Sunday, November 08, 2009

MGŁA


Gęsta mgła w królestwie budyniu mentalnego to już lekka przesada... Ratuje mnie pilne rozsyłanie (i związane z tym przeglądanie...) fotografii jakie mają zilustrować trzy teksty jakie popełniliśmy rozrywkowo/bojowo do fajnych, niezależnych pism : Glissando, Fragile, Zew Północy. Teksty są pewnym podsumowaniem tego co wiemy na temat kultury Samów (F), instrumentów muzycznych i praktyki joik (G) oraz opisu wejścia na Giebmegaisi - najwyższy szczyt Szwecji. Do tego jeszcze dobieram foty do płyty A. z field recordings pt. Vaggi Varri (góry - doliny) z naszej lipcowej wyprawy do Sapmi (Laponii) ... to leczy z mgły i budyniu. Na budyń mentalny należy szczepić, nie na grypę. Wyszliśmy tylko na film - Tybetańska Księga Umarłych, który nie wiadomo czemu proponują nasze kina w 2009 roku... bo film jest z 1994 ? Pamiętam, że u nas był hitem nieoficjalnego obiegu ale głównie dlatego, że narratorem jest w nim Leonard Cohen... Poszliśmy jednak w ramach praktyki i podróży sentymentalnej. Swoją drogą to przyczynek do ofiarnej walki rzeczników tantiemów za wszelką cenę, różnych Kazików i innych dziwnych ludzi skupionych w monopolistycznych organizacjach z zeszłego wieku, które "bronią praw autorów". Wygląda to tak, że czy chcesz czy nie - należne Ci tantiemy wędrują do jednego takiego molocha i aby je wydobyć z jego budyniowych trzewi musisz wnieść solidną opłatę i zostać na zawsze niewolnikiem tego tworu. Druga strona tego "bronienia praw" jest taka, że sitwa telewizyjno-radiowo-festiwalowa plus kilku tzw, "dużych" wydawców, skutecznie zwalcza wszystko co nie jest wyprodukowane w tym systemie zamkniętym i świetnie się broniącym. Więc niech mi tu Kazik jeden z drugim nie smarka i nie rzuca k.... na Internet. To kiepska kampania promocyjna ...bo kto by się rzucał na te skarby kultury narodowej ? Te ataki na Internet są dość interesujące, już wolność się znudziła ? już tęsknimy do zasady : "tera my" ! Rozdział kultury, która żyje naprawdę i tych glutów jakie proponują "spece" od ochrony praw autorskich, zaczyna być tak wyraźny, że aż przypominają mi się czasy tzw. komuny. W tamtych latach też byli oficjalni gwiazdorzy, telewizja dawała "uznaną" kulturę i byli także "oficjalni" dysydenci. Wiem, teraz jest wolność - możesz się przyglądać jak Cię zlewają już bez podtekstów politycznych i jedynie ze "szlachetnych" powodów ekonomicznych. Ale pozostaje - jak zwykle - droga mrówczej pracy i samodoskonalenia, zgodnie z hasłem : "co cię nie zabije - to cię nauczy"... Wszystko byłoby o.k. - tak jest wszędzie i przeszkadza mi tylko ta niejasna sytuacja, to ukrywanie mechanizmów, bałamucenie... mgła!
Na focie A. widać mój / nasz dobry czas i naiwne starania aby dotknąć, poczuć, posmakować i zrozumieć zanim coś zagramy w podzięce za ważne doświadczenie ... inaczej niż niektóre warszawskie pieszczoszki znające się na wszystkim z samej definicji, o'boy - ta logika budyniowa!

No comments: