Tuesday, March 17, 2009

MGŁA


Mgła otula naszą "wieżę" i tylko sikorki pojawiają się z mlecznej bieli co jakiś czas. Przypominam sobie trasy na Słowacji : na przełęcz z tablicą : Karpaty Wschodnie ("Vychodne Karpaty"), do "Muzeum moderneho umena rodiny Warholovcov" w Medzilaborcach, do Mikovej, wsi krewnych i rodziców Warhola ; na północny-zachód od muzeum, za wsią Krasny Brod i ważnym skrzyżowaniem dróg, do Michałowców, w całkowicie fantastyczne góry Vihorlat...
To wszystko kryje się na drogach do lub w samej Laboreckiej Vrchovinie czyli górskim paśmie, nazwanym tak od rzeki Laborec. Rzeka ta, swój początek bierze ze źródeł pod szczytem Kamen, o wys. 652,1 m n.p.m. (po "naszej" stronie jest szczyt Kamień - 857 m n.p.m.). Płynie daleko, aż po rzeki Latorica i Bodrog, na wielkiej słowackiej równinie. Latorica i Bodrog to najdziwniejsze rzeki na Słowacji i płyną przez tereny mało nam znane, "nie turystyczne", ekstremalnie ciekawe od strony przyrodniczej... z jesiotrami, umbriami i jedyną, w tym górskim kraju, depresją. Bodrog wpada do Cisy w Tokaju, na Węgrzech i spotkanie tych pięknych rzek koniecznie trzeba zobaczyć i poczuć. My to zrobiliśmy z "pokładu" kanoe, ej boy......
Warto trochę poślęczeć nad mapą bo : " tylko narracja może nam pomóc w zrozumieniu czegokolwiek" (Susan Sontag). A o narrację w tych okolicach nie jest trudno. Mam nadzieję, że uda się nam pokazać na video i/lub fotografii rozkład jazdy z granicznej stacji Medzilaborce : to stacja na historycznej linii kolejowej z Przemyśla do Budapesztu i Wiednia ! Obecnie dotrzemy z niej do Sanoka i Rzeszowa lub do Humennego i dalej, do Koszyc... i znowu : ej boy ! Zaprawdę powiadam Wam : Karpaty są magiczne! Na Słowacji z narracją nie ma kłopotu, a zważywszy, że aby dojechać w opisywane tereny musimy przejechać przez Spisz, Saris i Zemplin... to nawet nie zaczynam !
Marszruta prawie przygotowana ale pojawia się głęboki problem, bo " w każdym użyciu aparatu fotograficznego drzemie agresja" (Susan Sontag), a "fotografia stanowi /.../ rytuał społeczny, ochronę przed lękiem i narzędzie władzy" (też SS) i do tego jeszcze ta narracja (ale bez niej niczego nie można zrozumieć...). Dlatego, mimo wszystko, zostaję przy muzyce. Narracja w muzyce jest albo pozorna albo nie ma dla słuchacza znaczenia i od władzy trzyma daleko, przynajmniej ta, którą się zajmuję.
Po tonie korespondencji od Bogdana czuję, że ma już "zaostrzony" aparat fotograficzny... i apetyt na płyny zdrowotne : Vinea i Kofola... Nasz apetyt też jest zaostrzony ale (no jasne, że też na w/w płyny i "wyprażany syr") na kilka słowackich i czeskich magazynów sztuki i kultury, także na pismo Trekking, w którym jest coś więcej niż reklama ibupromu i nachalnych "martynokaminskich podróżników biznesowych" o działaniu wymiotno-sciągającym. To "kręcenie" kasy na zawodowych podróżach nudzi mnie już okropnie. Wszystko takie sformatowane : "medialny" cel ( aby łatwo tzw. ogół mógł pojąć : Everest, biegun, dwa bieguny, wszystkie najwyższe, wszystkie najdalsze, najzimniej, najcieplej ...) , do tego "wzniosły" powód podjęcia trudu ( no bo przecież to nie dla pieniędzy, nie dla nakarmienia ego jak balon, nie dla utrzymania agencji i zdobycia posady w piśmie lub programie tv "podróżniczym") i sponsorzy, kampanie przed i po, aby łatwiej było powielać to w nieskończoność. "Dobre państwo" się znaleźli...
Sranie w banie i tyle !

No comments: