Jakiś urodzaj na dziwne osoby w tivi : dzisiaj mignął mi niejaki Edi Pyrek... Nie wyobrażam sobie aby tego jegomościa ktoś nie znał ale na wszelki wypadek : facet twierdził, że do Indii można jechać mając 100 dolarów w kieszeni... napisał o tym swoim pomyśle książeczkę, która stała się ikoną mediów... to jeden z Wielkich Budyniowych Podróżników! Warszawa, a z nią cały kraj zachwycał się (bo musiał) śmiałym projektem i jakże oryginalnym budowaniem polskiego image'u : biedni ale odważni. W książeczce doczytałem się, że część opłat za podróżnika regulowały starsze panie "zapoznane" w hotelu, rzecz jasna dobrowolnie i z ochotą. Taki indyjski odpowiednik "podróży za jeden uśmiech", chyba ? Ja w tym czasie na podróż do Indii wydawałem oszczędności uciułane z 2 lat inżynierskiej pensji. Po tej fenomenalnej medialnej ( a może ukuć nowe określenie na warszawskie akcje promujące kolegów : fenomedialne!) kampanii i typowym warszawskim lansie, który przebił jak dotąd tylko jeden z WBP - pan Marek Kamiński, zapadła nieoczekiwana cisza... a może była to podróż za 100 dolarów do USA i wyrok za włóczęgostwo ? Po jakimś czasie EP mignął nam jednak jako "psychoterapeuta" ... a dzisiaj wystąpił jako "doradca polityczny". Pewnie doradza panu Napieralskiemu, coś w rodzaju "jak robić lewicę mając stu wyborców"?! Swój do swego ciągnie.
Prawie cały dzień krążyliśmy w deszczu po mieście i na koniec udało się kupić jakieś buty do biegania w sklepie, który udaje firmę Inter Sport. Miesiąc temu byliśmy w sklepach tej (ale czy tej samej?) firmy w Kirunie i Sztokholmie i jakoś tak było inaczej. Czy do Budyniowa wysyłają jakiś specjalny wioskowy towar? Czy nasi odbiorcy decydują za nas - co możemy/chcemy kupić? Czy zamawiającym budyń zalewa oczy? Do tego jeszcze jakaś naburmuszona sprzedawczyni, która ma wykonać jedynie dwie czynności : skasować i usunąć zabezpieczenia a wykonuje niestety jedną i bramka wyje na nas ! A powinna wyć na tę paniusię! Coś jest z nami nie tak... to nie Matrix - to budyń nas więzi.
Na focie : gramy i śpiewamy w ramach folklorystycznej imprezy ku zgrozie miłośników prawdziwej kultury kościelno-ludowej, wyuczonej w dowolnej tzw. profesjonalnej instytucji kultury. Nasz kacerski zespół liczył w tym momencie 5 osób ale okazało się, że przy tej ilości nawet zawodowcy wymiękają i obejmują najwyżej trzy. Za całe pięć na jednej focie pewnie by biskup skarcił?!
No comments:
Post a Comment