Sunday, April 26, 2009

MASA BEZKRYTYCZNA


Piątkowy koncert zakończył się dla nas koło pierwszej w nocy... mimo ograniczeń i weryfikacji programu było co dźwigać. Jakieś miłe rozmowy, jakieś zaproszenia (Kijów?) i kilka wrażeń i pytań na przyszłość... jak zwykle! Bogdan przywiózł jeszcze ciepłe płytki z koncertu w Żylinie, miło było przypomnieć sobie projekt Roba i grania z Pink Baret. Ostatnio coś ruszyło i można już słuchać nas z platformy radia WFMU z Nowego Jorku. A tutaj ... takiej ilości koronek i szydełkowych obrusów jak na Kazimierzu to nigdzie na świecie nie ma ! No i jeszcze pierogi... możemy być dumni.
W sobotę, zaalarmowani relacjami z Meksyku o świńskiej grypie, napisałem sms do Janka, który tam właśnie jest i czeka na ekipę Beltain. Odpowiedź obudziła nas nad ranem : ja jeszcze żyje, czekam na Beltain, miasto jest wielkie.... Pocieszamy się, że jak Janeczek przetrwał pobyt w Kalkucie ( i nie pierwszy raz) to i w mieście Meksyk da radę !
Piękna pogoda wymaga ofiar i wybraliśmy się dzisiaj na rowerki i troche poczytać w Lasku Wolskim. Było naprawdę miło, ciepło i zielono oraz ... sporo ludzi. Było tak bardzo po "krakowsku" tyle, że my nie spieszyliśmy się na rosół z kury z domowym makaronem...
Wracając, mieliśmy znowu chwile grozy przy opuszczaniu ścieżki rowerowej nad Wisłą i próbie przedostania się na kampus UJ. Stojąc na skrzyżowaniu przypomniałem sobie aferę z niewinnym e-mailowym listem Ani, który opublikowała Gazeta Wyborcza... a właściwie z połajankami jakie Ania dostała od...innych rowerzystów ! Chodziło o kawałek ścieżki rowerowej na kampus. Ten kawałek byłby wspaniałym połączeniem kampusu i osiedli Ruczaj i Europejskie (plus kilka innych) z fantastyczną trasą nad Wisłą. Ania dowiedziała się, że takiej ścieżki podobno nie potrzeba i tyle.... ale także : ścieżka rowerowa to nie "ścieżka" ale "droga" rowerowa itp. pouczenia i skakanie na głowę. Gdyby to pisali tzw. samochodziarze, ale nie ; cykliści !? I goście w ten sposób chcą tworzyć lobby na rzecz rowerów? Te "drogi rowerowe" to mi pachną takim "zawodowstwem cyklistycznym". Goście chwilę postali przy biurku w Urzędzie i już są ekspertami. I co z tego, że w Ratuszu nazywają to drogami, wielki mi błąd napisać : ścieżka rowerowa! Nikt nie zrozumie? I ten pęd do sprawowania kontroli i pouczania, jakieś ukryte rozczarowania i nie spełnione marzenia? To pewnie ci cykliści "profesjonalni" wyglądający na ścieżce rowerowej pełnej dziatwy jak skrzyżowanie świętego mikołaja z załogą promu kosmicznego. A te ich "drogi" skończą się obowiązkowymi kaskami, zbrojami rowerowymi, nagolennikami obowiązkowymi i certyfikacjami przynależności do "luźnej grupy" cyklistów pod kierownictwem czujnych leaderów. To spierda....cie mi z tą masą bezkrytyczną i walcie się kaskiem w ramę! Wentyle nadęte...
Nie poszliśmy na wielką galę OFF PLUS CAMERA, bo zrobiło się nam głupio, że nie znamy głównego reżysera, który na nas filuternie spogląda z każdego plakaciku : Nigel Kennedy? Ani młody, ani reżyser... Co też On nakręcił ... hm, mogę napisać ale już dość haterstwa na dzisiaj! OFF jak pieron ! i basta plus, czy coś...
Przy okazji zawirowań : kto ma świętować 5 lat w UE, wykonano badania i wyszło coś bardzo budyniowego : 52 % Polaków uważa, że te lata w UE działały pozytywnie, 24 % uważa, że zmienił0 się na gorsze (! ja tego nie rozumiem i tych ludzi nigdy nie pojmę!), 17% nie dostrzegło żadnych zmian ( ci to jakaś ekipa bez kontaktu z otoczeniem za pomocą zmysłów lub ci co mają tzw. syndrom toruński albo może są zamknięci w chlewiku?). Moimi ulubieńcami jest grupka 7% pozostałych, którzy : "nie mają zdania". To ci tacy ostrożni i przewidujący. Bo coś powiedzą i może w karierze przeszkodzić... Ale jest jeszcze jeden szokujący wynik tego badania : 50% badanych uważa, że wejście do UE nic nie zmieniło w ich życiu! Pewnie dalej wybierają się do NRD -e po pastę do zębów i do Czechosłowacji po tenisówki.... Dla mnie to jest wynik jeszcze bardziej zadziwiający niż Nigel Kennedy (vel "gwiazda pierwszej wielkości") na plakacie OFF Plus Camera... Wychodzi z tego, że z połową społeczeństwa - kraju w którym się urodziłem - nic mnie nie łączy, ujmując to łagodnie. Z tych pozostałych jedynie niewielka część czyta regularnie książki i słucha muzyki, pozostaje jeszcze zorientować się do której grupy należą ci cykliści-aktywiści, pouczający tak chętnie i wycinający nieuprawnionych do wyrażania opinii w ich specjalności. Masy krytycznej z tego nigdy nie będzie.
A prezydenta Lecha Kaczyńskiego to wogóle bym nie zapraszał na galę z okazji członkowstwa Polski w UE aby Go nie zmuszać do fałszywych uśmiechów : był przeciw wstąpieniu! Czyż nie?
A na smutki najlepiej działa różowa gitara elektryczna ! Ania ćwiczy melodię folkową (bo folk to potęga) dla chętnie pouczających cyklistów "oj dana, dana, za kamieni kupe - pocałuj mnie w d.... ! oj dana, dana! maso kochana!

No comments: