Saturday, January 16, 2010

SOURCES


Janek K. polecił mi film pt. "Księga Rekordów Szutki" Aleksandra Manića i właśnie dochodzimy do siebie po jego zobaczeniu...Szutka to miejscowość w Macedonii, a może bardziej republika Romów ..."gdzieś na Bałkanach". Filmy Kusturicy (i nie przypadkowo) okazują się jedynie opisem wybranych historii z życia Szutki. Dla mnie ten świat magiczno-naiwno-okrutny i graniczący z jakimiś halucynacjami jest powalający. Faceci kolekcjonujący kasety z muzyką turecką, derwisze (!), geje, hodowcy gołębi, szołbiznes ... Tak, tak : własna telewizja, studio nagrań (analogowe! oczywiście!), śpiewacy... to se ne da pohopit ! Świat całkowicie alternatywny do tego, w którym lokujemy nasze nadzieje. Za stary jestem aby nie widzieć też drugiego dna: szemrane fortuny, wyzysk, oszukiwanie kogo się da i mityczny Zachód w tle... z bogactwem, które czeka na ludzi z Szutki? Coś jednak jest w tym swobodnym wylewie życia fascynującego, bo czy my wiemy o nim wiele więcej niż ludzie z Szutki? Ile takich republik Szutka jest w Europie? I my się zastanawiamy nad azjatyckimi wpływami na kulturę Europy (to ten "dzyndzyk" na mapie Azji)a tu derwisze, magia i muzyka, która zmiata z powierzchni ziemi każdego wyuczonego mozolnie zawodowca. Na focie towarzyszącej płycie dvd, moje wprawne oko etnobotanika dostrzegło, że jeden z bohaterów filmu napawa się zapachem bazylii. Ta popularna przyprawa pochodzi z Indii... a jej siostra bazylia - Tulsi jest rośliną o znaczeniu rytualnym i religijnym.
Za chwile jedziemy na koncert interesującego składu (muzycy z Włoch, Francji i Indii...), w którym śpiewa Dominique Vellard. Aby więc trochę się przygotować, słuchamy znakomitej płyty pt. "Sources" EMI Rec. 2000 LTD Virgin Classics , na której obok Vellarda śpiewa (!) Aruna Sairam ( a Gayatri Sairam gra na tampurze). Podtytuł płyty mówi wszystko o zawartości: Devotional Chants of Southern India & Medieval Europe. Znakomite wykonanie utworu Hildegardy z Bingen sąsiaduje z Ragą Hemavati... Zespół, który rozpocznie koncert o 18.00 w Filharmonii jest znacznie liczniejszy i ma jeszcze bogatszy repertuar ale założenie to samo... I nie jest to ta mowa trawa typu: jest wiele dróg ale wszystkie... nie, nie wszystkie i nie do tego samego! (osobiście optuję - jeżeli już koniecznie o drogach - za cytatem z Gary Snydera: "wszystkie prawdziwe ścieżki prowadza przez góry") ale to doskonała szkoła na temat źródeł czy może raczej Źródeł.
Kiedy zaczynałem swoją muzyczną drogę w Krakowie (bo tylko tu można było coś znaleźć ciekawego) Filharmonia była zamknięta na "azjatyckie miazmaty" a Jan Ptaszyn Wróblewski - pierwszy jazzman PRL-u wyśmiewał się z tego typu fascynacji w swoich irytująco zachowawczych audycjach w radiu. I tak się złożyło, że "Ptak" musiał "zakochać się" w muzyce, której źródła tkwią w tej przestrzeni, którą miał za nic (bo inaczej byłby już tylko wypchanym ptakiem) a Filharmonia (i chwała jej za to!) przestała być szafą z muzyczną naftaliną... Siła Źródeł? No, posłuchamy?!
Na focie z Bułgarii widać jak bardzo się tam przejmują "osiągnięciem" wykorzystania dotacji z UE na poziomie 2,7%!. Widać, stawiają na inne źródła zadowolenia!? I czy nie mają chociaż 2,7% racji?

2 comments:

skandal said...

Jesli zglosili akces do Unii, to powinni sie wywiazac z zobowiazan zwiazanych z czlonkostwem. A jesli nie chca byc w Unii, to powinni z niej wystapic. Wedlug mnie nie maja tych 2,7 procent racji olewajac swoje zobowiazania. Albo w te albo we wte, prosta sprawa.

Marek said...

Tak, tak ale i w Polsce było i jest wielu ludzi, którzy "nie ratyfikowali" i "nie wstąpili" i dlatego się wcale nie poczuwają do obowiązków... no i problem bo tym co chcą i się poczuwają naprawdę zależy... My to jakoś załatwiliśmy (za cenę dopłat do bycia rolnikiem i za cenę opłacania wsi ubezpieczeń) ale załatwiliśmy...więc i Bułgarzy muszą to sami przepracować. Bardzo Im kibicuję bo naprawdę bardzo lubię ten kraj i wysoko cenię wspaniałą kulturę. Dzięki za czujność i pozdrawiam karpacko!ms