Friday, February 12, 2010

FREJ a SPRAWA POLSKA...


Kilka godzin po powrocie z Sapmi, siedziałem już w pierwszym kursowym autobusie firmy Frej z Krakowa do Nowego Sącza. Przez blisko 3 godziny (!) nie ogrzewana drynda z wyeksploatowanymi zawieszeniami, problemami z jakimiś "łożyskami" (o czym dowiadywaliśmy się z ustawicznych rozmów kierowcy przez telefon komórkowy podczas jazdy!) oraz jedną awarią w postaci; dymienia z koła i wymuszonego postoju, dowiozła nas do celu. Przez cały czas pobytu za Kręgiem Polarnym ani raz nie zmarzłem tak bardzo jak w autobusie Frej'a. Pomijając brak pasów przy siedzeniach i brak większości oparć na ręce (!) oraz to, że jest to jedyny i pierwszy autobus rano (brak alternatywy) jest to chyba dość koszmarne, i nie pierwsze, doświadczenie. Bilet na tej trasie w autobusach firm PKS, Szwagropol i Frej kosztuje tyle samo tj. 18 zł. Rzecznik konsumentów taki układ -mam nadzieje- potraktuje jako tzw. "zmowę cenową". W odwrotnym kierunku jechałem autobusem firmy Szwagropol, ogrzewanym, czystym, z oparciami i trasę pokonał w 2 godziny i 20 minut (a jechałem w godzinach szczytu a nie o 6 rano, jak Freje'em). W Szwecji podróżowaliśmy autobusami ogrzewanymi, posiadającymi wszystkie akcesoria bezpieczeństwa i do tego wygodne bagażniki plus możliwość płacenia kartą. Przy minus 40 stopniach C kierowcy pomagali ładować plecaki i walizy... I jeszcze jedna sprawa: po zajęciu wszystkich miejsc, kierowca zadzwonił po autobus zapasowy i na każdym przystanku wysiadał i informował podróżnych, że ich nie może zabrać ale za chwile... Włosy się jeżą z przerażenia, prawda?
No i po takich doświadczeniach czytam w anonimowym komentarzu (dwa wpisy wcześniej), że: " te ciągłe pogardliwe i żałosne pretensje do Polski i Polskości coraz bardziej odstraszają mnie od muzyki (bardzo zacnej) Karpat...szkoda..." Czy brudny, zimny i niebezpieczny autobus firmy (?) Frej jest istotą Polskości? Czy mamy potulnie zgadzać się na ten beznadziejny budyniowaty bezwład w Polsce? Ten Twój, szanowny Anonimie, płaczliwy patriotyzm jest bardzo tani. To my zmieniamy obraz Polski (zgoda,że to nie nasz cel ale i nie bronimy się przed tym) a nie szlachetne porywy serca "prawdziwych" Polaków. A obraz ten to: szaro-brudni goście z wąsami, brudnymi paznokciami, śmierdzący papierosami i wódką, koczującymi na dworcach i tanich noclegowniach...i otoczonych słowem "kurwa" odmienianym na wszelkie sposoby... albo o "oczko" wyżej: paniusie i panowie gadający wyłącznie o tym co ile kosztowało i jaki jest przelicznik. Więc skończmy z tym przyklejaniem mi łatki anty-, to bardzo tanie i bardzo budyniowate. Nie będę rozwijał wątku muzyki i niemożności słuchania "bardzo zacnej" muzyki ze względów ideologicznych. Ja nie słucham tzw. "muzyki chrześcijańskiej" albo cienkich fuch z funduszy projektu "patriotyzm jutra" rozdzielanych w Warszawie po znajomych, jedynie ze względów ideologicznych ale dlatego, że są kiepskie, sztucznie formowane i grane "pod tezę". Jeżeli słyszę dobrą muzykę to nie dociekam, czy robił ją Chrześcijanin, Buddysta czy Muzułmanin. Nie piszę tego bloga aby zachęcać (lub zniechęcać) do muzyki Karpat Magicznych, więc to "szkoda" jest chybione i raczej to szkoda dla "zacnego" Anonima. To nie moja wina, że "Polskość" dopuszcza aby tacy dziwni ludzie jak Andrzej Lepper i jego drużyna stawali się wicepremierami, aby trzymać ludzi przez 3 godziny w nieogrzewanym autobusie (w lutym!) i aby każdy tak sobie, bez zastanowienia wytaczał armaty w postaci Polski i Polskości. Mam nadzieje, że drogi Anonimie jesteś bytem prawdziwym i to jedynie obniżka, Twojej zazwyczaj wysokiej formy, a nie Piszesz jako część "internetowej ofensywy PiS" ? Gdyby niejaki Wyspiański na swoim blogu wrzucił fragment o "chocholim tańcu" to też Byś się zraził do reszty Jego Twórczości? Dobrze się Anonimie zastanów co napisałeś(łaś)naprawdę? Muzykę zostawmy poza tymi dyskusjami, bo powstaje z nas w szczególny sposób i naprawdę całkowicie mi nie zależy na tym aby sprawiała Ci - Anonimie - przykrość, nie przełamuj się i nie słuchaj. To łatwe.
Budyniowatość tego kraju objawia się m.innymi w taki sposób, że zamiast się czegoś uczyć, o czymś dowiadywać, budować sieci wsparcia i niezależnego działania - wywołuje się dyskusję o Polsce i Polskości i tak miele, miele i miesza w gęstym od irracjonalnych uniesień budyniu mentalnym. I dlatego nie dam się tej budyniowej masturbacji pochłonąć bez reszty i przemycę - obok fundamentów naszego jestestwa w postaci Polski i Polskości - ciekawą inicjatywę z miasta Lulea, nad Zatoką Botnicką. Nawet cytowany Anonim powinien się tym zainteresować bo Zatoka Botnicka jest częścia "naszego, polskiego Bałtyku"! Otóż każdej zimy buduje się tam w parku miejskim wielką, lodową podobiznę jakiegoś rodzimego dzikiego zwierzęcia. W tym roku był to olbrzymi cietrzew z barwionego lodu! Rzeźba lodowa jest nie tylko zauważeniem pozaludzkich składników środowiska w jakim żyją Szwedzi na dalekiej Północy ale też jest częścią toru lodowego do zjazdów dla dzieci. Tak więc przez jedną zimę wszystkie dzieci z Lulei i okolic, bawiąc się poznają swego dzikiego sąsiada.Poznają tego sąsiada w warunkach i wielkości, która wskazuje, że sąsiad jest godny szacunku. Aż strach pomyśleć kogo u nas władze miast uznały by za godny temat rzeźb lodowych? Już widzę jaka dyskusja toczyła by się wokół tego czy wypada aby dzieci ślizgały się z "tak zacnych" postaci i kogo oskarżano by za perfidne przyspieszanie wiosny w celu podstępnego topnienia wielkich Polaków? No i ta monotonia ideologicznych bohaterów...

No comments: