Thursday, February 07, 2008

Okolice Umei

Lot z Krakowa do Sztokholmu byl bardzo spokojny. Nie za wiele rodakow bo...nikt nie klaskal po udanym ladowaniu na lotnisku w Arlandzie. Troche biegalismy po znanych juz miejscach i zjedlismy doskonaly dal w indyjskiej restauracji - jak mozna bylo nie zagladnac pod szyld Bolywood Restaurant. Nocny pociag do Umei takze cichy i spokojny. Rano poszlismy na kawe do wagonu restauracyjnego a tam jak w Przystanku Alaska. Za oknem snieg i lekka poswiata zastepujaca wschod slonca. Calkiem jak w Krakowie.... Anders na peronie juz z daleka krzyczal nasze tajne bojowe zawolanie - Kapelusik! Ale to juz inna historia. Odwiedziny na Uniwersytecie Umea i jak zwykle w HumanLab. Eh boys...jak mawial Darren z SF....
Spotkania, gadanie, spacerowanie i przygotowania. Wczoraj dojechalismy gdzies w interior i oto jestesmy juz po sesji nagraniowej. Jedna to wspolna improwizacja nas plus trojki muzykow miejscowych oraz rewelacyjny kompozytor, muzyk i doskonaly realizator dzwieku, u ktorego goscimy. Z pomoca rewelacyjnego urzadzenia o nazwie (hm, nomen omen) CHAOS PAD opanowal nasze wybujale temperamenty i wyczarowal z blisko godzinnego grania calkiem interesujace fragmenty. Ale wieczorem nie odpuscilismy i raz jeszcze nagralismy trzy kompozycje oparte na wokalizach Ani i naszej nowej znajomej Yvonne. Spimy w domku jak z bajki i obmyslamy dalsze plany. Dzisiaj zrobilismy juz ponad 10 km spacerem po tutejszych wertepach i fotografowalem jak szalony. Mam dwa aparaty analogowe, kamere cyfrowa i Bogdanowy wynalazek czyli kamere otworkowa z przewijaniem filmu. Wlasnie przyjechal z Umei Anders i siadamy do roboty. Wlasciwie to my juz do herbaty a chlopaki do roboty czyli dalszej produkcji nowego wydawnictwa. Jutro koncert w Umei ale jeszcze spimy w - naszym - domku i to jest naprawde urocze. Nawet zima tutaj jest calkiem interesujaca.... koncert koncertem ale podobno w Jokkmokk gromadza sie juz Saamowie i stawiaja swoje lavvo....

No comments: