Tuesday, May 16, 2006

After party...


Trasa w USA zakończona i jesteśmy już w Karpatach... Troche trudno się przestawić na bardzo już zatęchły budyń rozlewający się od Warszawy. Dobrze, że Bałtyk i Karpaty są jakąś zaporą, przynajmniej na jakiś czas!
Relacje z Terrastock 6 i Mt. Shasta Tour jakie wiszą poniżej niech zostaną takie jakie są : troche poszarpane, bez interpunkcji i polskich znaków, czasem o zachwycie, a czasem o trudnych porównaniach. Słucham WFMU z NJ i jest mi tak bliskie : wiem, kto prowadzi audycję, gdzie można wypić kawę w przerwie nagrań i to, że właśnie kończą remont ulicy nieopodal wejścia. Kartkuję książkę-album Johna Suitera pt. Poets on the Peaks o obecności Gary Snydera, Philipa Whalena i Jacka Kerouaca w Górach Kaskadowych.
Przypominam sobie piękne, białe od śniegu góry na północy Kaliforni i w Oregonie. Szczególnie Mt. Shasta utkwiła mi w pamięci i to zdziwienie Larrego : jak to, skąd wiecie o Mt. Shasta? Ludzie, gdzieś z dalekich europejskich krain wpisali sobie : Mt. Shasta Tour. Skąd wiemy? Tu właśnie jest to o co chodzi! Ale wiecie : kto jest ten kto pyta, a kto słucha itd. itd. Odpowiedź brzmi : Mt. Shasta jest biała, a Dunajec przebija się przez Pieniny...
Mam piękną wizję muzyki z naszej trasy i może uda się to ujawnić jeszcze w tym roku?
Za tydzień gramy w Bratysławie na festiwalu Vlny (Fala - artystyczne pismo czytane na Słowacji i w Czechach)i we Wrocławiu na festiwalu Energia Dźwięku. Do poduszki czytam "Sny i śnienia" Natalii LL (drugą już książkę pokazującą niezwykłą pracę tej Artystki, bliższą nam także przez osobę Bogdana Kiwaka, który studiował fotografię u LL). Siłą opanowuję się aby nie plasnąć mocniej w ten monstrualny budyń ale jeszcze nie teraz, niech podejdzie jeszcze bliżej, niech objawi cały swój bezsens i kuriozalny prowincjonalizm. Z budyniem się nie walczy - po budyniu się ślizga. Wykorzystaj budyń do własnych celów, użyj budyniu jak faszystowskich plakatów, którym można dokleić drobiazg i zmienić ich przesłanie. Niech budyń popracuje trochę na nasze konto! No więc pobawmy się trochę...

No comments: