Wednesday, April 15, 2009

WARSZAWA - GDAŃSK


I wszystko zaczyna się znowu od pakowania.... faza wstępna ; koncepcyjna czyli co zabrać a co zostawić. To bolesny proces.... no bo jak tu pozostawić ten czy inny wspaniały instrument w domu. Trafny wybór limituje w dużej mierze program i faza wstępna jest naprawdę ważna! Trochę pomaga też zniechęcenie wywołane rewelacjami tej czy innej gazety ; wygląda na to, że na czym bym nie zagrał to zawsze będzie "bęben" albo "dudy". Co z tymi dudami się niektórzy uparli ? Pasuje na dudziarza czy co? Ale najlepiej działają na mnie niby-recenzje czyli durnoty w stylu : plamy dźwiękowe przykrywają instrumenty etniczne i temu podobne rewelacje. Gdyby się wczytywać w ujawnienia "znawców" to bylibyśmy całkiem dobrzy gdyby nie to, że Ania śpiewa i gra na gitarze bez "plumkania". Ja musiałbym więcej (a nawet zdecydowanie więcej) grać na dudach. Co to za jacyś dziwni ci recenzenci, idą w zaparte a przecież gołym okiem widać, że nic z nas już szołbiznes nie będzie miał. Skoro jesteśmy tacy beznadziejni to co się czepiają, już naprawdę nie ma o kim pisać.... Ale czasem jest perełka, która rozjaśnia mi te straszne połajanki i upomnienia. Ostatnio przeczytaliśmy, że jesteśmy "nieprzewidywalni" ! Wreszcie ktoś zauważył coś istotnego i charakterystycznego dla naszej pracy. Ja biorę to określenie jako komplement i trafna obserwację. Bo te plamy dźwięków i zbędne wokalizy Ani ... to jakaś porażka intelektualna piszącego. Gdzie się takie prawdziwki jeszcze zbunkrowały? W jakimś klubie Dobrej Muzyki (ale pretensjonalni z tą nazwą), czy co?
Jutro skok do Warszawy, zagramy jednak w składzie z Sopatowca i to wielka frajda dla nas... będzie plam, oj będzie! A w piątek w Gdańsku, w "naszej" Plamie, bez Andrzeja ale z Tomkiem.
Tam będzie tych wokaliz i instrumentów z "Górnej Wolty" .... gajd, dud i fujar ! A może nie, może elektroniki i szeptów ? No bo jesteśmy nieprzewidywalni....

No comments: