Saturday, January 01, 2011

GALAXIES


Mimo problemów ze zdrowiem, dotarliśmy w góry aby poprowadzić kilka zajęć z głosem i etnobotanicznymi aspektami karpackiej muzyki tradycyjnej. Na Sopatowcu było jak zwykle (od kilkunastu lat!) miło, twórczo i spokojnie. Wracając z takich miejsc zawsze mam wrażenie, że w Krainie Budyniu Mentalnego (Lechistan) trwonii się olbrzymią kasę na tzw. kulturę. Dotuje się z niej zazwyczaj najbardziej komercyjnych wykonawców i jakieś koszmarne akcje narodowo-patriotyczne lub kościelne (co w Lechistanie wychodzi niestety na jedno). Przykładem na niskie loty i fałszywą dbałość o kulturę jest wprowadzenie VAT-u na książki. W kraju analfabetów kulturalnych, beznadziejnych chłopków roztropków i innej budyniowej "soli ziemi" (tej ziemi!), w której na książki jeden obywatel wydaje średnio 19 złotych rocznie (!) wprowadza się na nie wyższe ceny; aby zachęcić? A może po to, aby karać takich jak my? Od lat czuję się w tym kraju zbędny i to jest kolejny znak, że nie jest to uczucie bez podstaw. Zawsze jakieś komunały, patriotyzmy, przebiegłe klechy i ich przyboczni i pomoc wieśniakom w kupowaniu ich piątego samochodu, ale jak podatki i poważniejsza jazda, oparta o trudną sztukę czytania ze zrozumieniem, to my, klasowo zagubieni kosmopolici,zbyt mało patriotyczni i zawsze zbyt niezależni?! Jestem jednym z pierwszych ofiar tej polityki pana mądralińskiego Leszka Millera (bo to ta ekipa nas tak urządziła; wiadomo sojusz robotniczo-chłopski!) bo wydawnictwa zatapiają książki, o których ekonomiczny los w Budyniowie się boją. Moja książka najwyraźniej przepadnie. Więc to nie tylko oznacza, że będziemy z A. wyrabiali normę zakupu książek za setki Obywateli Nie Kupujących Książek, ale przestaniemy też sami pisać ... bo, po co? Zostaną jedynie książeczki do nabożeństwa i o to chyba chodzi. Dla wszystkich (?) rządzących spokojniej jest bez książek; czym głupsi poddani tym lżej wciskać im kit.
Wróciliśmy wczoraj wieczorem aby kurować się już we własnym domu i podziwiać wiejskie zabawy petardami. Quady (które są lekko zakamuflowaną formą rolniczego ciągnika - traktora) i petardy z Chin Ludowych, to w czasach obfitości słoniny i wódki, najwieksza rozrywka ludu budyniowego. Sikory, które karmimy na naszym balkonie pojawiły się nieśmiało dopiero dzisiaj wieczorem - ogłuszone i przestraszone symbolicznymi działaniami wojennymi ludu naszego. Nasze media są gorsze od polityków; z jednej strony użalają się nad zwyczajowym biciem ludzi w Kielcach, a z drugiej 1 stycznia raczą programem o fascynującym życiu pana Gołoty. Czym ten pan się zajmuje; biciem po mordzie, właśnie? No, wiem; Gołota bije kulturalnie i sportowo, a chłopaki z Kielc jedynie z potrzeby serca. Stały dylemat - zawodowcy czy amatorzy?!
Z naszej skrytki pocztowej wyjęliśmy przesyłkę z Japonii. To nowa (po kilku latach milczenia) płyta Koji Asano. Koji to bardzo interesujący kompozytor i muzyk, który pojawił się kiedyś w Europie i bardzo smakowały Mu moje placki ziemniaczane. A placki ziemniaczane robię wyłącznie najbliższym i tylko sporadycznie najbardziej cenionym znajomym. Koji Asano zagrał u nas w Galerii Stary Dom ( kiedyś prowadziliśmy swoją galerię... brzmi jak pierwsze zdanie z Pożegnania z Afryką...) i nie było się nad czym zastanawiać tylko trzeć halucynogenne bulwy Lechistanu! Tak więc w pierwszy dzień symbolicznego nowego roku, pierwszą płytą jaka wypełniła brzmieniem nasz dom była Galaxies - Koji Asano. I to były dźwięki jakie Wszystkim Wam życzę na nadchodzący rok! Koji wydał już 44 albumy z bardzo różną muzyką i Jego inwencja, pracowitość, rzetelność w realizacji swoich projektów jest dla mnie jedną z nielicznych podpór w naszej syzyfowej pracy. Płyty Koji Asano można ściągnąć za free z Jego własnej strony (www.kojiasano.com), ale też kupić oryginalne albumiki z jego ciekawymi i bliskimi mi fotografiami na okładkach.
Na autofocie Bogdana K. (który jak widać ma głowę pełną muzyki) widać też naszą "organizacyjną" koszulkę! Wyprodukowano je pod koniec roku ale oficjalnie startują teraz - w styczniu 2011 roku!!!

5 comments:

Anonymous said...

Miło usłyszeć po tym dzikim święcie przejścia ze starego w nowe:)
Wszystkiego dobrego, pozytywnych energii i myśli.

Biedrzyn said...

Myśleliście może o tym aby udostępnić swoje płyty za darmo w internecie tak jak Koji Asano?Pozdrawiam.

marek styczynski said...

To interesujące określenie: dzikie święto!? Zatem - więcej dzikiego!
Koji Asano sprzedaje swoje oryginalne płyty po około 25 dolarów tj. ok. 70 złotych, my po 25 złotych i do tego jest naprawdę sporo naszej muzyki w Internecie do słuchania i ściągania bezpłatnie. Za kilka dni będzie rozdawana darmowa płyta nagrana przez nas dla Greenpeace... pozostaje już jedynie roznosić płyty po domach z darmowym śniadaniem? Pozostaje jedynie zapytać w jakim celu mamy to robić? Ja nie czuje jakiegoś wielkiego wsparcia? Myślę więc, że sprawa jest rozwojowa - przynajmniej z naszej strony, czekam na odzew i dziękuje za odezwanie się - to już coś! ms

nytuan said...

Jeśli chodzi o darmówki, to warto zajrzeć na Free Music Archive i Soundcloud - oba miejsca są zlinkowane z naszą główną stroną (magiccarpathians.com), która rzadko mamy wprawdzie czas uaktualniać, ale to, co trzeba, jest. Zarówna z FMA, jak i z Soundcloudu można ściągać pliki.

Biedrzyn said...

Nie będzie wazeliną jeśli napiszę,że w naszym pięknym kraju jest na szczęście sporo ludu,który docenia to co robicie i naprawdę czeka na kolejne manifestacje Waszych pomysłów.