Kilka dni wolnego z okazji wiosennych świąt spędziliśmy na
sanjasie w Górach Orlickich w Karkonoszach. To był teren, gdzie wyprawy na daleką północ ćwiczą w warunkach zbliżonych do tych oczekiwanych za kręgiem polarnym. Jest tam torfowisko zwane od zawsze "syberyjską tundrą" i faktycznie jest to dziki, zimny i mocno uwodniony teren, który przypomina jednak raczej tajgę.
Było pusto, zimno i cicho... do wynajętego domku nie bardzo można dojechać samochodem. Do tego zero laptopów i zero telewizora... i tylko piękny telefonik Steva Jobsa informował nas o szaleństwach Prezesa. Swoją drogą to facet ma parcie!
Odwiedziny w pobliskiej czeskiej wiosce (do granicy mieliśmy 25 minut podejścia) utwierdziły mnie w dziwnym poczuciu ciężkości wyczuwalnej w tych wyludnionych okolicach. Wszystko tam świadczy o tym, że kiedyś, inni... żyli tu naprawdę, ale nie teraz i nie my. Jest tam coś z atmosfery Beskidu Niskiego i Bieszczadów... powiedzmy prościej: Łemkowszczyzny. Mimo dzikiej przyrody, łanów śnieżycy i wspaniałych starych drzew... nie specjalnie będę chciał tam wracać.
Jeszcze o starych drzewach... zaczyna być tak, że obecność starych platanów, lip i jaworów poświadcza jedynie, że na terenie gdzie rosną byli: Rzymianie, Niemcy, Czesi... a brak drzew oznacza, że terenem zajmuje się polski proboszcz i zarząd dróg. "Prawdziwy" Polak poza tym, że musi być katolikiem i alkoholikiem... jeść kiełbasę z czosnkiem to jeszcze jest wrogiem drzew? No i musi być kibolem, bo to sprawa narodowa!
No i mamy kwietniową partyzantkę ... Staramy się nie dać złapać Armii Naszmalcowanych (AN). Na pierwszym miejscu działań są dwa muzyczne przedsięwzięcia: koncert w Kawiarni Naukowej w najbliższy czwartek i goście z Sapmi (Laponii) za tydzień czyli trzy dni joiku i duodji (rzemiosło artystyczne Samów) w Krakowie i Częstochowie. Joik i kultura Samów powinna zainteresować wielu ludzi, zwłaszcza, że jak dotąd w Krakowie chyba tego rodzaju akcji nie było? W Warszawie i Gdańsku tak, ale u nas nie było okazji uczyć się joik-u z pierwszej ręki. Promocja tego eventu i warsztatu wiele mnie nauczyła i widzę, że w mieście są ludzie, którzy nie szukają kultury/sztuki na wielkich afiszach i w gazecie. Jeżeli uda się wszystko co założyłem, to odblokuje się ścieżka, którą nikt nie może sterować i kupić. Przynajmniej jakiś czas... Tymczasowa Strefa Autonomiczna?!
Z koncertem w Kawiarni Naukowej jest najtrudniej, gdyż miejsce i event jest inny niż obraz fascynującej, archaicznej, źródłowej kultury Samów.
Zagramy tam z Mirkiem Badurą (thereminovox) czyli
TereMirem... i
Teklą, basistką, która właśnie skończyła sesję nagraniową z Deuterem! Z tego co mi mówi, to nasza muzyka "podeszła" i jest szansa na dobry set bez zbędnych dyskusji. Drążymy rzucone kilka lat temu pojęcie:
ethnoise, którym chciałem rozwinąć wcześniejsze:
ethnocore.
Guerrilla wymuszona jest (bo partyzantka zawsze jest wymuszona) przez
naszmalcowanych... To "offowi" przebierańcy i malowane lisy, które mają wszystko kupione w twardym kapitalistycznym stylu, a na koncertach wymachują lewackimi transparentami! Nowa, jeszcze nie wydana płyta
Kapeli ze wsi W. jest płytą tygodnia w Radiu Kraków... pewnie jest już kilka razy nagrodzona i tylko czeka druku okładki?
Proponuję wydawać tego rodzaju płyty puste, bez muzyki...nagradzać i mędrkować na opłaconych stronach w gazecie wg. przysłanego sznytu. Zaczynam się czuć jak w latach 80-siątych: oficjalna kultura swoje, a ta inna, nasza... swoje. Zaczynamy się słabo kontaktować i zmiana polega na tym , że klub studencki gra w grę "kultura namaszczona" (
naszmalcowana), a klub prywatny robi coś mało ekonomicznego, ryzykownego artystycznie i otwartego.
I o.k. jak tak, to tak i tylko pilnujmy czytelności granic i nie bełtajmy w głowach młodym.
Są też optymistyczne nowości: po raz pierwszy od 30 lat Juwenalia w Krakowie nie organizują koncertu Kory, Voo Voo i chciałem napisać Kultu... ale Przemek dzisiaj twierdził, że jednak Kult jest! Dobre i to, zawsze lepiej niż... oj tam, oj tam... nie będę się pastwił.
Naszmalcowani są wśród nas i basta. Dobrze, że nie biją... ale też postaramy się by nie mogli. Jak w piosence:
mamy dla was kwiaty...
Internet jeszcze działa i nie kasuje naszych banerków i postów bo nie zatwierdzone przez wielkiego Wuja składającego się z miłych promotorów, redaktorów, wydawców i wielu innych bardzo kulturalnych animatorów i dlatego wyjątkowo plaśniemy sobie w budyń czerwonym, rewolucyjnym banerkiem Tomka
Rolnika Czermińskiego.
No comments:
Post a Comment