Sunday, January 23, 2011

SZAROGRÓD


Ludziom przyzwyczajonym poruszać się w obszarach państw narodowych często trudno zaakceptować wielokulturowe dziedzictwo danego regionu czy miejscowości, chyba, że jest to dziedzictwo upadłe będące śladem istnienia w przeszłości innej społeczności religijnej czy etnicznej. Co więcej, takie pozostałości często są jedynie oznaką triumfu jednej grupy nad resztą, która musiała z różnych powodów opuścić daną przestrzeń. Siłą powstrzymuję się aby nie cytować dalej broszury pt. Szarogród Śladami niepamięci, która powstała w wyniku pracy i namysłu interesującego Stowarzyszenia Magurycz, w 2010 roku. Książeczka ma 30 stron i gdybym się nie powstrzymał to bym ją przepisał, tak jest ciekawa... Ale w są w niej także fotografie... 19 obrazów równie sugestywnych jak sam tekst! Jeszcze jeden fragment (a jednak!): Oddajemy do waszych rąk słów parę o ścieżkach, którymi chadzali Żydzi, Ukraińcy, Polacy, Ormianie, Turcy i bezdomni, którymi nie chcemy być... Tych słów parę napisał Damian Nowak, którego życie owa wielokulturowość ukształtowała, mimo, że jej dostrzeganie nie jest zajęciem ani łatwym ani popularnym specjalnie.
Książeczkę o podolskim Szarogrodzie (no wiem, że ciągle czai się w Was przypuszczenie, że to inna nazwa na Budyniów, ale nie - powaga: Szarogród) dostałem od samego autora ... przypadkowo (?) podczas spotkania w studiu Radiofonii! Ja byłem tam z płytą Enjoy Trees!, którą Greenpeace chyba już rozdał świetnym, bezinteresownie zaangażowanym w zbieranie podpisów pod petycją w sprawie zmiany ustawy o ochronie przyrody! Oni zebrali (troszkę: my zebraliśmy) 250 tysięcy podpisów! Ta przypadkowość (ludzie ze Stow. Magurycz grupa kamieniarzy - promowali koncert i płytę fajnie brzmiącego duetu Zapaska, który gra za kilka dni w Krakowie) bardzo dobrze świadczy o Radiofonii i autorce programu Gosi N. ! Wygląda na to, że się podlizuję, ale co tam; jak trzeba komuś walnąć to walę, ale jak należy się miodzio to miodzio! I co, Andrzeju zAlaski, bude to dobre? Jest poprawa?
W Levockich Vrchach i L. Planinie chodziliśmy po tropach legendarnego wilka samotnika, zwanego przez miejscowych Profesorem. W Firmie otwarłem różne podręczniki zawodowe (bo taką mam pracę!) i porównałem te materiały naukowe z licznymi fotami tropów jakie zrobiliśmy w górach. Ej boy... wychodzi na to, że Profesor to Profesorka raczej, wadera i tyle? No chyba, że samotnik ma jednak koleżankę? Odezwały się głosy (nie będę wskazywał palcem...), że niezwykła inteligencja Profesora wskazuje, że to jednak Ona... Hm, ej boy - je to możne!
W tej chwalonej wcześniej Radiofonii byli także ludzie z projektu Jeden Uśmiech, którzy opowiadali ciekawe rzeczy i mają w przyszły tygodniu wystawy, w tym jedna z nich to prezentacje fotografii uśmiechniętych ludzi na fasadach budynków w Krakowie. Ciągle mnie to kręci bo w innych radiach można raczej spotkać grupę Pektus, Synowie, Bracia czy jakieś inne tego typu Budyniowe Potwory... albo jakiegoś Joachima B. czy innego pomyleńca. Już opanowuje haterskie zapędy, sorry królowie popu... ale politbiuro pomyleńców mam w d....!
No cóż, stało się i grasuję również na Facebooku... podobno to obciach, podobno to super... no nie wiem i jestem naiwnie nastawiony pozytywnie. To może wynik tej mgły i braku słońca? Jakieś zamroczenie pozytywne?
A może mam też trochę radości (wiem; fun...) z naszej płyty Enjoy Trees! i drugiej części Monografii Instrumentów Karpackich, którą wypełnili bracia Byrtkowie z małą pomocą gości ze Słowacji i kumaka górskiego aka Bombina variegata (tak jest w opisie płyty!). Z tym wydawnictwem miałem naprawdę baaardzo dużo pracy, ale album - wydawnictwo kryje płytę z nagraniami Kapeli Byrtków, reedycję płyty z nagraniami instrumentów karpackich i jeszcze do tego książeczkę z opisem plus wiele unikalnych fotografii jakie wykonał zawodowo Bogdan Kiwak! - wyszedł bardzo dobrze.
Na focie: trop Profesora pozostawiony przez inteligentną waderę...

No comments: