Oglądanie interesującej wystawy to jedno, a poukładanie sobie wszystkich materiałów, zachwytów, przeczuć i objawień to całkiem inna sprawa. Wszyscy coś oglądamy, słuchamy, czytamy i doświadczamy, ale nie wszyscy potrafią się z tym co ciekawe i inspirujące uporać?! Od lat zachwycamy się daleką Północą i za każdym powrotem mamy nowy segment wiedzy i doświadczenia za sobą i widzimy ile mamy jeszcze przed sobą... Czasem słyszałem, że jesteśmy "hiper-aktywni" i wydajemy zbyt dużo płyt, ale każda płyta to jest jakaś przemyślana i przepraktykowana wyprawa / spotkanie / zachwycienie / eksperyment. Po krótkiej wyprawie do Budapesztu mamy tyle materiału, że tylko systematyczna i wytrwała praca (może) pozwoli na opanowanie emocji i zbudowanie (kiedyś) konstruktywnej puenty?!
Do Budapesztu pojechaliśmy specjalnie aby zobaczyć wystawę: Generation Z - Russian Pioneers of Sound Art and Musical Technology in 1910-1930-s. Z pewną obawą podeszliśmy do drzwi OSA Archivum, które mieści się w Golderberger House w centrum miasta. Za drzwiami wpadliśmy natychmiast w ten inspirujący stan uniesienia i całkiem prostej radości. Po chwili zachwycającej wizji wstępnej, przystąpiliśmy do systematycznych badań i dokumentacji na wszelkie sposoby... A dokumentować było co: variofony, thereminovoxy i terpsiton, rytmikon, paper sound, ANS syntezator zastosowany do uzyskiwania brzmienia dla Solaris - Tarkowskiego, gitara o 23 strunach, zapis kreatywności człowieka, opis Laboratorium Słuchania/słyszenia, graficzne techniki uzyskiwania dźwiękowej ścieżki filmowej, niezwykły Salomon Nikritin, tzw. ornamental sound, android, nowe skale muzyczne itd. itd. a wszystko udokumentowane filmami, oryginalnymi konstrukcjami, reprodukcjami i fotografiami. Zobaczyć reprodukcję patentu na tereminovox to spore przeżycie i całkiem inna opowieść od tych, które krążą tu i tam... Sam się nabrałem na opowieść o ucieczce Lwa Siergiejewicza Termienia do USA... Okazuje się, że nigdzie nie uciekał, patent miał w Rosji a z USA wrócił bo był informatorem KGB. Po powrocie trafił z miejsca do łagru w tajdze... Smutne było oglądanie powtarzającego się układu dokumentów: młody naukowiec / wynalazca, interesujące wyniki badań, konstrukcja prototypu całkiem oryginalnego urządzenia, a po tym już tylko; fotografie NKWD i z łagru lub reprodukcja nakazu aresztowania, czasem wspomnienie o biciu i przesłuchaniach... Co jest nie tak z Rosjanami, że potrafią sami sobie tak szkodzić i niszczyć swoich genialnych ludzi? Sala OSA Archivum była ozdobiona stylowymi transparentami z napisami stosownymi do epoki. Kilka dużych przedsięwzięć typu: Symfonia Syren (symfonia na syreny z okrętów wojennych z partiami perkusyjnymi w postaci salw armatnich... (czy gdański pomysł na balet dźwigów stoczniowych miał coś z tego ducha...? szokujące?) lub Pacific 231 - Symphonic poem about a train...
Z tej wystawy, ale także z moich poszukiwań nowych wersji starych instrumentów (harfy wiatrowe, długie struny...itd.) wyłania się coś nowego, coś innego niż dotąd: inna estetyka, rytm, przestrzeń muzyczna. Polska odmiana tzw. "folku zakleszczonego" męczy mnie już strasznie i dobijają takie niby eksperymenty w stylu Możdżera plus kolo szeleszczący na bębnie ramowym lub chłopomaństwo w postaci zawodzenia nad niedolą szlachetnego ludu miast i wsi. Szczególnie lud wsi mnie irytuje, bo z sojuszu robotniczo-chłopskiego się sianem wykręcił, w każdym ustroju dobrze się miał i tylko tzw. panowie za mordę trzymali bo dobrze wiedzieli, że każdy chłop "dwie dusze ma". Fajne jest śpiewanie pieśni buntu uciemiężonych chłopów (walczyli ofiarnie przeciw rozpijaniu ich przez panów, obszarników i Żyda ...), ale kto zaśpiewa skargę piłowanych drewnianymi piłami tzw. panów i ich gwałconych córek? Armia Czerwona po wkroczeniu do miasta mojego dziadka dała się zapamiętać w mojej rodzinie paleniem deseczkami z parkietu w piecu (bo taka podłoga była obca ideologicznie) oraz pytaniem tzw. chłopca stajennego czy mają rozstrzelać dziadka? Gdyby ten chłopak poskarżył się na moją rodzinę, to nie wiem czy ja bym pisał te opowieści! Wystarczyło by aby zaśpiewał jakąś pieśń buntu ... Czy Krytyka Polityczna będzie pytała naszych znajomych czy powinno się nas zastrzelić? Jak rewolucja to rewolucja!?
Zawsze znajdą się jacyś kolesie, którym rozumu, wyobraźni i zdolności brakuje i kompensują to tzw. polityką. Jedni starają się coś zrozumieć, napisać, zbudować, uprawiać, doskonalić a grupa apartczyków (prawicowych, lewicowych, umiarkowanych, zielonych, czerwonych i brunatnych oraz czarnych, a jakże...) już szykuje wezwania na przesłuchanie lub system wykluczający z tzw. przestrzeni publicznej. ByliSmy dzisiaj w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Krakowie i było tam wiele dźwięków, ale poprzez wszystkie przebijał się wrzask niejakiego pana Sierakowskiego! Nawet Hitler był ciszej, a najciszej brzmiały wspomnienia Żydów... nad wszystkim unosił się falset Sierakowskiego. To po to MOCAK zbudowano?
W Budapeszcie była jeszcze jedna świetna wystawa - The Art of Light czyli wszystko by Laszlo Moholy-Nagy! Te dwie wystawy oglądane razem, jedna po drugiej uświadomiły nam, że są jakieś niezwykłe okresy w życiu kultury - lata 1920-1936, późne lata 50., lata 1967 - 1971, w Polsce lata 70. XX wieku... jakaś fala, wiatr ducha?
Na focie ritmikon z 1930 roku... wersja zapomniana i powracająca co jakiś czas w nieco uproszczonych wersjach. W wymianie zdań pod fotą variofonu na FB pojawiło się to nasze uwielbienie Zachodu: elektroniczna wersja rytmikonu lub variofonu w rękach zamaskowanych The Residens rozpala wyobraźnie, a w dłoniach konstruktorów z Rosji Radzieckiej ... śmieszy!!! A przecież nie tak przebiega granica pomiędzy ideologiami a artystami (uprawiającymi sztukę lub naukę)... są Ci co wnoszą coś pozytywnego / nowego i inni, którzy zagłuszają wszystkich swoim skrzekotem ideolo-ego.
1 comment:
Bardzo lubię plaśnięcie w budyń i Państwa wpisy właśnie za ową umiejętność syntezy. A jest to bardzo trudne, bo jednym uchem nam wpada a drugim wylatuje. Chwila refleksji i uchwycenie szerszego sensu to dzisiaj rzadkość.
A granice (te łączące nie dzielące) przebiegają w poprzek tego, co się powszechnie przedstawia.
Serdecznie pozdrawiam,
Marcin
p.s. Jestem bardzo ciekawy Państwa opinii o projekcie Bjork. Z zapowiedzi wynika, że będzie to coś bliskiego temu, co robią Karpaty. Może nie muzycznie i dosłownie, ale koncepcyjnie.
Post a Comment