydarzenie. A co do "zainteresowania" koncertem, to biorą, że po pierwsze była śnieżyca, po drugie odbywały się darmowe re:wizje, a Wasz koncert był biletowany, to uważam, że wynik jest więcej niż przyzwoity. pozdrawiam paweł (ps. jak dla mnie osobiście, to graliście troszkę za długo)