Tuesday, May 03, 2011

KUKUŁKA


Za oknem szaro, mglisto i tylko 2 stopnie C ! A jeszcze wczoraj i dzisiaj rano biegaliśmy po górach w słońcu, zieleni o stu odcieniach i względnym cieple. Troszkę po uszach dawało, ale w górach i na ponad 1000 m n.p.m. to nas nie dziwiło. Pracowity, ale i bardzo przyjemny weekend (z kopką) na Sopatowcu w Beskidzie Sądeckim, który zaczęliśmy od soboty w Małych Pieninach, jest już za nami.
Wczorajszy spacer etnobotaniczny na Przehybę był wyjątkowo ciekawy, miły i inspirujący. Wiosenne rośliny dają nieskończenie wiele tematów do omawiania i doświadczania: pierwiosnki, czosnek niedźwiedzi, ciemiężyca zielona, brzozy, dziki agrest, suchodrzew... to fantastyczne źródło wiedzy i praktyki etnobotanicznej. Do tego wszystkiego, w sobotę mieliśmy chwilę samotności w bardzo ciekawym rezerwacie Zaskalskie w Małych Pieninach.
Tuż przed schroniskiem na Przehybie, przy odejściu szlaku do Szczawnicy, jedna z naszych miłych "warsztatowiczek" zobaczyła ptaka leżącego na ścieżce i przywołała nas do niego. Ptak nieruchomo przycupnął na ziemi, jednak najwyraźniej żył i patrzył na nas pięknymi, wielkimi oczami. Udało mi się go ostrożnie podnieść i zobaczyliśmy, że ma wielką otwartą ranę od śrutu i potrzaskane skrzydło. Osoba, która ptaka znalazła zdecydowała się momentalnie aby z nim wrócić na Sopatowiec i po okręceniu ptaka szalikiem, pobiegła w dół ścieżki! Muszę przyznać, że szybka decyzja i współczucie zrobiła na mnie mocne wrażenie.
Kiedy ptak leżał jeszcze na ziemi i zobaczyłem biało-czarny deseń na jego piersi plus długie ostre lotki i ogon, pomyślałem, że to sokół. Po pierwszych oględzinach okazało się, że ta ofiara jakiegoś bezmyślnego głupka, to ...kukułka. I jak już pisałem na FB: wszyscy słyszeli kukułkę, ale kto ją widział?
Rana została zdezynfekowana, kukułka zjadła coś małego i została dwa razy napojona. Opracowaliśmy całą akcję dostarczenia jej do szpitalika dla ptaków. Kukułka (Cuculus canorus) to spory ptak nieomal mityczny: kukanie i ilość powtórzeń tego charakterystycznego głosu samca kukułki, ma nam przynieść wielokrotność pieniędzy jakie mamy przy sobie, wszyscy słyszeliśmy o "kukułczym jaju" i to, że ptak ten zjada kosmate gąsienice, których inne ptaki nie ruszają... Kukułka jest ptakiem wędrownym, który odlatuje na zimę i przylatuje do nas wiosną.
Kiedy pisałem o niej na FB myślałem jeszcze, że żyje... ale przed kilkoma minutami dowiedziałem się, że jest martwa. "Nasza" kukułka nie dotrwała do Światowego Dnia Ptaków Wędrownych (12 maja) bo zrobiła błąd i przyleciała do Polski, w lasy Beskidu Sądeckiego, do Popradzkiego Parku Krajobrazowego, na obszar Ostoi Popradzkiej Natura 2000 ?
Pytanie: kto ma taki trucicielski budyń w głowie, że wali z wiatrówki w ptaki i to jeszcze w tak pięknym miejscu?!
Odpowiedź przyszła w drodze powrotnej: to ci sami ludzie, którzy potrafią jeździć bez wstydu quadami po górach (dla mnie jest to tak jakby ktoś się obnosił z dumą z nieustannym pierdzeniem), to ludzie, którzy na wszystkich wsiach wzdłuż drogi od Jazowska, przez Gorce do Myślenic (ojczyźnie Górali Podhalańskich) obcinają drzewa na połowie wysokości robiąc z nich smutne kikuty, sadzą nałogowo tuje (wszystkie wuje - sadzą tuje!) i budują te koszmarne bida-dworki w kanarkowych kolorach z wieżyczkami. Naprawdę, nie wymagajcie abym czuł jedność i wspólnotę narodową z tego typu umysłami. Nie czuję!
Na imieniny dostałem świetny zgniatacz to butelek plastikowych i puszek. Jest produkcji włoskiej, ale rozprowadza go u nas firma adansonia (www.zgniatam.pl) Przy okazji testowania tej zmyślnej konstrukcji (co rozpoczęliśmy już w Osturni na Słowacji) zastanawialiśmy się nad tym, co skłania ludzi do sortowania, zgniatania, świadomego używania wody itd. itd. i zawsze dochodzimy do wniosku, że to raczej kultura, a nie jakaś ideologia czy wynik tzw. edukacji ekologicznej!
Także kultura, a właściwie jej brak (pielęgnowany od wielu pokoleń) zdecyduje, czy będziemy mieli coś wartościowego i autentycznego wokół siebie, czy jedynie namiastki, śmieci, smog kulturowy oraz sytą, dorodną i bogatą głupotę?
Może jeszcze nie wszystko stracone, ale też wielkiego optymizmu (dzisiaj) nie czuję.
Na focie Ani - kukułka w mojej dłoni, przygląda się nam badawczo!

No comments: