Finiszujemy z przygotowaniami do Festiwalu Karpaty Offer. Trochę nas już przygina ogrom pracy i odpowiedzialności - widać to chyba na fotografii autorstwa Bogdana. Nikt, kto nie pracował nad tego typu imprezą, nie wie ile wymaga pracy i uporu. Ale program wygląda interesująco i udało się uzyskać (w programie... bo co się wydarzy? tego nikt nie wie) znośny balans pomiędzy wakacjami, sztuką, eksperymentem a rozrywką. Dla mnie ważna jest realizacja kolektywnych projektów jak ; Wózek Warhola czy Monografie instrumentów karpackich. Po roku od naszej akcji ze street artem w Nowym Sączu, zgłosił się do nas, zakonspirowany dotąd, świetny grafficiarz i coś będzie się działo. Duża impreza daje też możliwość odzyskania na jakiś czas przestrzeni publicznej, a zaczyna mnie już męczyć ustępowanie jakimś zbudyniowanym mędrkom z sojuszu biznesowo-chłopskiego. Możliwe, że Festiwal skończy się wraz z pieniędzmi na jego realizację ale to nic nie zmienia i alternatywa w postaci Bono albo Kravitza przebranego za lajkonika napawa mnie niesmakiem ale i wolą sypania piasku w tryby. A swoją drogą czy jesteśmy aż takimi budyniami, że cieszymy się tym, że Bono powiedział publiczności : jesteście niesamowici! A co miał powiedzieć, może : kicham na Was ale dziwnie pociąga mnie honorarium, za które wygłoszę kilka komunałów o głodzie na świecie? Bono - dobry pan i obrońca biedaków - na każdym festynie, oto plan naprawy świata. W trakcie pracy nad założeniami Festiwalu i zabiegami aby je jakoś sensownie realizować bez prowincjonalych przymusów, pojawiła się myśl, że oto już teraz bawimy się dobrze i o to chodzi. I nic się więcej nie musi stać...do czasu przejęcia imprezy przez Krakowskie Biuro Festiwalowe. Bo bez KBF podobno nawet nie będzie wolno nastroić w Krakowie gitary !
Saamowie (ustaliliśmy z A., że od teraz będziemy konsekwentnie trzymali się pisowni Saamowie - bo tak ustalono w tłumaczeniu pierwszej książki saamskiego pisarza jaka ukazała się w Polsce; Ailo Gaup "Podróż na dźwiękach szamańskiego bębna" o której już wiele razy pisałem ) i renifery wcale nie schodzą na dalszy plan ; czytamy, oglądamy filmy i słuchamy muzyki z tundry. Pewnie ruszymy też znowu na Północ... może jeszcze dalej bo wiemy już więcej, mamy saamski nóż i zasmakowaliśmy w malinie arktycznej. Póki co, na otarcie łez tęsknoty, wybraliśmy się do....IKEA. Mieliśmy nadzieję, że w wyniku rozpowszechnionej krytyki i wybitnej w Budyniowie dbałości o oryginalność i niepowtarzalność mieszkań - nikogo tam nie będzie! Ale widać, że wielu ludzi nie rozumie potrzeby kupowania kiepski kopii mebli z IKEA za potrójną cenę w sklepach dobrych, bo Budyniowe...
Media doniosły, że w Częstochowie nieznani (?) sprawcy okradli sklep zoologiczny z pająków, węży i jaszczurek. Nurtuje mnie pytanie skąd mieli nietoperze ? Bo podstępni czarodzieje potrzebują pająków, węży, jaszczurek i także nietoperzy dla swych celów. I jacy oni "nieznani" - niedawno widziałem ich w tivi : wyciągali z kotła wielki telefon komórkowy pokryty jeszcze wyraźnymi łuskami... Zaprawdę to genialny pomysł ! bulgotało z kotła.
I jeszcze jedno, blog jest chroniony przez zastrzeżenie części praw autorskich - kochani redaktorzy i redaktorki lanserskich magazynów : nie traktujcie go jak darmowej ściągi dla "waszych" "odkryć" - budzio!
I jeszcze jedno, blog jest chroniony przez zastrzeżenie części praw autorskich - kochani redaktorzy i redaktorki lanserskich magazynów : nie traktujcie go jak darmowej ściągi dla "waszych" "odkryć" - budzio!
No comments:
Post a Comment