Friday, March 19, 2010

EKSTREMALNI


Piękny wiosenny dzień zwabił mnie na spacer po A. do kampusu Szacownej Uczelni. Już pod naszą "wieżą" zauważyłem wystające z ziemi zielone liście i pąki kwiatowe kilku cebulowych kwiatów wiosennych. To efekt jesiennej akcji guerrilla gardening (pisałem o tej miejskiej partyzantce szeroko w ubiegłym roku) ale jeszcze zbyt wcześnie mówić o sukcesie bo malutkie buciki rozbrykanych dzieciaczków trafiają bezbłędnie w te jedyne oznaki wiosny w tzw. zieleni miejskiej. Młode mamy dostają pewnego rodzaju poporodowej głuchoty i ślepoty na wybryki swoich "aniołków", tratujących wszystko i rozdartych bez chwili przerwy. Bardziej rozdarte od dzieciaczków są tylko ich mamy... Ale mamy kilka lat względnego spokoju, aż do czasu gdy te maluchy podrosną i zaczną nas bić...
Na korytarzu Szacownej Uczelni zobaczyłem piękny plakacik z dużym tytułem: "Ekstremalna Droga Krzyżowa" wzywający do nocnych i mocnych doznań religijnych związanych z tradycją chrześcijańską. Być może będzie to forsowny marsz, być może biczowanie, że o innych praktykach nie wspomnę. Już myślałem, że to jakaś kryptoreklama SM ale nie?! Plakacik w barwach (niegdyś) hardcorowych: czarno-czerwono-białych nie był żartem! Obok inni ekstremalni: Krytyka Polityczna - zawiesili plakacik nawołujący do obnażenia podłych praktyk kapitalizmu i ukazania szlachetności równej i sprawiedliwej biedy dostępnej całemu społeczeństwu. Bieda, ma się rozumieć, nie będzie dotyczyła Kierownictwa Nowej (?) Partii oraz funkcjonariuszy Nowej Sztuki Agitacyjnej. Przegląd ekstremalnych propozycji dopełnił sąsiadujący z dwoma poprzednimi- plakacik Anarchistów. Tym ostatnim to szczerze współczuje oderwania od realu i zazdroszczę wypielęgnowanej naiwności. Gdyby nie jarzmo demokracji i łańcuchy wolnego rynku, to byśmy w Polsce wszyscy paniczyki-anarchiści skończyli jako parobkowie chłopów. Przypominam, że parobek to prawdziwie polski synonim niewolnika.
Po dotarciu do centrum miasta odkryłem, że po klęsce w postaci usunięcia białego balonu przez ekstremalnych strażników czystości Krakowa, jest i klęska kolejna: wygaszono kolorowe neony zdobiące, przyznaję: jarmarcznie, Galerię Bonarka. Wszystko byłoby O.K. ale jestem dziwnie pewny, że gdyby komin był w kształcie krzyża, to nikomu by nie wolno było skrytykować oświetlenia tego podnoszącego na duchu symbolu. Teraz jest wreszcie dobrze: komin jak komin. Bo z wesołością w Budyniowie nie ma co przesadzać i idąc do hipermarketu (a ten kto tam idzie to zły człowiek, oj zły...) miejmy na uwadze: Memento Mori! Pewnie ci sami ekstremiści chcieli zrobić z pana Prezydenta LK tzw. Honorowego Obywatela Krakowa. Daliśmy odpór i spontanicznie Pan Prezydent odpuścił... Jak dobrze jest unikać ekstremów! Ale ekstremalność dotknęła i nas: w recenzji płyty A. pt. "Vaggi Varri - tundra soundwalk", Grzegorz Bożek z pisma Dzikie Życie napisał: " ...tej płyty nie przesłucha wiele osób, jest niszową produkcją nawet wśród niszowych wydawnictw.". Wow! Udało się!? Może załapiemy się kiedyś na festiwal AudioArt ? Plakat nowej edycji pokazuje, że tylko ekstremalni się liczą. Plakatowy obrazek AudioArtu 2010 sugeruje coś jak wsobny, ekstremalny wir albo kręcenie się w koło? Może to być też plastyczna wizja ( "see this sound" !) wierszyka: koło, koło, buch go w czoło? Może w koło, może w czoło: byle ekstremalnie!
Obrazek u góry to nowe logo ekstremalnie niszowego wydawnictwa, które jednak polecam.

4 comments:

Biedrzyn said...

A czy Pan wie,ze 31 marca przypada Swiatowy Dzien Budyniu?

Marek said...

Naprawdę? Będę apelował o dzień wolny od pracy! Dziękuję i przygotuję jakieś wydanie specjalne !!! Karpacko ściskam
ms

PONOWNIE said...

No i wfpadua ślifka f kompocik. Budyń zwany Buddym, a w niektórych kręgach jegomością Badzielcem przypomina żeby se jego mordom gemby nie wycierac. Pozdrawia.

Marek said...

Ej boy! Badzielec - przebacz!
Kompocik zawsze czeka ...
ms