Saturday, July 02, 2011

PHONOSCOPY


Studiowanie fenomenu dźwięku i słyszenia postępuje w wielu kierunkach. To fascynujące kiedy się prześledzi - nawet z naszego kulturowego dystansu - jak praktyka, dociekania i technika badania dźwięku szybko się rozwija. W budyniowie jedynie przy okazji odczytywania (a dokładnie:odsłuchiwania) zapisu tzw. czarnych skrzynek z wiadomej katastrofy, pojawiło się w mediach coś na temat nowych technik słuchania i badania dźwięku. Padło także tajemnicze słowo: fonoskopia (phonoscopy) i na zawsze pozostanie w budyniowie połączone z tragicznym lotem naszych oficjeli. Poza naszą kałużą zaskorupiałego budyniu pojawiają się inne określenia, jak: acoustical holography i skróty w rodzaju NAH - near-field acoustical holography...
Ale zanim zajmiemy się (?) fonoskopią, chociaż raz przytoczę klasyczny zapis spaceru dźwiękowego (soundwalk) w wersji odwróconej, czyli słuchający trwa na jednym, przypadkowo wybranym miejscu i zapisuje dźwięki jakie słyszy. Nasłuchiwania dokonano w maju 2011 roku w miejscowości Jaworki w Małych Pieninach, pomiędzy godziną 10.20 a 10.35.
Zapis z notesu: 1- sekwencyjne świstanie ptaków w zaroślach wierzbowych nad potokiem, w tle głos zięby (trele) plus na stoku obok pracuje elektryczna piła tarczowa plus kilka razy pieje kogut i milknie / 2- słyszę dopiero po kilku minutach brzmienie płynącej wody, która rozbija się o kamienie, co tworzy zmienną kombinację szumu i chlupotu / 3- nagłe włączenie silnika traktora i szybko silnik gaśnie plus blisko głos samca zięby (trele), pojawia się wiatr i jednocześnie wzmaga się szum liści / 4- nowe włączenie silnika traktora plus na głośny dźwięk silnika nakłada się długie, wibrujące i nieomal melodyczne brzmienie piły tarczowej tnącej jakiś długi element? plus nie słyszę szumu potoku i wiatru co rejestruję gdyż widzę wodę w potoku i ruszające się gałęzie - wrażenie wyłączenia części fonii / 5- piła tarczowa milknie kończąc pracę długim glissandem i obniżeniem tonu plus silnik traktora pracuje miarowo i słyszę jasną strukturę rytmiczną plus powraca chlupot i szum wody, wiatr słabnie / 6- gaśnie silnik traktora co daje wrażenie braku, urwania rytmu i ciszy / 7- włączenie silnika traktora, dodawanie gazu i nieregularność rytmu, brzmienia plus wrażenie, że ptaki w wierzbach i zięba w pobliżu przekrzykują się w sposób irytujący / 8- najpierw słyszę, a zaraz potem widzę duży autokar wycieczkowy, który powoli jedzie w moim kierunku plus traktor i ptaki dają uczucie irytacji i zmęczenia / 9- autobus powoli wtacza się na mostek o zbyt małej nośności plus poza głuchym odgłosem silnika autobusu pojawiają się pojedyncze dźwięki - wystrzały po nadepnięciu" opon na kamienie na drodze plus "sapanie" autobusu i zgiełk ze środka plus widzę, że autobus jest pełny dzieci plus zanikający dźwięk oddalającego się autobusu i powracanie głosów ptaków i potoku / 10- silnik traktora gaśnie plus kilka prób jego włączenia i mocny dźwięk dodawania gazu plus zgiełk głosów dzieci wysiadających z autokaru na pobliskim parkingu.
To jest wierny zapis krajobrazu dźwiękowego rejonu uznawanego za nieomal naturalny, a już z pewnością sielski i nadający się do wypoczynku ze względu na ciszę... i kojące odgłosy natury.
Dariusz Brzostek, którego teksty czytam zawsze z zaciekawieniem, popełnił recenzje naszej ostatniej (ale nie ostatniej...?) regularnej płyty - Acousmatic Psychogeography , którą nagraliśmy w 2008 roku i wydaliśmy w serii World Flag Records w 2009 roku (WFR 028/2009). Darek B. - zauważając obecność Erica Arna, który reprezentuje amerykańską psychedelię z pierwszej ręki - bardzo trafnie wskazuje na to, że: "Absolutną wartością muzyki Karpat Magicznych są jednak jej odmienne źródła. The Magic Carpathians konstruują swoją procedurę twórczą na bazie głębokiego nasłuchiwania muzyki źródeł (a obecnie coraz częściej także - pozamuzycznych źródeł muzyki). I z tego powodu ich artystyczna ekspresja pozostaje całkowicie oryginalna." Jak to miło jest - chociaż raz na kilka lat - przeczytać coś w rodzimym języku, co świadczy o słuchaniu naszych nagrań ze zrozumieniem. To prawdziwe plaśnięcie w budyń!
Wczoraj oglądaliśmy koncert z okazji przewodnictwa Polski w UE i wiele można byłoby napisać o pomyłkach dziejowych typu obecność p. Rojka przy nieobecności Roberta Brylewskiego, osłabiającym pomyśle wynajęcia niejakiego Kennego G ... boże zmiłuj się nad Nim bo nie słyszy co czyni...? czy nieznośnym kabotyństwie Kapeli ZWW, które niestety wyzerowało u mnie całą sympatię, wspieranie i cierpliwość do tego narodowego neoMazowsza... Szkoda jednak czasu i słów; koncert był doskonale zrealizowany i strawny, raz chociaż tzw. zachodni wykonawcy śpiewali naszych artystów a nie odwrotnie... Kilar to kiler! i kilka innych bardzo trafionych pomysłów, a i konkluzja końcowa jest interesująca - oto objawiła się nam prawdziwa mapa wpływów, sympatii i antypatii warszawskiej wizji kultury Polski. No i o.k.! Kto by zrobił to lepiej?
Nie czekając na odpwowiedź, ruszamy za chwilę do Budapesztu na wystawę Generation Z ... o proto-industrialnych instrumentach muzycznych, które pojawiły się w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku!
Na focie reklama naleśników z syropem z kwiatów bzu czarnego... czerwcowa specjalność Cieszyna! Są naprawdę niezłe...

No comments: