Monday, May 23, 2011

BYŁO ciężko!


Ostatni weekend to było coś całkiem specjalnego! Tak się czasem dzieje, że kilka różnych akcji jakby się przyciągało i na koniec zlewają się w jeden ostry czas. W piątek zagraliśmy plenerowy koncert na podwórku Muzeum Etnograficznego i to zawsze jest trochę bieganiny, stresu i zagadkowych sytuacji... tym razem było nieco więcej niż zwykle. Dzięki "sile spokoju", pracy, wiedzy i kreatywności udało się osiągnąć całkiem przyzwoite brzmienie (co było zaskoczeniem dla wszystkich nas) i te magiczne kilkadziesiąt minut azylu w sferze dźwięku. Tłumów specjalnych jakoś nie było, ale weekend był wypełniony wieloma różnymi atrakcjami i wcale się nie dziwię. W sobotę musiałem pozbierać się rano, bo od 10 -tej miałem zajęcia na Uniwersytecie Dzieci w sali na Kampusie UJ. Dwie grupy studentów w wieku ok. 9 lat po ok. 100 osób... to jest prawdziwe wyzwanie i koncert zaczyna się wydawać relaksowym zajęciem typu leżakowania! Dzieciaki oceniają prowadzącego i dostałem podobno najwyższą ocenę z dotąd występujących wykładowców i komplement najwyższej wagi: pan dostał więcej punktów niż - nawet! - całkowity rodzynek, który przyniósł na zajęcia z dziećmi prawdziwe roboty! No, to jest komplement - tradycyjne instrumenty (miałem: didjeridu, fujarę pasterską, bębny z Tybetu, flety i zabawki muzyczne....) vs roboty! i wygrały instrumenty! Poważnie się zacząłem zastanawiać nad zakończeniem mojej życiowej przygody z tzw. etnicznym brzmieniem: robi to już dzisiaj Filharmonia, setki "etnicznych" kapeli i solistów no i Uniwersytet Dzieci... Pamiętam jak się z 30 lat temu wyśmiewano z tego... to może moja misja się powiodła i basta? Do domu dotarłem słaniając się na nogach około 14-stej i musiałem zapakować graty na koncert na Kazimierzu w ramach Festiwalu Hierofanie. Do knajpki Kolanko dotarliśmy około 19.30 i za moment dołączył do nas legendarny Henryk S., niegdyś "manager" grupy Atman, ale także bębniarz, organizator festiwali i ogólnie gość od fermentów pozytywnych. Miło było się spotkać i powspominać czas z okresu, który syn Piotra Koleckiego (z podstawowego składu Atmana) nazwał zabawnie: Wielką Schizmą! Tak, w dobrej atmosferze wysłuchaliśmy koncertu Południcy w zmienionym składzie i doczekaliśmy naszego koncertu. Tytuł Festiwalu: Hierofanie... potraktowaliśmy poważnie i szybko weszliśmy w obszar totalnej improwizacji. Nie wiemy jak słuchacze, ale nam się objawiło wiele świętych wibracji... W domu, około drugiej w nocy, wcale się nam nie chciało spać i jest to zazwyczaj sygnał ostrzegawczy! Czysta adrenalina nie daje spać, ale oszukuje i my o tym wiemy. Wczoraj nastąpił ostatni akt zaplanowanych aktywności i w południe pokazaliśmy trochę fotek z Sapmi / Laponii także w ramach Festiwalu Religii Świata Hierofanie na UJ. Dodam tylko, że A. prowadziła w sobotę i niedzielę normalne zajęcia zawodowe... a ja rozpakowywałem, pakowałem, taszczyłem i rozpakowywałem, pakowałem, taszczyłem...
Na portalu Magazynu Gitarzysta, który jakiś czas temu zamieścił wywiad z nami, ukazała się recenzja płytki pt. 7. Collective Improvisation napisana przez Jacka Walewskiego. Polecam tę recenzję, a nie jest jakoś jednoznacznie pozytywna... bo to co przynosi płyta nie jest łatwe w słuchaniu i recenzowaniu. Autor troszkę się zagalopował w rozważaniach: czy to jeszcze kreatywność, czy już szaleństwo...? ale jeżeli uznać to za komplement to o.k.?! Rzecz w tym, że wielu ludzi (w większości normalnie głupich, ale kilku także inteligentnych, a z pewnością sprytnych) agresywnie i z poparciem dużych środków kształtuje masowy image muzyki jako towaru, zabawowej maskotki, wypełniacza i tła do picia piwa po klubach. Muzyka ma być rodzajem wyprysku na młodocianej gębie, który po kilku latach przechodzi - w momencie gdy właściciel jest już gotowym produktem dla korporacji i banków. Taki typ, co bawi się dziwnie podjarany do telewizyjnego amoku po... butelce piwa, do niczego się nie nadaje, a potem rzuca dumnym tekstem: a teraz mówią mi kierowniku! Muzycy mają w tej koncepcji odpowiadać na zamówienie tzw. publiczności, którą reprezentują oczywiście właśnie te spryciule (zlepek słów nie całkiem przypadkowy). Muzyka już w niewielu przypadkach jest postrzegana jako sztuka i raczej jeżeli tak, to sztuka nudna. Ja bym się bardziej zastanawiał czy takie zjawiska jak Bitwa na głosy lub Factor X to jeszcze kreatywność zarobkowa czy już szaleństwo? Myśle, że Magazyn Gitarzysta może jako jeden z pierwszych bardziej pop-owych pism zauważył, że schlebianie wyłącznie tej beznadziejnej magmie niby-muzyki obróci się kiedyś także przeciw niemu? Bo cel takiego budyniowego szaleństwa jest jeden: aby w muzyce zostały takie postaci jak niejaka Sablewska, tak jak w tzw. świecie podróży - niejaka Ekstremalna Martyna. Publika w naszym biednym kraju jest tak beznadziejna, że właściwie już się to udało i jeszcze tylko kilka Tymczasowych Stref Autonomicznych się nie poddaje. Gdyby nie Internet to by było już po nas.
Przed nami Festiwal Herbaty w Cieszynie i już się cieszymy na te kilka dni w magicznym mieście i miłym towarzystwie. Z tego co widzę w programie, to jest kilku znajomych i kilka projektów, które z chęcią posłucham i zobaczę. Należy do nich znana nam formacja Radio Samsara, ale także Balanda didjeridoDuo (czyli trzech muzyków z Wa-wy, z których jeden gra w dwóch projektach...), Dr Jibendra Narayan Goswami z zespołem, oczywiście nasz przyjaciel Vlastislav Matousek i duo Longital. Może nawet filharmonicy Walasi będą dobrze brzmieli? Kto wie? W Cieszynie można liczyć nawet na cuda. No i nawet mi już to pakowanie... nie przeszkadza! Zagramy dość specjalny program z Mirkiem Badurą (thereminovox) i Andrzejem Widotą, który będzie początkiem jeszcze mocniejszego wejścia w sferę free music. Poza koncertem mamy jeszcze w ramach Festiwalu wygłosić wykład - Mapy dźwiękowe.Inna topografia.
Dotarły do nas dwa nowe wydawnictwa z serii, którą od jakiegoś czasu omawiam: książki, które można jedynie dostać (nie kupić)! Tym razem dwie takie pozycje: Niecne Memy Dwanaście Wykładów o Kulturze Internetu - doktor Magdaleny Kamińskiej... a w tej super wydanej (design!) książce m.innymi: Interfaith. Wojny wyznaniowe w Internecie, cyberkościoły, parodie religii ... oraz np. Cyberbohaterowie, cybergwiazdy, cybercelebryci. Od pani Barbary do Pedomisia. Książkę wydała Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu. Druga pozycja to naukowy periodyk Kultura Popularna (nr 3-4/2010)- numer zatytułowany: Media cyfrowe, przestrzeń, czas.
Na focie Bogdana K. z piątku - 20.05.2011 - gramy w Muzeum Etnograficznym w Krakowie (Mirek Badura, A.N.i A. Widota, mnie Bogdan jakoś nie zauważył?).

No comments: