Puszcze kurczyły się wraz z postępem chrześcijaństwa... i
Drzewa w odwrocie: czas katedr - to cytaty z ważnej książki pt. Cywilizacje - kultura, ambicje i przekształcanie natury, autorstwa Felipe Fernandez-Armesto (wydanej w 2008 roku przez Wydawnictwo Naukowe PWN). Od wielu lat odnoszę wrażenie, że drzewa i las są dla bardzo wielu krajanów przeciwnikami. Proste apelowanie o zaprzestanie bezmyślnej wycinki drzew i niszczenia skrawków, w miarę jeszcze naturalnego lasu, jest mało skuteczne i dobrze byłoby aby ekolodzy-estetycy troszkę się wysilili i postarali się zrozumieć w czym tkwi przyczyna smutnego stanu rzeczy. Kulturowo usankcjonowana bezmyślność i okrucieństwo wobec "wrogiej" Natury jest bowiem gorszym wrogiem niż spychacze i pilarki spalinowe w rękach włościan. Naturalna puszcza w Europie Środka to:
"mroczna kraina wszelkich dziwów /.../, pełna łosi i turów, niedźwiedzi i wilków, rysi i wszelakich drapieżników, a może i jeszcze gorszych bestii /.../. Tu bowiem znaleźli schronienie zagubieni i bezdomni epigonii barbarzyństwa, szpetniejsi jeszcze od wyrzutków cywilizacji - a więc wilkołaki i inni odmieńcy, olbrzymi, dzikie ogry, mocarni zbóje i banici wszelkiej innej maści, wśród których nie brakowało brutalnych furiatów. Kryli się nago po jaskiniach i jamach, żywili ludzkim mięsem, nie znając prawa, a tylko właśnie wściekłe popędy. Biada niewieście, dziecku lub nieuzbrojonemu mężczyźnie, który by popadł w moc ich okrucieństwa."
To cytat oddający istotę problemu jaki mamy z naszą cywilizacją (z cytowanej książki Cywilazacje ... za Charles Kingsley, 1891). Jeszcze się dziwicie, że puszcz się raczej w tym kraju nie ochroni bez poważnej wojny z budyniową mentalnością? Swoją drogą to sam znam przynajmniej dwóch "furiatów i odmieńców" mieszkających w Puszczy B., ale ma na nich oko zdrowy myśliwsko-kościelny lud boży?
Udało się kilka dni posiedzieć w domu, ale już powoli pakujemy się na niewielką wyprawę badawczą w maleńkie pasmo górskie na Słowacji - Levocske Planiny. To serce tradycyjnego, karpackiego pasterstwa i praktykowania tradycji tzw. fasiang (u nas to lutowe odganianie zimy-mroku i witanie wiosny-słońca nazwano -ostatkami-), które tak interesująco objawiają się korowodami kukerów w Bułgarii. Levocske Planiny leżą pomiędzy Levocskymi Vrchami a pasmem górskim - Branisko. Wybieramy się na szczyt Spisska (1056,50 m n.p.m.), który wznosi się we wschodniej części L. Vrchov i na szczyt Hol'a (949,2 m n.p.m.) w sercu L. Planiny. Będziemy nocowali na wysokości 863 m n.p.m. więc może mgły będą pod nami? Po drodze zawadzimy o Poprad i Levoczę, już cieszę się na Słowację!
Słuchamy Dawn Penn (No,no,no You Don't Love Me!), Moon Doga i czekamy na zapowiadaną erupcję koncertową Andrzeja W. i Jego
The Band of Endless Noise!? My się do końca lutego raczej nie damy wygonić z domu w celach koncertowych!
Na mojej focie z okolic Wierchomli (Beskid Sądecki) widać tradycyjny sposób na zabijanie drzew. W okolicy skąd pochodzi ta fota, na małym skrawku lasu jest kilkanaście starych drzew potraktowanych w ten sposób. Po takim podcięciu pnia drzewa "same" usychają i kupuje się je legalnie na opał. Nikt nie ma pretensji o bezprawną wycinkę zdrowych drzew, nie szuka się winnych, bo jak? A zwłaszcza, że nie robią tego krasnoludki...ani Ruscy jeno "lud pisowski".
1 comment:
Zgłasza się trzeci "brutalny furiat" z Puszczy B. (którego nawet kiedyś spotkałeś we Wrocławiu). A hordy "myśliwsko-kościelno" (cerkiewno, należałoby dodać)-chłopskie sieją w codziennej praktyce grozę nieporównanie większą od tych ogrów ludożernych, które tu ponoć żyć mają. Pozdrawiam zimowo z B.
Post a Comment