Friday, October 09, 2009

ZADZIWIENIA


W ostatniej relacji z (krótkiego) pobytu w Stolicy Tatr użyłem słowa "kuriozalny" na moje wrażenia z Zakopanego. Po namyśle i kilku ostatnich zadziwieniach - o czym za chwile - skłaniam się raczej do określenia "groteskowy", które bardziej pasuje do tego co spotykam. Wczoraj, dla ilustracji moich wrażeń, natknąłem się na kanale Religia TV (sygnowanym logo ryby ? ale dlaczego?) z obszernymi relacjami z występu tancerek prezentujących w interesujący sposób ; taniec brzucha! Po tancerkach pokazała się pani pochodzenia tatarskiego i obiecała, że przy każdym święcie kultury polskich Tatarów będzie promowała Katolików i Prawosławnych. To bardzo ładne!?
Kliknąłem na TV Kultura i tam zobaczyłem wzmagania Maxa Cegielskiego (Max - szczerze współczuję !) z jakimiś działaczami "od kultury i sztuki", którzy przygotowują się do Kongresu w Toruniu. Celem Kongresu jest zainteresowanie polityków życiem i potrzebami artystów. Pomijając przerażająca wizję, w której politycy zaczynają interesować się artystami ! to przewijał się w dyskusji niepokój co do pytania/odpowiedzi : "kto jest twórcą" i żal za weryfikacjami, klasyfikacją zawodową itp. pomysłami tak pięknie działającymi w dolnej kredzie socjalizmu z ludzką twarzą. Padły zarzuty, że każdy sobie coś tworzy i pokazuje w tym diabelskim internecie, a twórcy prawdziwi (czyli z weryfikacjami z 1969 roku), którzy uczyli się po 5-6 lat aby zdobyć dyplom (albo znali pana sekretarza Zdzicha) mają taki sam guzik z tego jak ci nieprawdziwi. A powinno być inaczej - dyplom, weryfikacja przed komisją, nadanie statusu przez Ministra Kultury, nadanie orderu przez Prezydenta RP i basta! Max Cegielski robił co mógł (ale nie mógł zbyt wiele jako rozwichrzony "młodzieniaszek" przy jastrzębiach polskiej sztuki) ale nie poważył się na pytanie : a co z tymi co studiowali 6 lat w Akademii "Takiej czy Innej ale Bardzo w Budyniowie Słynnej" i nic dalej nie potrafią? Co z takimi - dać weryfikację za czytanie nut i upór lub za rozpoznawanie firmy Talens? Sięgnąłem po swoje zasoby archiwalne i ukazała mi się okładka LP pt. "na kosmodromie" grupy organowej krzysztofa sadowskiego (pisownia z okładki ) wydana przez Pronit i sprzedawana za 65 zł - nagrana w świetnym składzie : Liliana Urbańska, Włodzimierz Nahorny.... ale kiedy to było? Czapki z głów przed "kosmodromem ... " (bo co z tego , że raczej chodziło o Bajkonur...) ale Szanowny Panie Krzysztofie : rakieta już dawno wystartowała i obleciała kule ziemską tysiące razy... Wystarczy zacytować z opisu płyty : " Tytułowy utwór tej płyty to 20-minutowa suita poświęcona Ziemi i Kosmosowi. Składa się z sześciu części - każda właściwie bez początku i końca ..." i dalej ; " improwizacje Nahornego obrazują absurdalność i - jakże często - bezcelowość naszych dążeń do ucieczki w Kosmos..." i dalej, inne i jakże ważne słowa samego Mistrza : " dźwiękową ilustracją Kosmosu są także moje improwizacje". I tacy goście będą egzaminować na weryfikacje młodych artystów, którzy panoszą się po necie gdyż wiedzą o bezcelowości ucieczki w kosmos? Ciekawe czy to przypadek, że taki kongres jest organizowany w Toruniu?
Wyszedłem się trochę przewietrzyć i zagubić w groźnym mieście, poczuć smak wyobcowania na ulicach globalnej wioski i co widzę? Zamiast zniewalającego globalizmu widzę dowód na ekspansję Budyniowa. Nie dość, że nikt się nie zabiera za kulturowy budyń, to jeszcze pojawia się idea pławienia się i twórczych zapasów w jego softowych odmianach. Oczom nie wierzyłem i pierwszą myślą było, że to anons nowego programu z udziałem rodzimych polityków z Samoobrony - po uchwaleniu parytetu, lub może nowy, zajebisty dział w TV Kultura, ale nie.... to kultura Budyniowa w czystej postaci!
Wróciłem do domu i z nadzieją na kulture wysoką (po weryfikacjach) otwarłem publiczną tv i tam widzę i słyszę jakiś bełkot zupełny i do tego filmowany na tratwach w przełomie Dunajca w Pieninach. Ale nie, to jednak była kultura wysoka : "filozofia góralska" w plenerze czyli inna , wyższa - rzecz jasna - forma zapasów w budyniu...

3 comments:

Anonymous said...

Przypomniał mi się utwór Kazimierza S. (chyba nie-artysty?)

By zadowolić audytorium, to potrzebna jest wiedza nie byle jaka
Kiedy Mozart napisał "Wesele Figara", a Mahler "Wygnanie Praptaka"
Niejeden zgodziwszy się na poniżenie zrezygnować musiał z wakacji
Komisja zadecyduje, kto dziś otrzyma weryfikacje,

Anonymous said...

Hm, ten plakat dziewcząt wygiętych w kiczu katuje moje guście w Nowym Sączu. Czy tu Pan go widział? Jak go zoczyłem na czole postu, to miałem nadzieję na jakąś ciekawą krytykę, na którą mnie nie stać z powodu zbyt agresywnego nastawienia na tego typu zjawiska. Pan jest związany z tym miastem i wielki ukłon za wkład (i Pani Nacher wykład) w Karpaty OFFer. Takiego festiwalu było trzeba temu miastu, gdzie fatalnie jest mentalnie, za to krajobrazowo wyborowo. Tylko street art dostarcza mi przyjemności, bo jest widoczną opozycją niezwykle tutaj szanowanego chłamu; na billboardach, bannerach, plakatach etc. Marzy mi się rosnący w siłę adbusting, który realnie wywalczyłby dla obywateli więcej świadomości obnażając wredną iluzję reklam.
Szacunek Panie Styczyński oraz Pani Nacher, z którą zajęcia czekają mnie wkrótce.
Pan Kazimierz S. jest artystą, ale o tym można mówić odnośnie konkretnych momentów, przejawów jego twórczości. Witkacy też artystą nie był, bo portretował dla zarobku...? itd.

Marek said...

Dziekuje za komentsy, obrazek dosc oblesny ale to dopelnienie tej sadeckiej dziwnej rzeczywistosci, w ktorej nie ma miejsca dla indywidualnosci i tylko wataha moze zaistniec (ta albo ta druga). Kultura to synonim zajebiastej zabawy przy sztucznych ogniach i beczce piwa albo skrajnosc druga : imprezki dla znajomych krolika tak wysublimowane, ze ho, ho, ho
walka z tym jest takze specyficzna malomiasteczkowa pulapka : kazda taka spolecznosc funduje sobie jakiegos miejscowego wariata aby poczuc sie -normalnie- dlatego warto robic swoje i trzymac sie swego rozsadku i jak w Moondogu : "ogarniac wszystko"...ms