Sunday, April 07, 2013

TRANSHUMANCJA

Powinienem i ten wpis rozpocząć od frazy: tak wiele się dzieje... ale to jest stały element naszego stylu życia jaki od lat zgodnie realizujemy z A. w projektach muzycznych, wędrówkach i tzw. życiu prywatnym. To styl podobny do zasad tzw. nomadycznego pasterstwa transhumancyjnego czyli opartego o długie wędrówki, ale ze stałymi punktami, do których powraca się z drogi co jakiś czas. Zatem, nomadyzm transhumancyjny i samskie reindeer luck (pisałem o tym w plaśnięciu, ale przypominam, że jest to tradycyjne określenie Samów na styl życia polegający na upartym realizowanie swej własnej ścieżki, który nie przynosi bogactwa i wielkiej sławy, ale daje realne oparcie życiowe i otwiera wiele niedostępnych drzwi) to wyznaczniki tego co staramy się robić.

Rezultatem takiego podejścia do naszego zajmowania się muzyką jest obecność w oczekiwanej od lat książce (i towarzyszącej jej muzyce) na temat yodellingu - prastarej techniki głosowej. Książka nosi tytuł: Yodel in HIFI From Kitsch Folk to Contemporary Electronica. U nas jodłowanie jest tematem żarcików i w sferze popularnej wyświetla się na to hasło obrazek facetów w kapelusikach z piórkiem, którzy ozdabiają jodłowaniem skoczne melodyjki grane na akordeonie. Do tego najczęściej jodłujący faceci i panie w naszym obrazku... grają dla ekipy w brunatnych koszulach mówiących po niemiecku i raz po raz zamawiając piwo... i trudno się dziwić, że yodelling nie ma u nas dobrego ( czyli właściwego) odbioru. Yodelling jest jednak interesującą, archaiczną techniką wokalną, której centra daleko wykraczają poza Alpy i sięgają gór Nowej Gwinei, a jeden z najstarszych obszarów narodzin tej praktyki głosowej przypisywany jest Karpatom. Pisałem na ten temat w Glissando (numer tematyczny - Szwajcaria), rozmawialiśmy o tym wiele w Bernie u naszych przyjaciół, a teraz jest książka Barta Plantengi wydana w USA. To książka dla wiedzy o technice jodłowania przełomowa (a Bart zalicza w jej poczet najwyraźniej niektóre formy joiku i technik azjatyckich) i jesteśmy w trakcie ustalania jej odbiorców w Polsce. Ustalamy to my, gdyż w książce Bart umieścił rozmowę z A. i dodał wokalny utwór (zatytułowany Artemisia Absinthum) nagrany podczas pamiętnej sesji w zaimprowizowanym, górskim studiu w ośrodku Sopatowiec w Karpatach w 2008 roku. W rejestracji tego niezwykłego utworu brał udział Andrzej Widota (elektronika), a rejestrowali go niezależnie Piotr Pietrzak (NS Studio) oraz Mirek Badura. Powstała w tym czasie nasza płyta (Nacher/Styczyński/Arn/ Widota) - Acousmatic Psychogeography, ale nagranie dla Barta przygotowaliśmy osobno i nie zostało opublikowane wraz z innymi utworami. Jest interesujące, że moment nagrywania tego utworu został uchwycony i wielokrotnie wykorzystany przez Waldka Czechowskiego, ktory kręcił w czasie sesji dokument z okazji naszego 10-lecia (2008 rok!). Film jest cały czas dostępny na DVD pt. Carpathians TV - Sopatowiec Session w serii World Flag Records (WFR 021/2008), stale można go zamawiać w Serpent.pl i dostać po naszych koncertach. Plik audio z "Absyntem..." czekał blisko 5 lat! Doczekał się umieszczenia w doskonałej książce i zestawie przykładow muzycznych tuż obok Meredith Monk... Praca, cierpliwość i prawdziwe (a nie jedynie biznesowe czy medialne) kontakty zaowocowały wielorako, ale zgodnie z praktyką reindeer luck musieliśmy czekać bardzo cierpliwie na namacalne rezultaty. Zainteresowanych książką odsyłam do dwóch wpisów na naszej www.magiccarpathians.com

Do nieco innego kalibru, ale jednak... efektów wspomnianego stylu życia muszę zaliczyć odnotowanie dzisiaj 1001 fana, a raczej fanki naszego fp na fejsie. Wiem, że Bajer Full i Patrycja Markowska ma pewnie znacznie więcej, a Awaria Peszek dostała już w pakiecie wstępnym ze sto tysięcy... ale jakoś nie specjalnie zazdroszczę, a naszych przyjaciół bardzo cenię!

Tym bardziej z radością organizujemy w najbliższy czwartek - 11.04.2013 r. Psychedeliczne powitanie wiosny w Magazynie Kultury wraz z Ulrichem Roisem i Garekiem Drussem. Goście z Wiednia i Seattle plus my (pod szyldem Noise to Silence) zagramy muzykę określaną jako: folkowa psychedelia / droniczne alterharmonie / organiczne środowiska brzmieniowe i sedymentacje dźwiękowe... tak malowniczo określa się ducha wolnej, w specyficzny sposób (nie jazzowo i nie bluesowo) improwizowanej muzyki, która jest po czasie jazzu i po erze rocka (a tym bardziej po folku) aktualną sferą swobody i innowacji. Rois i Druss grają obecnie gdzieś w Europie w ramach trasy Spring Ceremonies Tour i jesteśmy ciekawi spotkania z Nimi w Krakowie, a także późniejszych, wspólnych koncertów w Austrii?! To taki bonus stylu reindeer luck...

Za dwa tygodnie odwiedzimy Oleśnicę (tam spotkanie z miłośnikami Skandynawii i promocja naszej książki o tundrze i Samach) oraz Lublin i Białystok w ramach projektu jaki realizuje A., a pod sam koniec miesiąca "odrobimy" z nawiązką (bo także zagramy koncert!) naszą nieobecność we Wrocławiu! W Tajnych Kompletach na samym środku wrocławskiego Rynku są wszystkie nasze ostatnie książki i cieszę się, że najstarsza z nich (ma już rok!) : Zielnik podróżny... ciągle znajduje nabywców! Maj zaczynamy na Sopatowcu, a potem dwa spore projekty: koncert i warsztaty w Teatrze Łaźnia Nowa w Nowej Hucie oraz ekscytujący event muzyczny i wizualny w Planetarium w Olsztynie organizowany przez BWA. Zagramy nasze sedymentacje dźwiękowe z Noise to Silence, a wspólnie z ekipą olsztyńską pokażemy czym były rysunki na membranach szamańskich bębnów Samów. Bo były one tradycyjnymi mapami nieba i spełniały rolę GPS... ale też znacznie więcej! Mając takie bębny wie się gdzie warto iść aby mieć reindeer luck!

W (prawie) każdy piątek realizujemy z Gochą Nieciecką audycję w stylu free form radio w krakowskiej Radiofonii. Niestety, trudno powiedzieć ile piątków jeszcze to Radio będzie istniało, więc odsyłam do kilku podcastów jakie uzbierały się dotąd i są dostępne m.innymi z www.etnobotanicznie.pl
Rektorzy, cofając wsparcie dla tego miejsca, ludzi pracujących w Radiofonii i skupionych wokół niej oraz samych odbiorców, wykazali się ignorancją i brakiem wyczucia. Radiofonia zaczyna spełniać rolę miejsca gdzie mają szansę spotkać się bardzo różni ludzie i gdzie zaczynają się bardzo ciekawe zjawiska i projekty. Czyżby poziom zarządzających nauką i szkolnictwem wyższym w perle tychże - Krakowie wymaga, aby dużymi literami napisać zamiast Radiofonia: INNOWACJA, KLASTER...? Bo na taką rolę stworzonej dotąd przestrzeni są w oparciu o Radiofonię szanse, których jakoś nie widzę w wielkich i dotowanych setkami milionów przeszklonych budach z napisem: Jagiellońskie Centrum Innowacyjności jakie mijam tramwajem... Takie sztucznie tworzone niby klastry przypominają mocno niby lofty ... budowane (sic!) w Krakowie w samym centrum miasta. Jedno i drugie jest kosztowną ściemą dla naiwnych.

Na focie Asi z 26 numeru pisma Lodołamacz  - Lodołamacz. Pismo Ludzi Walczących :-) zasłania mnie żuchwa jelenia, paleolityczna grzechotka rytualna, której pierwsza, niewielka brzmieniowa odsłona nastąpi na przygotowywanej do wydania płycie koncertowej: The Magic Carpathians & Tundra... pt. Reindeer Luck :-) O sile i rytualnej mocy żuchwy niech zaświadczy fakt, że sesja fotograficzna udała się jedynie w części gdyż okazało się, że karta w aparacie uległa uszkodzeniu... :-)