Najbardziej o realnej wolności w dniu 4 czerwca 2009 roku, przekonało mnie uniewinnienie artystki Nieznalskiej. Poniewierano Nią za rzekome szarganie świętości. Szargali głównie antysemici, kryptofaszyści i inni "sprawiedliwi" strażnicy świętości.
Wczoraj w Starym Sączu widziałem żałosne przedstawienie w postaci występu Lecha Kaczyńskiego i kilku grupek, zmoczonej przez deszcz, młodzieży ze "spontanicznych" grup wsparcia. Niestety, po kilku godzinach biegnąc przez rynek w Nowym Sączu zauważyłem, że i tu LK agituje tłumy... i ze zgrozą stwierdziłem, że mieliśmy więcej publiczności w tym samym miejscu podczas zeszłorocznego koncertu niż rzeczony LK ! Przejęty tym widzeniem i poważnie zaniepokojony, miałem w nocy dziwny sen : zalewał mnie budyń i jakby kłęby duszącego moheru, twarze-widma straszyły grymasami jak podczas wizyty Pani Thun na wiecu Pana Ziobry, budyń wlewał mi się do ust i napierały na mnie wielkoludy o rysach Pana Guzikiewicza....wszędzie powiewały wąsy i zranione, smutne jak u gazeli oczy pana Śniadka, horror nieznośnie się nasilał! W pewnym momencie owładnęły mną nudności i z wielką ulgą rzygnąłem budyniem, tymi twarzami i kłębami moheru. Niezwykle bogaty "paw" był wielką ulgą i wybawieniem... Połączyłem w błysku geniuszu uniewinnienie Nieznalskiej z istotą mojego snu i... ukazał mi się świąteczny transparent na 2009 rok : nie ma wolności bez nudności ! Z formy był trochę podobny do tego z końca lat osiemdziesiątych ale treść jakby bardziej indywidualistyczna, chyba?
A teraz o wielkim mieszkańcu Krakowa - Panu Twardowskim i jego lustrze. Obok wielu legend i literackich fantazji, w Krakowie, na dworze Króla Zygmunta Augusta żył taki alchemik ! Miał ponoć pracownię alchemiczną w grocie Krzemionek Podgórskich ale tak się złożyło, że została zniszczona podczas budowy (na niej!) kościoła św. Józefa. Pan Twardowski działał w XVI wieku a kościół zbudowano w XIX wieku... ale skutecznie. Po Twardowskim pozostały dwa magiczne lustra. Jedno z nich, zmatowiałe i rozbite znajduje się w kościele w Węgrowie. Lustro oprawione jest w czarna ramę o wym. 56 x 46,5 z napisem, który świadczy o dodaniu jej przez księży. W Węgrowie znalazło się jako darowizna, rodzaj votum (lustro jest wykonane ze srebra i złota) rodziny Krasińskich dla zakonu księży komunistów (Bartolomici). Lustro jest dostępne i można go swobodnie oglądać.
W czasach nam bliższych, Węgrów dał się poznać jako miejsce ślubu Lecha Wałęsy z Danutą. Drugie lustro, które najwyraźniej nie "zmatowiało" i nie "uległo" pęknięciu, nie jest pokazywane zainteresowanym i spoczywa w magazynach Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu. Nie wiem jakim prawem własność alchemika z Krakowa i rezydenta dworu królewskiego jest ukrywana w kościele ? Ale tego nikt nigdy nie pojmie bo to jak walczyć z PKP.
Nie muszę przypominać, że Pan Twardowski zasłynął wywinięciem się z umowy z samym Diabłem ! Podpisał tzw. cyrograf i mimo diabelskiego fortelu udało mu się wyzwolić z mocy Lucyfera. Nie bez strat własnych, polegających na tym, że zamiast na Ziemii ... wylądował na Księżycu! Obecność Pana Twardowskiego na srebrnym globie jest więc datowana od końca XVI wieku i wyprzedza on wszystkie późniejsze dokonania, tak rozdmuchiwane w mediach. Nasz wkład w podróże gwiezdne jest ciągle mało znany i powinniśmy go Europie przypomnieć! W podróży Pan Twardowski wykorzystywał często koguta... dość wyjątkowy i tani środek lokomocji! Podpisywanie cyrografu można porównać do umowy kredytowej i tym bardziej interesujący jest fortel Wielkiego Alchemika, czyżby i w tej dziedzinie wyprzedzał swoje czasy?
I nawet ta typowa, swojska opowieść nie jest bardziej szalona niż to, co dzisiaj wysłuchiwałem i oglądałem w tv...I nie dziwię się, że po zobaczeniu tego wszystkiego w lustrze, Pan Twardowski utrzymuje księżycowy dystans a sam diabeł odpuścił. Nie jesteśmy alchemikami i pozostają nam nudności...
No comments:
Post a Comment