Jesteśmy w samym oku cyklonu festiwalowego... jak to w oku : chwila złowieszczej ciszy nim runie na nas cała wirująca masa. Dobry czas na praktykę uważności i pracę z emocjami. Maile i telefony dostarczają nam kolejnych zadań, problemów logistycznych, odkryć i przewidywalnych zaskoczeń : perkusiści bez perkusji, artyści bez (własnej) sztuki, rodzaje prądu w gniazdkach na PKP, szukanie poroża jelenia... to łatwizna.
Biuro festiwalowe pojawiło się nam w domu... ale to też nie zaskoczenie specjalne. Ania rozmawia na przemian po słowacku, angielsku i niemiecku, ja załatwiam perkusję i zgadujemy czy pociąg z Wiednia dojedzie zgodnie z rozkładem czy jak zwykle?! Wczoraj po najdziwniejszej konferencji prasowej w Nowym Sączu (nikt nie zadał nawet jednego pytania a jeden młody facio pilnujący nastawionej sztywno kamery, roześmiał się nerwowo na moje oświadczenie na temat sceny muzycznej....) w jakiej uczestniczyłem, wsiadłem do autobusu do Krakowa, potem na Alejach do 292 na lotnisko i tam z Anią odebraliśmy Willego i Gerarda (Naturton)... Potem miły spacer, kolacja z widokiem na Wawel i Kazimierz... rozmowy o projekcie muzycznym w Katmandu, o parkach muzycznych i miejscach do koncertowania, o muzyce, o życiu .... odbudynianie totalne! Gassio! Wielkie dzięki!
Na focie balon do odstraszania ptaków od upraw rolnych i ogrodowych... Ale jaka nazwa! To jest patent z USA i fota pochodzi z katalogu ogrodniczego... no, a w KRK imigrantom amerykańskim przeszkadza biały, miły : sweet-moon baloon! Niech nie przesadzają z krytyką bo sprowadzimy ich patent : terror-eyes baloon!Biuro festiwalowe pojawiło się nam w domu... ale to też nie zaskoczenie specjalne. Ania rozmawia na przemian po słowacku, angielsku i niemiecku, ja załatwiam perkusję i zgadujemy czy pociąg z Wiednia dojedzie zgodnie z rozkładem czy jak zwykle?! Wczoraj po najdziwniejszej konferencji prasowej w Nowym Sączu (nikt nie zadał nawet jednego pytania a jeden młody facio pilnujący nastawionej sztywno kamery, roześmiał się nerwowo na moje oświadczenie na temat sceny muzycznej....) w jakiej uczestniczyłem, wsiadłem do autobusu do Krakowa, potem na Alejach do 292 na lotnisko i tam z Anią odebraliśmy Willego i Gerarda (Naturton)... Potem miły spacer, kolacja z widokiem na Wawel i Kazimierz... rozmowy o projekcie muzycznym w Katmandu, o parkach muzycznych i miejscach do koncertowania, o muzyce, o życiu .... odbudynianie totalne! Gassio! Wielkie dzięki!
Kraków w ciepły, sierpniowy wieczór jest naprawdę oki!
No comments:
Post a Comment