Saturday, October 16, 2010

FOLK ZAKLESZCZONY


Teraz będzie tak: jedno, zebrane w Stolycy i niezby duże (wiadomo!)gremium będzie uczyć muzyki, produkcji muzycznej, dobierać wykonawców do festiwali, decydować kogo się w mediach prezentuje i przyznawać nagrody w kategorii folkowy fonogram roku... Jak mówi nasz litewski przyjaciel Ramunas: grejtownie! Produkowaliśmy płyty wydawane w USA z jednym z najbieglejszych inżynierów dźwięku Olkiem Wilkiem, w czasach gdy jeszcze: "łączenie tradycyjnej muzyki z elektroniką" nie było dozwolone w Warszawie ale jesteśmy dziwnie przeźroczyści, niezauważalni? Panie i Panowie sprytni z Centrali, po chwili zastanowienia i przewietrzenia pomieszczeń ze zużytej doktryny folkowej, zdecydowali, że jak to zrobią "nasi" to będzie jednak nowatorskie i z duchem czasów. Fundusze na wyjazdy młodych artystów (dbamy o /własne/ dzieci) są dla sławnych i bliskich otwarte w Warszawie od lat. To wszystko cuchnie już strasznie, a wschodzący portal Folk24 zastanawia się czy pismo Gadki z Chatki jeszcze się ukaże? Jest całkiem zasadne aby się zastanowić nad tym ale chyba w znacznie szerszym kontekście?! Ale ja się nie znam, nie mieszkam w Warszawie, nie bywam w radiu i tivi, nie mieszczę się w panującym wyobrażeniu o promocji, nie przystaję do sceny folkowej (mimo tego, że niektóre kolektywy są jak klony Atmana albo Karpat)itd. A właśnie co do itd.; na moje konto wpisać można także tzw. niszowość, nie chodzenie do kościoła, nie bycie lewakiem, nie palenie trawy i nie picie wódki, do tego nie jestem nawet wyznawcą swojskiego Nydalizmu więc nie mogę być prawdziwym Polakiem?. Niech się dziennikarze folkowi trochę zajmą sobą i środowiskiem w jakim działają, przestaną reagować jak papugi co powtarzają tylko głosniejsze frazy bez zrozumienia, niech się zastanowią kogo i jak promują (z jakich powodów?)poza sobą... bo mam wrażenie, że muzycy dają sobie radę jak im nie przeszkadzać. A poza tym chwila nieuwagi drodzy Wielcy Promotorzy, skończyć się może i dla Was rozważaniem czy ukaże się kolejny.... Ale nie, autokorekta to chyba zbyt wygórowane oczekiwania i już nadciąga fala o zbiorczym kryptonimie: Możdżer plays Miłosz! Kto wie o czym pisze to wie, a jak nie wie to niech coś dopisze do powyższej listy moich niedomagań i nieprzystosowań. Dla naprowadzenia na ślad dodam tylko, że mówią - Chopin i Solidarność się już wypalił...finansowo.
Jestem załamany bo moje nieprzystosowanie jest chroniczne i nie wybiera; ostatnio nie mogę zrozumieć (i się na czas przystosować)groźby odebrania przywileju płacenia podatku od dzieł autorskich z 50. procentowym wymiarem kosztów. Pan Donal Tusk porównał ten przywilej twórców (w podtekście; obrzydliwie bogatych naukowców i artystów) z KRUS-em rolników. Myśl była taka; jak się domagacie równego płacenia składek ubezpieczeniowych, to zabierzemy ulgi dla twórców. W ten sposób pan Donal Tusk ujął się za rolnikami i pogroził palcem rozbuchanym i pławiącym się w bogactwie twórcom. Tyle tylko, że ulga dla twórców nie jest przyznawana na podstawie posiadania gitary lub laptopa, a tzw. rolnicy dostają swoje ulgi jedynie na podstawie posiadania ziemi; nie muszą niczego specjalnego produkować; mogą jechać spokojnie do Austrii lub Anglii i układać albo zbierać albo zmywać... albo być na rencie bo strasznie kaszlą i mają zaczerwienione oczy? Ale co przeszkadza rolnikowi chwycić za gitarę (lub laptopa) i stworzyć dzieło z tzw. uzyskiem 50. procent? Jak wielu "rolników" to od dawna robi? Ja nie mogę dostać niskiej i na dodatek płatnej jedynie cztery razy w roku składki ubezpieczeniowej tylko dlatego, że wyhodowałem na balkonie garść przypraw i dwa słoneczniki? Dlaczego? Więc jestem za tym; aby wszystko wszystkim odebrać i na odbieraniu obywatelom opierać istnienie Budyniowego Królestwa. Być może dojdziemy w ten sposób do absurdu tak wielkiego, że tzw. lewica będzie przywracała kapitalizm w Polsce? W tym kontekście podziwiam odwagę i niezależność Janusza Palikota, który wyartykułował myśli krążące od dawna w przyrodzie ale usilnie zamiatane pod dywan przez polityków wszystkich tzw. ugrupowań. Na szczęście wyważenie i grzeczność posła Gowina (który wydaje się zawsze mówić: spierd...tylko bardzo grzecznie i w wyważony sposób) nie jest jedyną możliwą opcją w budyniowej polityce? Pan Janusz Palikot działa w Budyniowie i wkrótce i On zakleszczy się pomiędzy tzw. ludem, niechęcią do zmian TW budyniowego okupanta i chęcią do pełnienia wiodącej roli przez kilku ludzi z Jego otoczenia. No i wiadomo; nie można być w Polsce bardziej lewackim niż (jeszcze) młodzi lewacy zawodowi, bardziej antyklerykalnym niż komuniści i bardziej kulturalnym niż artyści sztuki krytycznej. Nie krzepi mnie widok Kamila Sipowicza i Kory i innych tuzów szołbiznesu: to ta sama gra w Możdżer plays Miłosz. A fonogram roku i tak otrzyma ... Warszawa!
Tyle już wyjawiłem, że trudno; musze przyznać, że nie rozumiem dlaczego służby aresztowały i wdrożyły sprawę karną dla gościa, który w ramach happeningu wtargnął do Sejmu z doniczką konopii indyjskich a dotąd nie aresztowały polityka, który tam się miesiącami szwendał na prochach i regularnie wzywa do niszczenia struktur państwowych? Oto i potęga roślin: jeden krzaczek groźniejszy niż nie-jeden opętany?
Na focie z tundry; zimna woda i czyste góry w sercu Sapmi, może jako drogowskaz?
Od tego wpisu będzie się pojawiała nowa stała rubryczka pt. Ogłoszenia niszowe (w skrócie ON) - bardzo zapraszam gdyż tego - jak śpiewają w Beskidach; na Onecie nie znajdziecie!
No to sru; ON#1: 11-12-13-14 listopada prowadzimy warsztaty w górskim gospodarstwie Sopatowiec w Beskidzie Sądeckim - jest już podobno sporo zgłoszeń i brak miejsc ale warto zapytać; www.sopatowiec.pl? 18 listopada gram w duecie z Jeffem Gburkiem w Eszewerii (Kraków), a 22 listopada prezentujemy z A. 1000 wybranych fotek z tundry Saamów plus dźwięki z trzech płyt (tak, tak... dwie już są: Vaggi Varri i Jokkmokk ale trzecia jest już w produkcji)z nagraniami dźwięków otoczenia - Śródmiejski Ośrodek Kultury w Krakowie. Tak więc spoko wodza! jeszcze powalczymy! bo muzyk to wojownik chociaż nie każdy walczy o piwo...

No comments: