Friday, August 28, 2009

Poranny melodyjny PostFest.


Podoba mi się idea Post.Fest 'u. Jak wiele innych genialnych idei i naprawdę dobrych pomysłów dotyczących Festiwalu, które oscylują wokół założeń "festiwalu permanentnego" jest całkowicie pomijana i niezrozumiana. Niestety, fale budyniu bezrozumnie "zawiadywane" przez gości z wąsami o specjalnym wyglądzie, oscylującym wokół przedstawicieli PSL -u lub/i tzw. "stoczniowców", zalewają wszelkie iskierki innowacyjności w tym kraju. Wczoraj wspomniałem o projekcie pt. Monografie instrumentów karpackich ale nie dodałem, że wielomiesięczna praca, subtelne sieci wpływów i podsycania entuzjazmu, spora kasa na realizację, energia włożona w organizację itd. itd. (nie wspominając o prostocie pomysłu, który mimo tego, nie był się pojawił od 60 lat) o mało nie rozbiła się o pana z wąsami, który nie wpuścił realizatora nagrań ze sprzętem studyjnym do sali gdzie zaplanowano nagrania... Dzięki łasce okazanej nam przez panów z wąsami udało się jednak Gerardowi Widmerowi ze Szwajcarii, zaprezentować własne techniki gry na fujarze pasterskiej ze Słowacji, nam je zarejestrować, a Bogdanowi utrwalić (!) na matrycy mojej lustrzanki...
Już wypiłem pierwszą poranną kawkę i staram się jakoś sprytnie wywinąć z budyniowych macek jakie w Nowym Sączu oplatają mnie nieuchronnie... i powoli się udaje! Ten stan błogości i odstępowania budyniowej powodzi od naszej "Wieży", dobrze ilustruje cytat z Salvadora Dali : " Wydając po przebudzeniu bardzo długie, ale to bardzo długie i - powiedzmy sobie szczerze - melodyjne pierdnięcie, przypomniałem sobie Michała z Montaigne. Autor ten informuje, że słynnym pierdzielem był święty Augustyn, który potrafił wygrywać całe kompozycje".
Słowacy mają na ten stan błogiego zawieszenia troszkę bardziej stonowane określenie : kaszlem na to ! Kilka małych frontów obronionych, coś przemycone, ktoś z kimś się poznał, ktoś się skonfrontował, nie było pupilków mediów....a że jazda obowiązkowa w postaci zespołów pieśni i tańca i dominacja smutnych wąsów : na to - wygrywam, powiedzmy sobie szczerze, długo i melodyjnie...
Nasz dobry znajomy i autor wielu okładek naszych płyt, plakatów i grafik - Tomasz Bereziński stał się ostatnio sławny w NYC za sprawą biegania (jogging) po trasach wyznaczających kontury zwierząt... To całkowicie abstrakcyjne postępowanie wzbudziło zainteresowanie i Tomek trafił na łamy gazetki, na łamy której to gazetki każdy chciałby trafić... Gdyby pozostał w rodzinnym Nowym Sączu to pan redaktor Fioletowy Nos zrobiłby Mu fotkę swoim służbowym "compactem" i podpisałby : "Nowy Sącz stał się światową stolicą biegania"...albo " Trasy do biegania w naddunajeckim grodzie magnesem dla turystów z całego świata" lub sakramentalne : " barwny korowód biegaczy przeciągnął ulicami miasta" a Tomek mógłby - co najwyżej - melodyjnie i - powiedzmy sobie szczerze - naprawdę długo...

No comments: