Sunday, January 03, 2010

AVATAR


W ramach rozbuchanej konsumpcji i nurzania się w relatywiźmie moralnym poszliśmy wczoraj na Avatara do mega-kina w największej w Polsce galerii handlowej - Bonarka! W Krakowie, rzecz jasna... No i bingo! Trzy D to 3D! Smoki, drzewa i bajkowe krajobrazy Pandory robią wrażenie. Siedziałem jak dzieciak z rozdziawioną gębą i uchylałem się przed nadlatującymi straszydłami. Wreszcie kino: kiniaste a nie jakieś dziadowskie filmidła. Przesłanie totalnie ekologiczne i kilka spraw trafnie postawionych : nasza (?) zachodnia cywilizacja nie ma nic do zaoferowania rdzennym mieszkańcom Pandory, przemoc niczego nie załatwia, korporacje i etyka to zbiory rozłączne, możliwe są inne niż "nasze" sposoby na życie, to zazwyczaj "my" a nie "obcy" jesteśmy najeźdźcami... Dlatego chyba musiała w filmie umrzeć kombatantka spotkań z "obcymi" niejaka Sigourney Weaver, wcielona w postać naukowczyni Grace Augustine. A to szkoda bo Sigourney sprawiała, że nawet tego cholernego obcego pasażera ...się jakoś przetrzymywało... ej boj! Jako niestrudzony popularyzator etnobotaniki miałem wielką satysfakcję z oglądania niezwykłych i pięknych form życia na Pandorze. Wiele z nich jest fachową robotą znających się na rzeczy - wiele z nich to formy żyjące na Ziemi ale w innych warunkach - np. w oceanach...lub mające w "realu" inne rozmiary. Drzewo życia, połączenie wszystkiego co żyje i głęboki kontakt ze zwierzętami to na planecie Ziemia nic nowego i nazywa się to światopoglądem szamańskim... Czyżby Ludzie też zostali kiedyś najechani przez rednecków symbiotycznie złączonych z klechami i mieli mniej szczęścia niż Navi? Pan James Cameron pokazał gdzie ich trzeba wyekspediować... w kosmos!
Za 237 milionów dolarów można się jakoś ogarnąć z takim projektem i odpalić coś konsultantom znającym się na rzeczy... Ale czy nie lepiej robić takie produkcje... niż nie robić (tu zadziałało moje postanowienie aby ograniczyć haterstwo do niezbędnego minimum!).A te 700 milionów wpływu w pierwszym tygodniu po premierze to może lepiej niż neo-przewodnia siła robotniczo-chłopska ? Może jednak zaczniemy cenić (też dosłownie!) wyobraźnię, fachowość i wiedzę? Ale może warto tu dopuścić do głosu fachowca właśnie, który tak opisuje europejskie gnioty : " eurobudyń - film komponuje się tak, że bierze się Włoszkę,Niemca,Anglika i tam się ich wsadza razem, i to jest gwarancja na niedobry film." albo " nakręcili mniej więcej pół tego scenariusza bo Jacgues Deray był reżyserem o wyjątkowo wolnym trybie pracy. Moim zdaniem on się powinien tutaj urodzić, w Polsce na Podolu, tak powoli wszystko robi."...to fragmenty wypowiedzi Andrzeja Żuławskiego. A z tym eurobudyniem to świetna sprawa, dobrze wiedzieć, że ten "budyń" jest jakoś obrazowy i przychodzi nie tylko do mojej głowy (ba!)... A o fenomenie Andrzeja Żuławskiego to chyba kiedyś osobno coś napiszę jak cenzura ustanie i to ślubowanie się wypali (bo było na 2010...) bo to jest wielki skandal aby takiego gościa mieć pod Warszawą i ...NIC?!
Śnieg pada więc sikorki bogatki i modre na naszym balkonie od rana już waliły w okno aby im sypać do karmnika i nie spać... nie miałem kłopotu z porozumieniem z nimi... Kocia biedna i chora też tylko raz przeciągle zawołała i już śmigałem przez zaspy po jedzonko do sklepu...więc ciągle jest dla ekosystemu szansa! Nie chcę wiedzieć co może się stać jak się koty skrzykną/zmiałczą przeciw pazernym korporacjom?!
Skończyłem pisać zręby wykładu pt. Etnobotaniczne aspekty muzyki tradycyjnej i wysyłam foty do Bogdana aby je jakoś pięknie przykroił do mojej tezy o ważności tego co nas naturalnie otacza i przetyka oraz wagi tego aby tej więzi nie utracić. Wykład mam 12 stycznia na UJ ! Wiem, że nasi filmowcy nie zatrudnią mnie do skonstruowania mitologicznej oprawy z magicznych i muzycznych roślin (nawet do Wiedźmina...)ale za kilka dni, strona cybertotem.eu będzie miała już swe wcielenie (avatar!) w języku angielskim i może kiedyś jakiś James Cameron zechce zrobić film w realiach Europy Środka i nie ograniczy się do naszej chluby: Instytutu Ziemniaka?
Swoją drogą to zabawne, że dzieci na (zachodnim) świecie o koncepcji "avatara" dowiadują się za sprawą gier komputerowych i wielkich produkcji science-fiction a dzieci w najliczniejszej demokracji świata - Indiach, uczą się o avatarze czerpiąc z własnej religii... Co na to ...(cenzura i anty haterskie ślubowanie!) będzie trzeba się trochę wysilić nim się ogłosi, że to film o... (cenzura...). Oj boj!
Pod ostatnim wpisem koments taki trochę przyganiający...ale nie będę się przed kasą bronił - wiem co z nią zrobić a studia, sklepy muzyczne, tłocznie i księgarnie nie dają mi taniej lub za free...
Na focie trochę gór za Kręgiem Polarnym ...bo znowu się TAM wybieramy! Tym razem w zimie...!

3 comments:

M. said...

Czy wykład, lub chociaż jego zręby, będzie można przeczytać w sieci? Bo niestety o 11.30 pracuję, a temat mnie zaciekawił:)

Marek said...

Ahoj Magdalena,
tak, czesc zrebow... jest juz na www.cybertotem.eu w dzialach: instrumenty i etnobotanika, po wykladzie dodam skrot z ew. dodatkowymi informacjami?
Dziekuje za zainteresowanie i karpacko pozdrawiam!
ms

M. said...

To świetnie! Dziękuję za info i biorę się za czytanie:)serdeczności m.