Sunday, March 08, 2009

HASIOR 1


14 lipca tego roku minie 10 lat od śmierci Władysława Hasiora (1928 - 1999) i od dzisiaj będę opracowywał wpisy na Jego temat. Mam ku temu powody natury osobistej, Hasior był przyjacielem mojego ojca, jest legendą mojej rodziny i cieniem dzieciństwa. I podobnie jak mój ojciec, który nigdy tej znajomości nie wykorzystywał, dałbym spokój Hasiorowi i Jego sztuce, gdyby nie bezdennie głupia i obłudna nagonka na Niego, prowadzona w tzw. celach politycznych. "Tak zwanych", bo chodzi jedynie o dotrwanie do wyborów. Ale o szczegółach będzie jeszcze czas pisać.
Pomyślałem sobie, że skoro z tak podłych powodów tka się pajęczą nić pomówień i intryg (to już chyba wiecie kto za tym - politycznie - stoi, prawda?) to może warto zrobić coś pozytywnego i z całkowicie innych powodów. Guzik mnie obchodzą też aktualne mody panujące wśród kuratorów sztuki. Z radością przyznaję się do tego, że na sztuce się nie znam i "znanie się" mam głęboko w ..pie. Wiem, to nie jest grzeczne ...sorki, chodziło mi jedynie o lakoniczność i obrazowość przekazu.
Postaram się nie powielać informacji, które znajdziecie łatwo w internecie i dodać coś od siebie, nawet gdyby to była tylko moja własna interpretacja. Wpisy na temat Władysława Hasiora będę numerował aby łatwiej było je wyłowić z tej powodzi bieżących spraw i relacji. Mam nadzieje, że do lipca uda się zgromadzić trochę wpisów?!
Na początek zobaczcie jak Hasior świetnie biegał. Fotografię zrobił mój ojciec w Gdyni, w 1950 roku! Hasior chciał być sportowcem (! ), wygrywał i był nim przez chwilę... ale na szczęście skłonność do korzenioplastyki (pogardzanego ale popularnego kiedyś budowania zaskakujących form z korzeni znalezionych na kamienistych plażach Dunajca lub w lesie) okazała się zwiastunem silniejszego pociągu do pracy z emocjami i uczeniem się ich ujmowania w materialne manifestacje. Niektórzy nazywają to sztuką ale ci co w to uwierzyli (np. ucząc się "sztuki" jedynie na akademiach) kończą jako producenci estetycznych i podobającym się wszystkim prac. W przypadku Hasiora, bieda, perturbacje rodzinne, lata okupacji, szkoła Kenara, obroniły Go przed tym estetycznym chłamem. Może też kilka zdań samego Hasiora : " Ja siebie nie wymyśliłem, nie jestem awangardowym awanturnikiem, jestem tradycjonalistą, należę do naszej wspólnoty kulturowej. /.../ Postrzegam, że nie wszyscy jesteśmy chorzy na zawał wyobraźni, lub sparaliżowani rozsądkiem poetyzowania na nutę ludową, religijną i surrealistyczną. Domniemane okrucieństwo w moich pracach inspirowane jest przekazami religijnymi, np. Herod to archetyp dramatu dzieci, aż z mrocznej historii do naszych czasów się ciągnący. Wypędzonym z raju obiecano, że ziemia nam twarda i ciernista. Piekło, to religijne, również realizuje się już na ziemi. Na koniec nasz hymn dramatycznie nas zapewnia, że : "jeszcze nie zginęła". O radości, Iskro Bogów, gdzie jesteś?"

No comments: