Saturday, March 19, 2011

SHINNAI BUYO


Mimo nawału pracy i pogody, która nastraja jedynie do przykrycia się kołdrą i czekania na wiosnę, poszliśmy wczoraj wieczorem do Muzeum -manggha- na spektakl starego, XVII - wiecznego teatru narracji i muzyki shinnai. Shinnai łączony z buyo ( buyo to taniec i pantomima) widuje się rzadko i taki spektakl zaledwie się trafia i można nie mieć okazji na jego zobaczenie. W shinnai buyo dużą rolę odgrywa muzyka grana na shamisen (3-strunowa lutnia), koto (rodzaj wielkiej cytry lub jak chcą niektórzy - harfy poziomej), shakuhachi (bambusowy flet medytacyjny). Spektakl oparty jest o narrację w wykonaniu kantora, ale także akompaniament śpiewny. W sumie wystąpiło osiem osób i całość poprzedzona była wprowadzeniem. Nie ma co ukrywać, że okoliczności w jakich przyszło występować artystom z Japonii są niezwykle smutne. Tym bardziej cieszyło to, że w sali Muzeum trudno było pomieścić wszystkich przybyłych. Muzeum -manggha- wybiło się na jedno z najciekawszych miejsc w Krakowie i z wielką sympatią myślimy o tym interesującym przedsięwzięciu. Graliśmy w -manggha- już kilka razy, pomagaliśmy też w pierwszym, solowym koncercie Vlastislava Matouska i zawsze sala jest pełna, zaplecze zawodowe i wszystko dopięte... To jest dla mnie prawdziwa alternatywa. Wszystko co zebrano za bilety i z dobrowolnych datków zostało przeznaczone na pomoc dla Japonii. To był znakomity wieczór i bliska nam estetyka. To dość trudne do wytłumaczenia, ale ten język sztuki jest dla nas (bo rozmawialiśmy nie raz o naszych odczuciach) zrozumiały i oczyszczający.
Także wczoraj, ale w pierwszej połowie dnia, przyszła wiadomość o klęsce i wygranej! Klęska to zaledwie wyróżnienie dla płyty Kapeli Byrtków (Monografie Instrumentów Karpackich Vol.II) w konkursie na Fonogram Źródeł za 2010 rok. Nie będę komentował decyzji znawców z Polskiego Radia, bo i po co? Pierwsza płyta dwóch starszych panów z karpackiego pogranicza i wyróżnienie z Kongresówki... może to nie tak źle? Jest też i sukces! Polega on na tym, że nasza płyta Acoustic Psychogeography nie zyskała aprobaty znawców z jury konkursu na Folkowy Fonogram Roku! Oznacza to, że nie stoczyliśmy się na pozycje muzyki kolonialnej w rodzaju world music co nam niektórzy przepowiadali około 2001 roku! Wszystko jest po staremu ustalone w Warszawie: kto ma rolę nowatorów, kto jest zasłużonym propagatorem i kto będzie nagradzany pogłaskaniem po głowie. Tak więc prawdziwym sukcesem jest utrzymywanie się poza tym towarzystwem mimo licznych projektów i wydawnictw.
Nadeszła też wiadomość, że pojawiły się dwie recenzje na popupmusic. Szczególnie podobała mi się ta na temat Enjoy Trees! bo mam jakiś niedosyt związany z tą płytą. Szkoda, że nie wszystkie media niezależne (w jakimś stopniu) rozumieją, że tego typu akcje należy promować.
Kilka godzin temu wróciłem z Radiofonii gdzie odbyła się bardzo miła i ciekawa rozmowa na temat muzyki tradycyjnej w nowych czasach czyli o naszym warsztacie w Muzeum Etnograficznym w Krakowie jaki organizujemy 31 marca. Obok mojego laptopa leży master nowej płyty Michala Smetanki, z którego przygotujemy nową płytę w naszej serii World Flag Records, będzie ona miała numer 037 ! Prapremiera w Krakowie podczas wspomnianego warsztatu w Muzeum!
Muszę się pochwalić uznaniem po latach mojej niezauważanej pracy fotografika! Uznanie jest do oglądania w postaci nowego numeru Pisma skandynawskiego Zew Północy (nr 8, zima wiosna 2011) gdzie moja fota z Jokkmokk znalazła się na okładce a druga jest w środku numeru na całą rozkładówke! Tym bardziej się cieszę, że jest to numer gdzie jest sporo innych znakomitych materiałów. To naprawdę świetne, że są jeszcze pisma gdzie doceniają pracę i wyobraźnię, a nie tylko koneksje rodzinne lub nadsyłane gotowce z "centrali"! Koniecznie poprzyjcie Zew za pomocą strategii jaką wyuczyliśmy się w USA - popierasz to wyjmij 8,90 zł i kup w Empiku zamiast gadać o alternatywnej kulturze.
Ha!Art wydał z siebie jakiś słownik dezinformujący (to stara technika lewicy) gdzie przypięto nam łatkę globalnego folku i jakiś niesprecyzowanych działań terapeutycznych. Szkoda, że taka inicjatywa, która mogła by być czymś cennym poległa dzięki naiwnemu podejściu autorów. Sądzą oni, że jak festiwal nazywa się OFF to jest niezależny i prezentuje sztukę alternatywną. Jak Muniek powie o sobie, że jest punkowcem i walczy to znaczy, że tak jest! Wyrocznią jest dla lewaków miły gość od ckliwego przeboju o Rzece miłości... , który jest naprawdę fajny na miły wieczór i tyle. Szkoda, ze takie informacje są przygotowywane przez jakieś pańcie na poziomie wypracowania pt. Krajobraz w literaturze polskiej...na próbnej maturze. Język opisywania muzyki alternatywnej jest wzięty z tzw. przemysłu muzycznego i to jest jakieś nieporozumienie u podstaw. To szołbiznes przejmuje zjawiska jakie dzieją się na offie (nie na tym festiwalu, proszę Was...), robi z nich coś nieco innego w procesie przypominającym karmienie u niektórych ptaków, wtłacza w przegródki oznaczone etykietami (które bezmyślnie kupuje autorka niunia) i sprzedaje jako swoje odkrycie. Właściwie dlaczego w tym dziele pani niuni nie ma przeboju offu czyli - X Factor! Skoro jest w nim przebój Festiwalu Off czyli Zdzisek Kasuje?
I to jest dobre miejsce aby przypomnieć o tym karmieniu u ptaków: stare ptaszysko łowi ryby i połyka, ale nie całkiem! Lekko przefermentowane wyrzyguje dziatwie i ku uciesze wszystkich obserwuje jak to sobie wyrywają, a sprytniejsze łykają! Chciałbym sadzić, że Ha!Art jest starym ptaszyskiem, ale chyba jest jednak w innym miejscu...
Na obrazku - pierwsza strona kartki informacyjnej World Flag Records, autorstwa Tomka C. Podobno projektowana pod wpływem muzyki Jimi Hendrixa! Mnie pasuje ... i kartka i Hendrix!

No comments: