Monday, May 03, 2010

SVINIE


Pieniny w okolicach Czerwonego Klasztoru na Słowacji to jest "nasza" przestrzeń i kilka dni spacerowania z nagrywarką i aparatem fotograficznym dało nam nowy zastrzyk energii. Klasyczne soundwalks po pasterskich ścieżkach, bez wyraźnego celu i ram czasowych jest wielką przyjemnością. I tak jak zawsze na takich niewymuszonych szlakach trafiły nam się sytuacje nie do zaplanowania: zaganianie owiec z pasterzem, kawa i vinea w prawdziwej, wiejskiej knajpce (hostinec), foty roślin z magicznego ogródka Brata Cypriana, dziadek sprzedający wykonane przez siebie orły z cieniutkich świerkowych drewienek. Wystarczyło, że trasę z Czerwonego Klasztoru do Szczawnicy przeszliśmy pomiędzy 6.30 a 9.00 i już nie było problemu z "najazdem" turystów, nigo nie spotkaliśmy! Pasterz, któremu owce uciekały we wszystkich kierunkach, poza tym gdzie chciał aby szły... mijając nas rzucił: te owce to "svinie"... Ale to nie było wcale z wielkim wyrzutem czy skargą, raczej z pewnym żartobliwym przyzwoleniem: robią co chcą, są "svinie" ale czy mamy prawo mieć do nich pretensje?
Majowy zapach łąk w deszczu i mgły otulające Pieniny, wyczuwalne ale tylko na moment widoczne Tatry... to jest coś tak specyficznego, tak organicznie wbudowanego w nasze życie, że aż trudno o tym pisać. A deszcz lał, bo taki deszcz to "svinia", ale co z tego?
No i już zaczynamy maj! Poza tysiącem innych zajęć zagramy podczas bardzo dobrze zapowiadającej się imprezy "Wieża ciśnień na żywo" w Koninie. O pierwszej części tego projektu pisaliśmy na naszej głównej stronie 14 stycznia tego roku. W połowie maja zagramy w części drugiej. Szykujemy zupełnie improwizowany set tylko na ten czas i miejsce. Zupełnie inaczej będzie we Wrocławiu. W Firleju, przy okazji imprezy promującej Festiwal Karpaty Offer zagramy materiał z naszej nowej płyty. Cała impreza (razem z filmami, wystawą, materiałami promocyjnymi) oraz koncertem Południcy i naszym, zapowiada się miło?! Będzie okazja do kilku spotkań...
Na obrazku cztery foty Tulismanore, o której fotach pisałem ostatnio.

2 comments:

Anonymous said...

Pan - mniemam - maniak górskich klimatów odtłuszczonych z tłuszczy nie obawia się pisać o górach w zachęcający sposób? Nie gryzie Pana, że to trochę jak reklama - że przyczynia się do "najazdu turystów". Btw. asfaltowa droga do Morskiego Oka i okolice samego Oka niewiele różni się zagęszczeniem od Floriańskiej w Krakowie. Czy tylko ja mam to wrażenie? Bo ja unikam pisania o górach (a też piszę bloga i siłą rzeczy klepię o przeżyciach), właśnie z obawy, że kogoś nimi zarażę. Może zakrawa to na paranoję. Dlatego nurtuje mnie jak Pan sobie to tłumaczy. P.S. Czy był Pan dziś w Starym Sączu? - czy mnie się wydawało. Czekam(y) na Karapaty Offer!!!
Ps.2 Gdzie i czy można zaobserwować w polskich Karpatach głuszca? - bo Pan chyba leśnikiem jest.

Marek said...

Ahoj Anonymous,
Dziękuję za uwagę. To pisanie o górach i miejscach pięknych jest pewnym problemem i czasem żartujemy w domu, że "o tym nie należy pisać na blogu" ale to tylko żartobliwe określenie stopnia naszego zachwytu. Piszę jednak gdyż: wpływ mojego bloga na odwiedzanie czy nie odwiedzanie Morskiego Oka jest znikomy... i piszę raczej do ludzi, którzy z uwagą traktują przyrodę i podróże. Tak jak pisałem o naszym bieganiu po Pieninach; wystarczyło wyjść o 6 rano i już z tłumami jest "kłopot". W Starym Sączu bywam regularnie, nic więc dziwnego, że gdzieś tam mignąłem. Karpaty Offer nadciągają nieuchronnie i z bardzo interesującym programem na 20-21-22 sierpnia 2010. Ale działamy też poza terenem Małopolski i są już zapowiedzi: www.karpatyoffer.pl
Głuszec jest w wielu miejscach - m. innymi w Beskidzie Sądeckim, w Tatrach, Gorcach i na Babiej Górze ale zobaczenie go wymaga spacerów w porze około 3-5 rano i niestety w miejscach, które nie mogę wskazać. Mam dyplom Wydziału Leśnego w Krakowie ale od wielu lat pracuję w ochronie przyrody, obecnie w rządowej agencji ochrony środowiska. Dziękuję za czytanie - wiem, że czasem to dość trudne ale budyń wymaga autentyczności i czasem: plaśnięcia! Pozdrawiam karpacko - ms