Ile roboty jest z jednym koncertowym wyjazdem do Rumunii, to nikt by nie uwierzył! A może ja podchodzę zbyt poważnie do takich projektów? Szkoda mi tylu godzin w samochodzie aby jedynie rozłożyć ogon jak paw, oczarować publiczność i wrócić. Może to świadomość skutków podejmowanych decyzji, upływu czasu, możliwych scenariuszy, z których wiele już praktykowałem na własnej skórze? A z drugiej strony ; nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Cieszę się na widok miejsca połączenia się dwóch intrygujących rzek : Bodrogu i Cisy w Tokaju na Węgrzech, potem region Maramuresz w Rumunii (i kilka atrakcji!), no i Transylvania z Cluj-Napoca i nasz cel - Uniwersytet Sztuki i Wzornictwa (Universitatea de Arte si Design) gdzie zaprezentujemy kilka naszych projektów, Festiwal Karpaty Offer i muzykę w ramach koncertu wieczornego. Mamy też zamiar założyć nową uprawę fotografii organicznej, po dwóch w Nowym Sączu i jednej na Słowacji (Żylina), uprawa w Rumunii będzie odmienna?! Do wyprawy i wspólnego grania zaprosiłem krakowski zespół Południca i zobaczymy co z tego wyniknie? Zapowiada się bardzo dobrze!
Niestety, nie będziemy mieli czasu aby wjechać w Karpaty Południowe ale Wschodnie plus Góry Zachodniorumuńskie zobaczymy pięknie. Mam nadzieje, że uda się nawiązać jakieś ważne znajomości i zrealizujemy w sierpniu 2010 drugą część Monografii instrumentów karpackich - tym razem z Karpat Wschodnich i Południowych w Rumunii.
Pomiędzy pracą zawodową : eko i zawodową : music, ostatnio muszę sie szkolić w prawie państwowym, etyce, współpracy międzynarodowej, konstytucjach itp. fascynujących sprawach... i jak dotąd, wszyscy wykładowcy (z tytułami doktorskimi a minimum mgr) wypowiadają się o pracy w ochronie środowiska i przyrody per : "motylki, żabki" albo z przekąsem, że oto ludzki los nam jest obojętny bo bagna Rozpudy nam bliższe. Nie robią tego jakoś tak ostro ale dają znać co myślą o tak niepoważnych zajęciach ... no bo JA prawnik, JA socjolog, JA konstytucjonalista ... I tak sobie myśle czy w Budyniowie zatykają dzieciom kore mózgową starym budyniem, czy studenci na monitorach, tablicach i w notatnikach widzą jedynie piękne stosy banknotów o dużych nominałach? To może przeprowadzimy wygodną drogę przez Wawel ? Nie, nie, oczywiście, że nie przez zabytkowe i cenne budowle ale gdyby rozebrać stare i szpecące całość koszary armii austriackiej to do katedry byłoby jeszcze kilka metrów luzu? Byłby to zdrowy kompromis pomiędzy potrzebami miasta i turystów a marzeniami konserwatorów zabytków o gzymsikach, starych drzwiach i rozlatującej się cegle... Oj ci architekci, konserwatorzy, historycy - tacy jacyś oderwani od życia, protestuja tylko i protestują. Koszar na Wawelu nie oddadzą bo tam sobie uwili przepiękne mieszkanka! A już poważnie : czy to tak trudno sobie wyobrazić, że są obszary, miejsca i istoty, które mają wartość ( także wartość dla wielu ludzi ) nie mniejszą niż katedry, stare kamienice i rozlatujące się kaplice? Czy to da się wiarygodnie rozdzielić ? to może Wawel bez wzgórza i bez Wisły ? Stałby sobie na platformie pod którą można by śmigać wygodnie do Nowej Huty, coś jak Tatry z tunelami na słowacką stronę?! Zniknięcie tzw. "motylków" i "żabek" w porównaniu ze zniknięciem prawników jest bezspornie bardziej znaczące, chociażby od strony estetycznej... no i motylki nie robią tylu szkód i zamieszania.
Ta arogancja pseudo humanistów wobec przyrodników jest więcej niż irytująca i zakrawa dzisiaj na jakieś niedouczenie i czepianie się końca ogona zachodniej kultury.Szkoda, że tych specjalistów nie szkoli się tak jak nas - chętnie poprowadzę kurs dla prawników i socjologów na temat tego, że nie odeszli znowu tak daleko od żabek, drzewek i motylków aby nie było szans na powrót, powrót w swoim własnym i dobrze pojętym interesie.
Na focie Cezarego Kowalskiego, użyczonej przez pismo Dzikie Życie, kawałek sobotniego koncertu w Bielsku-Białej.