Sunday, May 10, 2009

PEŁNIA albo HAVEL na WAWEL !


Pełnia księżyca jest dla mnie jakimś specjalnym czasem, czasem bardzo pozytywnym i mocnym energetycznie. Bywa, że zbyt mocnym... złamałem w takich "okolicznościach przyrody" metalową wyciskarkę do czosnku ! Drobne manifestacje związków pomiędzy naszym życiem a fundamentalnymi zjawiskami Natury bywają zabawne. Zbytnia powaga jest sztuczna i pokrywa czasem totalne zagubienie. Poważni wcale nie są poważni naprawdę, przesadna powaga to maska.
Wędrując po Krakowie obserwujemy ostatnio z rozbawieniem biały balon, który udanie imituje księżyc ... Widok na Wawel i Skałkę z balonem pomiędzy tymi "świętymi" budowlami bywa intrygujący. Balon każe nam zauważyć panoramę Krakowa od nowa i z uwagą. Bez balonu Wawel stawał się już "przeźroczysty" lub był widokiem mitycznym. Z obecności balonu wynikają więc różnorakie pożytki i Ci, którym przeszkadza i wypychają go gdzieś, byle dalej - robią błąd powierzchownej oceny skutków pojawienia się "balonowego" aspektu krajobrazu. Obok balonu, który dla mnie jest potwierdzeniem, że miasto naprawdę żyje i nie zamieniło się jeszcze w muzeum, pojawiła się inna obiecująca nowość. To przystanki tramwaju wodnego (lub jak chcą inni taksówki wodnej) nad brzegami Wisły. Są betonowe platformy, słupki do cumowania, znak P i schodki wraz z dróżkami dojściowymi z bulwarów wiślanych. Brakuje już tylko (!?) samych jednostek pływających. Ale czyż nie mamy wyobraźni : wsiadamy przy Kazimierzu i płyniemy do ...Tyńca. Mam nadzieję, że bilet nie będzie kosztował tyle co dzisiaj ( Wawel -Tyniec -Wawel : 50 zł !).... Oczywiście to pieśń przyszłości jak plaża (GW zapowiada ją triumfalnie od jakiś 3 lat!), jak kładka z Kazimierza .... i szybki tramwaj na kampus UJ. Ale jest na co czekać i aż strach pomyśleć jak bardzo nie będzie się nam chciało jechać gdzieś daleko....
W drodze do Tyńca mieliśmy małą sprzeczkę z rowerzystką, którą Ania zmusiła niechcący do lekkiego zwolnienia podczas manewru wyprzedzania ... Pani bez wdzięku i dystansu (czytaj : wrednie) protestowała i na moją mediację rzuciła : " i jeszcze adwokata przyprowadziła". A to była słoneczna niedziela, ścieżka rowerowa nad Wisłą i luzik... ale chyba nie dla tej pani. Może przybrała "maskę krytyczną".... i jechała "drogą" rowerową z zakazem wyprzedzania (dla innych) ? Mimo wszystko pozdrawiam ciepło - w masie siła !
Bardzo lubimy Gdańsk i szkoda, że obchody 4 czerwca (chyba?) się tam nie odbędą lub zamienią się w wiec wyborczy PiS-u , ale.... To co słyszymy przy tej okazji o Krakowie ("nie miał znaczenia w walce o wolność", "na Wawelu będzie ZOMO", "spotkanie elity na Wawelu a w Gdańsku prawdziwych ludzi"....) to jakieś bzdurne emocje, wywołane przez pełnię księżyca? To pan Havel już nie jest prawdziwym człowiekiem a aktywista Śniadek i jego koledzy z wzdętymi jak balony brzuchami (to od głodu?) jest? Mam zupełnie inne zdanie i całe szczęście, że to Vaclav Havel miał więcej do powiedzenia na temat naszej wolności ... bo w innym przypadku mielibyśmy dzisiaj związkową NRD a nie Unię Europejską. Parę opon każdy głupi umie podpalić, ale co potem ? Studia w Krakowie kończyłem w 1982 roku... i wiem co mówię. 4 czerwca nie jest świętem załogi jednej stoczni ! Nawet "kolebki" ... z całym szacunkiem. Trochę powagi ale i dystansu, bo i tak z solidarnością jakoś krucho... Może to taki sam mit jak "polska tolerancja" i dlatego serdecznie zapraszamy : Havel na Wawel !

2 comments:

nytuan said...

no napisz coś, nie leń się! :-) miał być odpoczynek, a jest... POznań.

Marek said...

Mapuje, mapuje i g---wno z tego mam!
m