Wednesday, March 25, 2009

WRO i po WRO


A we Wrocławiu jak to we WRO ; ciepłe miejsce o pomyślnej nazwie : Kalaczakra, znakomici słuchacze i sukces... w postaci planowego zmieszczenia się w 2 godzinach prezentacji. Do naszej "wieży" dotarłem około 4 rano, aby - po zmyciu charakterystycznego zapachu PKP - zrobić kawę Ani, która właśnie wstawała na pociąg do Poznania o 5.30 ! Ten wspomniany zapach PKP, ma swoją dynamikę i gradację : 1/ smród, 2/ wszystko przenikający odór, 3/ subtelna nuta wplątująca się we włosy o charakterze upierdliwym, coś jak wspomnienie pieczenia placków ziemniaczanych... Jadąc wczoraj pociągiem relacji Przemyśl - Szczecin oraz wracając ciekawym pociągiem z Wrocławia do Przemyśla, pomyślałem, że koniec tzw. komuny, nastąpi dla mnie od momentu kiedy wsiadając do wagonu kolejowego nie poczuję "zapachu PKP". Ale jeszcze o niezwykłości powrotnego pociągu ; jest on "skomunikowany" (jak buczy jakaś pani przez megafon) z innym pociągiem relacji : Gdańsk - Szczecin - Wrocław ! Wow! To ci dopiero wynalazek, jeszcze zabawniej byłoby gdyby ułożyć trasę tak : Olsztyn - Elbląg - Gdańsk - Szczecin - Poznań - Wrocław - Nowy Sącz - Przemyśl.... i z Nowego Sącza do Przemyśla przez Słowację. To je możno.... To niech jeździ może jeden pociąg wkoło Polski, po wszystkich stacjach wężykiem...
We WRO pokazałem (foty, nagrania i moja mała muzyka na hydżaku i generatorze) ĆAM. To tybetański rytuał z udziałem masek, tancerzy, konstrukcji ofiarnych i muzyki. Chciałem to zrobić bo to co się dzieje obecnie w Tybecie jest niezwykle przygnębiające. Do tego jeszcze afera w RPA z odmową wizy wjazdowej dla JŚ Dalajlamy i odwołaniem spotkania laureatów pokojowej nagrody Nobla w wyniku solidarnego bojkotu innych zaproszonych (i wpuszczonych do RPA) gości.
To niech RPA się samorozwiąże i zaproponuje "pokojowe wcielenie do Chin", bo jak "wszyscy właśnie się dowiedzieli "; zawsze była to część tego wielkiego i ważnego mocarstwa ??? A my musimy docenić to, że u nas było całkiem inaczej podczas wizyty JŚ Dalajlamy i komuna chińska musiała się odpimpać.
Niestety, powraca pytanie o cenę za jaką można kupić przyzwolenie na dręczenie i zabijanie Tybetańczyków ? Czekam na ruch Pana Obamy, zrobi coś konkretnego ? - czy dalej nie będzie można "drażnić Chińczyków" ? Kiedyś wystawiono w podobny sposób Polskę, bo nie można było drażnić Hitlera... i niestety nie jest to przesadne porównanie.
Warto zastanowić się i działać.
Na Słowacji kupiliśmy dwie świetne płyty i leczą mnie teraz z tej naszej muzycznej beznadziei radiowej i telewizyjnej. To piękne nagrania Ernsta Rejsegera, wydane przez ulubione wydawnictwo Ani - Winter&Winter : "Tell Me Everything" i "E. Rejseger - Tenore e Cuncordu de Orosei - Colla Voche". Nagrania powstały na Sardynii według "patentu", jak z naszej płyty "Korsyka"; w starych kościołach i czasem z głosami ptaków w tle. Dla mnie rewelacja !!!!!
Trochę żal, że w nasze nagrania nikt nie zechciał zainwestować. No ale to już inna bajka... i pachnie jakoś podobnie do PKP...
!!! W czasie pisania tego blogu przyszedł mail od Ali ; naszej przyjaciółki, aktorki z Gdańska ... z Bodhgaya !!! a z kolejną relacją z podróży taka oto fota...

No comments: