Monday, January 13, 2014

Równowaga!


Umownie weszliśmy w nowy, umownie 2014 rok, ale zawsze mam z tym problem, bo wszystko mi mówi (wiedza zawodowa, wiedza szkolna, intuicja, doświadczenie płynące z wieloletniej obserwacji...), że nowy cykl roczny zacznie się za dwa, może trzy tygodnie. No dobra, grajmy w to, skoro kalendarze już wiszą i zaczynamy rytuał zaznaczania zaplanowanych wyjazdów, koncertów, wykładów i sesji nagraniowych... Było tego całkiem sporo, a zapowiada się naprawdę mocno i intensywnie... :-) czyli jak zwykle.
Dzisiaj przeczytałem wiadomość od Dawida (DA, Tundra), w której pytał mnie czy planujemy koncertować w tym (nowym) roku czy może spasować nieco i zająć się naszymi zawodowymi sprawami? To dobre pytanie i przyniosło trochę zadumy... :-) Pytanie zakłada, że jakoś tam planujemy, wybieramy i określamy co ważniejsze... i tak jest w jakimś stopniu, ale i nie jest. Bo chodzi o równowagę, a nie sukces. W sukcesie nie ma nic złego o ile nie jest osiągany za wszelką cenę i nie pozbawia równowagi. Równowaga jest właściwym sukcesem, ale to prawdziwie trudna sztuka, bo jesteśmy zdolni do jej uprawiania dopiero w momencie gdy mamy dystans do swoich planów i wizji sukcesu. Jak prosto i łatwo byłoby, gdyby sensem sukcesu było zebranie na koncie określonej sumy pieniędzy, albo pojechanie na trasę koncertową do USA czy wydanie płyty w Kaliforni... może tytuł profesorski, albo samochód za cenę domu? Ale nie, jest znacznie trudniej gdy pojawia się świadomość ważności równowagi... Bo nie: to albo tamto, ale wszystko we właściwych proporcjach ponieważ wszyscy jesteśmy buddami, co manifestuje się przez zachowanie równowagi.
Takie tam refleksje, nic poważnego...
W 2013 roku zagraliśmy kilkanaście koncertów i odbyły się one od Szczecina i Olsztyna (Planetarium!), poprzez Zieloną Górę, Gdańsk i kilkukrotnie (!) Wrocław ( mocne granie z Michałem Litwińcem) do Krakowa. U siebie czyli w Krakowie często gramy z zaproszonymi gośćmi, aby nie zamęczać sobą miasta i w tym roku zagraliśmy z Tundrą z Gdańska, z Bird People z Austrii, z Jankiem Kubkiem... Mieliśmy trzy sesje nagraniowe: z Tomkiem Hołujem (opublikowana na płycie T.A.M.), sesja i praca studyjna nad nową formułą wydawnictwa (Long Waves, Long Strings Installations) i sesyjne materiały z Tundrą (płyta Reindeer Luck, od wczoraj udostępniona w całości przez Tundrę) oraz LARVA01 czyli zapis koncertu z Tundrą (ale tym razem graliśmy w Stacji Orunia w Gdańsku)... zadziwijące odsłony miała też sesja nagraniowa w słowackim Keżmarku i wspaniały (2 płyty!) album Michala Smetanki jaki ukazał się w listopadzie na Słowacji! To byłaby piękna, antybudyniowa opowieść, ale jak mawiają Słowacy: kaszlem na to! Więcej oczywiście na http://worldflagrecords.blogspot.com bo wiele czasu poświęcam dokumentacji. Myślę, że to kwestia szacunku dla energii naszej i wielu ludzi z jakimi współpracujemy. W 2013 roku wyszła nasza nowa książka pt. Vaggi Varri. W tundrze Samów co wymogło na nas uczestniczenie w kilkunastu spotkaniach autorskich, festiwalach podróżniczych (mamy do nich kiepski stosunek) i Targach Książki...a nawet zawiodło nas do Lublina gdzie Vaggi Varri promowaliśmy nawet i naszą muzyką. Bo książka to także płyta (jest dołączona do niej jako stała i ważna część), ale nie wszyscy to zauważają. Książka (i płyta) jest ważna i kosztowała nas wiele pracy, ale podsumowuje też kilka lat naszych wysiłków i podróży, a także fascynacji muzycznych i nagrań terenowych! Zaskoczeniem i to bardzo miłym, było opublikowanie naszej książki (i dla wielu ludzi dobrej legendy) pt. Ucho Jaka. Muzyczne podróże od Katmandu do Santa Fe z 2003 roku (!) jako eBook (w kilku formatach dostępnych na tablety i laptopy). To udostępnienie Ucha Jaka wprawia mnie w dobry humor, bo jest wyłomem w budyniowym prawie NWCD czyli: niknięcia w czarnej dziurze. Wiele wysiłków jest tu tradycyjnie marnowanych i z premedytacją upychanych po piwnicach, aby nic nie mąciło spokoju chłopskich domków i radosnych idiotów... wypisz wymaluj jak z dużej części reklam piwa lub niektórych komisji sejmowych. W roku, który (umownie) minął, prowadziliśmy też wiele warsztatów: muzycznych, etnobotanicznych i naszych zawodowych (osobno). Te warsztaty to wyjazdy do Białegostoku, na Słowację i w Beskid Sądecki. W 2013 roku uczestniczyliśmy w interesujących akcjach artystycznych (event:-) ) i bardzo miło i twórczo wypadła uprawa fotografii organicznej w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie jaką zorganizowaliśmy z Bogdanem Kiwakiem oraz zaledwie godzinna akcja fotograficzno-muzyczno-społeczna w krypcie pod kościołem ewangelickim w Nowym Sączu (Także z Bogdanem K.), a także zaskakująco inspirujące odtwarzanie idei Antonisza w postaci dronowego instrumentu muzycznego uczynionego z roweru i gitary elektrycznej. Ta ostatnia akcja odbyła się w herbaciarni Czajownia w Krakowie. Do tego przeglądu naszych wysiłków zachowania równowagi życiowej :-) dodam istotne podróże: styczniowa do Berlina, wakacyjna do Wenecji, Triestu, Ljubljany i Esztergomu nad Dunajem... co z trudem tylko zrównoważyło solowe podróże A. do Paryża, UK i Austrii... Wszystkie podróże były zrównoważone wewnętrznie, bo miejsca były nasycone bio i etno, ale także tzw. sztuką współczesną... co starałem się opisywać na bieżąco. Sztuka współczesna w swym wydaniu światowym zaczyna  się jawić jako integralny (z innymi) żywioł. To ciekawe, ale i czasem bardzo wyczerpujące. Warto może wspomnieć o wizytach w studiach radiowych. Było ich kilka i to w bardzo różnych miejscach...tak, nawet Program 2! Ukazały się recenzje naszych płyt i nagrań koncertowych, co samo w sobie jest już sukcesem wobec tego z nadzieją na przyszłość musiałem je odnotować.
Może warto też zauważyć, że w 2013 roku celebrowaliśmy 15-lecie Karpat Magicznych, czyli projektu, który w dużym stopniu służy do utrzymywania równowagi życiowej w trudnym środowisku beztlenowego budyniowa... :-)
Mam nadzieję, że nasz sposób na zachowanie równowagi, okaże się interesujący i skorzystacie z niego w swoich planach i praktyce życiowej?! :-) Na fotografii Bogdana Kiwaka nasza lira rowerowa rodzi się w Czajowni!